
Starsze osoby budzą we mnie ciepłe i przyjemne uczucie miłości.
Być może to przez moją babcię. Kiedy ją wspominam, od razu pojawiają się łzy w moich oczach. Była taka dobra i mądra.
Zawsze dawała trafne rady, umiała pocieszyć i poprawić nastrój.
Nigdy nie narzekała na zdrowie, choć często chorowała.
Nie prosiła nikogo o pomoc, nawet gdy ledwo chodziła, zawsze starała się samodzielnie radzić sobie z domowymi obowiązkami i gospodarstwem.
"Z zasady wszystkim odmawiałam. Nieistotne czy to najlepszy przyjaciel, czy siostra. Odpowiedź była zawsze ta sama: 'Nie pożyczam pieniędzy.'" Z życia
„Po tym, jak go zdradziłam, mój mąż wrócił, ale mi nie wybaczył. Nie zapomniał. Przeprowadziliśmy się do innego miasta, ale to nie pomogło”
Tajemniczy partner Piaska. Kim jest mężczyzna, który zdobył serce Andrzeja Piasecznego
Modlitwa w nagłej potrzebie, która pomoże nawet w najtrudniejszej sytuacji
Bardzo mi jej brakuje, dlatego często odwiedzam wieś i dom babci. Staram się tam utrzymać porządek i czystość, sadzę ogród, dbam o kwiaty i ogródek.
Chcę, żeby wszystko pozostało takie, jakie było za jej życia, więc nic nie zmieniam.
Podczas moich wizyt na wsi często spotykam się z sąsiadką babci, Panią Heleną. Pani Helena to starsza osoba bez żadnych zahamowań.
Gdy tylko widzi, że przyjechałam, od razu wpada w odwiedziny. Nie interesuje jej, czy jestem zajęta, czy mam ochotę na gości, i tak przychodzi i może siedzieć do późnego wieczora. Na początku były to zwykłe wizyty grzecznościowe. Z czasem zaczęła prosić o usługi.
Prośby były różnorodne: zmieść sadzę, zdjąć i wyprać firanki, przynieść wodę do domu, poczęstować czymś smacznym.
Kiedy Pani Helena zrozumiała, że jestem osobą dobrą i współczującą, stała się bardziej bezczelna. Teraz prosiła o zakup leków, na które często brakowało jej pieniędzy, więc musiałam dołożyć swoje.
Zdarzało się, że pożyczała ode mnie pieniądze, o których zapominała, dopóki nie upominałam się o ich zwrot.
youtube.com
Ostatecznie pokłóciłyśmy się w zeszły weekend. Przyjechałam na wieś jak zwykle, otworzyłam dom, żeby go przewietrzyć, a sama poszłam na rabatkę posadzić nowe kwiaty.
Po kilku minutach Pani Helena już stała nade mną, narzekając na złe samopoczucie. Mówiła, że nie dożyje do rana, jeśli nie zobaczy się z lekarzem.
Narzekała na swoje dzieci, które odmówiły przyjazdu, żeby się nią zająć, a potem zapytała, czy mogłabym ją zawieźć do lekarza.
Serce nie jest z kamienia, zgodziłam się. Nie dość, że zatankowałam samochód za własne pieniądze, to jeszcze opłaciłam wizytę, bo sąsiadka nie miała pieniędzy.
Po badaniu pani Helena wyszła do mnie z listą leków, które jej przepisano, i poprosiła, żebym poszła do apteki je kupić. Znów nie miała pieniędzy, więc zapłaciłam ja. W ciągu kilku godzin wydałam, mówiąc wprost, 4 tysiące złotych.
Odwiozłam ją do domu, ugotowałam jedzenie, nakarmiłam, podałam leki, a potem zapytałam, kiedy mogę odzyskać swoje pieniądze.
Pani Helena udawała zdezorientowaną, mówiąc, że przecież nie troszczyłam się o nią z dobrej woli.
Tym bardziej że mam dobrą pensję i żyję sama, bez rodziny, więc mogę sobie pozwolić na pomoc tym, którzy tego potrzebują. Krótko mówiąc, nie odda mi pieniędzy!
— No wie pani, to już przekracza wszelkie granice. Kim Pani dla mnie jest, żebym bezinteresownie pomagała?
- Ma Pani swoje dzieci i wnuki, niech to one się Panią zajmują, jeśli sama Pani nie może. Jutro proszę mi zwrócić wszystko co do grosza i więcej proszę nie pokazywać się na moim podwórku!
Pieniądze zwrócił mi syn pani Heleny i jeszcze mnie zrugał, że przeze mnie jego matka źle się czuje. Nie milczałam, powiedziałam, żeby częściej przyjeżdżał i pomagał matce, zamiast uczyć mnie, jak żyć.
Pani Helena szybko wyzdrowiała, a kiedy poczuła się lepiej, nie omieszkała rozsiewać o mnie plotek i przedstawiać mnie w złym świetle.
Ludzie jeszcze długo szeptali za moimi plecami i wskazywali mnie palcami. Dopóki ktoś nowy nie podpadł, wtedy uwaga na moją osobę zniknęła.
A przecież starałam się pomóc tej osobie, często bezinteresownie, słuchałam, nigdy nie odmawiałam, a oto jaką mam wdzięczność!