Już mnie nie dziwi jego zachowanie, przed ślubem był wzorowy, teraz pokazuje swoje prawdziwe oblicze.
Telefon w środku nocy. Córka zapłakana opowiada, że znowu pokłóciła się z Arturem, a on wyszedł z domu. Już mnie nie dziwi jego zachowanie, przed ślubem był wzorowy, teraz pokazuje swoje prawdziwe oblicze.
Kiedyś przekonywałam Natalię, że warto starać się o utrzymanie małżeństwa, rozmawiać i wyjaśniać problemy. Ale widzę, że rozmowy nie działają na Artura, a nie chcę patrzeć, jak moja córka cierpi.
Wszystko teraz spoczywa na niej – sama opiekuje się małym synem, Jacek ma dwa lata, i pracuje zdalnie, bo Artur wciąż szuka swojego powołania. Jedyny pozytyw w tych relacjach to mieszkanie, które rodzice Artura pomogli kupić jako prezent ślubny.
Jednak nie warto cierpieć całe życie dla mieszkania. Dlatego tym razem zamiast rad o małżeństwie, powiedziałam, żeby Nastka pakowała się i przyjeżdżała do mnie.
Z ojcem Natalii też się rozwiodłam, gdy była mała. Teraz mam drugiego męża, Wiktora, i mieszkamy w jego dwupokojowym mieszkaniu. Wiktor wychowywał Natalię jak własną córkę. Niestety, nie udało nam się mieć wspólnego dziecka.
youtube.com
"Roześmiałam się: kto kogo utrzymuje, mieszkanie jest moje, jeździ moim samochodem. Wynika z tego, że to ja jego utrzymuję, a nie odwrotnie." Z życia
"Nie mogłam sobie przypomnieć na co wydałam 150 euro. Była myśl: „A może te pieniądze zabrał Artur?” Ale przecież nie mógłby się tak zachować" Z życia
"Zamiast ojca miałam ojczyma, nikt mnie nie kochał. A gdy nadszedł czas by się nim zająć, kazano mi go wziąć do siebie. Nie, nie zrobię tego." Z życia
"Chciał urządzić żonie awanturę, ale zrozumiał, że jego Lucy to bardzo mądra kobieta. Dała mu możliwość przeżyć jeden dzień w jej roli." Z życia
Ostatnio w naszym domu też są problemy. Wiktor, odkąd przeszedł na emeryturę, jest nerwowy i zły. Kiedy powiedziałam mu, że Natalia wróci z Iwankiem, zdenerwował się. Powiedział, że na starość chce spokoju, a nie hałasującego dziecka i łez.
Zaproponowałam, żeby Natalia na jakiś czas pojechała do mojej matki na wieś. Świeże powietrze, natura, domowe jedzenie – idealne warunki dla dziecka, a mama mogłaby pracować, gdy prababka zajmowałaby się wnukiem.
Zadzwoniłam do matki, żeby omówić sytuację, ale zamiast wsparcia, otrzymałam nowe problemy. Moja mama powiedziała, że zamierza wyjść za mąż. Z Mikołajem mają już ustaloną datę ślubu i zarezerwowaną restaurację.
- Mamo, czy ty oszalałaś? Jaki ślub w twoim wieku? – nie wytrzymałam i zaczęłam ją pouczać.
- A co, myślisz, że dobrze jest starej matce siedzieć samotnie w czterech ścianach? Znam Mikołaja od dzieciństwa, kochamy się od dawna, ale kiedyś się rozstaliśmy przez głupoty. Teraz nie chcę stracić ukochanej osoby, bo moja córka myśli tylko o sobie.
- Nie mam nic przeciwko twojemu partnerowi. Żyjcie razem, ale bez ślubu. Rozumiesz, że po ślubie będzie miał prawo do twojego majątku – domu, działki, ziemi?
- Ach, czyli o to chodzi! Nie wierzysz, że ktoś może mnie kochać bezinteresownie? Myślisz tylko o materialnej stronie! Nie taką córkę wychowałam.
Mama rzuciła słuchawką, Natalka z synem przeprowadziła się do mnie, mąż jest wściekły i sugeruje rozwód. Moje życie się rozpada, a matka żyje sobie szczęśliwie i nawet nie dzwoni. Obraziła się.
Czy można wierzyć, że miłość w takim wieku jest poważna?