Obiecał, że jak tylko skończymy budowę własnego domu i wszystko urządzimy, wtedy poszuka czegoś na miejscu.
Po tej rozmowie grzechem było narzekać na brak uwagi. Przecież starał się dla rodziny, chciał jak najlepiej. Kiedy Marek był w trasie, ja w domu pilnowałam robotników, kupowałam materiały, ustalałam terminy, wybierałam meble.
To święto, kiedy ukochany ma okazję wrócić do domu. Po jednej z takich rzadkich wizyt zdałam sobie sprawę, że stało się coś nieodwracalnego. Zrobiłam test i przekonałam się, że jestem w ciąży. Postanowiłam powiedzieć mężowi osobiście, więc czekałam aż 5 miesięcy.
Wreszcie skończyły się prace remontowe. Wszystko zrobione na czas i w najlepszym porządku. Poinformowałam Marka o radosnej nowinie – jest powód, żeby wpaść do domu. On również postanowił zrobić niespodziankę, więc nie uprzedził o swoim przyjeździe.
Dzwonek do drzwi, zostawiam majstra, który montował kran w łazience, wychodzę w szlafroku, który już ledwo okrywa mój zaokrąglony brzuch.
"Roześmiałam się: kto kogo utrzymuje, mieszkanie jest moje, jeździ moim samochodem. Wynika z tego, że to ja jego utrzymuję, a nie odwrotnie." Z życia
"Syn zrobił nam histerię. Krzyczał, że nie zniesie w domu kolejnego dziecka. Oskarżał nas, że go nie kochamy, skoro chcemy inne maleństwo." Z życia
"Zamiast ojca miałam ojczyma, nikt mnie nie kochał. A gdy nadszedł czas by się nim zająć, kazano mi go wziąć do siebie. Nie, nie zrobię tego." Z życia
"Wiem, kiedy jesteś na mnie zła, ale się powstrzymujesz, Kiedy chcesz dzielić się radością i tańczyć. Znam moją żonę, jesteś najlepsza." Z życia
– Marek! Jaka radość! Dlaczego nie uprzedziłeś? Nic nie przygotowałam.
– Widzę, że już jesteś przygotowana! – mąż pali mnie swoim gniewnym głosem i kontynuuje – A kto jest winowajcą tego wszystkiego?
Jak na złość, w tym momencie z łazienki wychodzi wspomniany majster. Milcząco kiwa głową i pospiesznie wychodzi.
– Jakiś małomówny. Jak w ogóle się z nim zbliżyłaś?
– Roztrzaskałeś sobie mózg na tej drodze? To twoje dziecko! Celowo nie mówiłam ci wcześniej, bo chciałam powiedzieć osobiście. Czy to moja wina, że tak rzadko bywasz w domu?
Nie widzieliśmy się tyle czasu, a zamiast gorących objęć i namiętnych pocałunków zaczęliśmy się kłócić. Wyobraźcie sobie, Marek nie wierzy, że to jego dziecko. Oskarża mnie o zdradę. Przysięgam i zaklinam się, że byłam mu wierna, i wściekam się, że muszę przez to wszystko przechodzić.
W skrócie – mąż na razie spakował swoje rzeczy i wrócił do domu rodziców. Powiedział, że jak dziecko się urodzi, zrobi test DNA. Jeśli to jego dziecko, wszystko wróci na swoje miejsce.
Zgadzam się na test, bo nie mam nic do ukrycia, ale czy po takim poniżeniu zgodzę się znowu wpuścić męża do swojego życia – to już inna kwestia. Taka to była niespodzianka!"