Już od progu mówi, że są starzy, ale wcale nie oszczędzają sił i lepiej byłoby dla nich, gdyby zadbali o zdrowie. To jasne, że nie mogą siedzieć bezczynnie, co roku muszą wyjeżdżać nad morze do Egiptu i Turcji.

Byłoby lepiej, gdyby pomagali swoim dzieciom, na przykład Marta nadal spłaca kredyt hipoteczny. Stawiałam syna na nogi, dopóki miałam coś w kieszeni, i dawałam tak długo, jak mogłam, ale oni są tacy samolubni - myślą tylko o sobie.

Chcę opowiedzieć o moich krewnych - to małżeństwo, emeryci i renciści. Mają własny dom na wsi, zbudowali szklarnie i uprawiają w nich warzywa przez cały rok. To tam zarabiają pieniądze, ponieważ większość swoich zbiorów sprzedają pośrednikom. Praca w szklarniach nie jest łatwa i nie ma się takiego samego zdrowia.

Wstają, gdy na zewnątrz jest jeszcze ciemno i kładą się spać późno - pracują przez całą dobę. Jeśli jest zimna pora roku, muszą wstawać trzy razy w nocy, aby ogrzać piec. Para jednak nie narzeka, bo ta praca zapewnia im dobry dochód, a jeśli dodać do tego emeryturę, to całkiem nieźle im się powodzi.

Choć Anna pracuje w szklarni od rana do wieczora, nie zapomina o dbaniu o siebie. Jej figura jest jak u dziewczynki - zawsze na diecie, robi manicure, pedicure i strzyże włosy. Oboje dobrze się ubierają i starają się nie wyglądać jak emeryci.

Popularne wiadomości teraz

"Musimy wymienić mieszkanie, nie jesteś moją matką, żeby się tobą opiekować". Marianna wychowała Larę, a teraz jest sama

"Mam teraz 59 lat. Mam dwie córki i troje wnucząt. Niedawno odwiedziła mnie moja najstarsza córka i odbyliśmy rozmowę"

"Widzę jakieś papiery w koszu. Serce podpowiadało mi, że mój mąż nie jest w podróży służbowej. Podwinęłam rękawy i sięgnęłam do wiadra"

"Całe życie zdmuchiwałam z ciebie kurz, a ty poszedłeś do swojej kochanki: to twoja wina"

Mają dwójkę dzieci, syn spłacił już kredyt hipoteczny, a córka dopiero niedawno zaciągnęła kredyt na mieszkanie. Małżeństwo nie pomaga swoim dzieciom, tak naprawdę wszystkie pieniądze wydają na siebie - mają nowy dach, piękne podwórko, raz w roku wyjeżdżają zimą do sanatorium, żeby podreperować zdrowie, latem wyjeżdżają za granicę nad morze, po tak ciężkiej pracy muszą się zregenerować. Dali dzieciom dobre wykształcenie, zorganizowali huczne wesele, a potem dali do zrozumienia, że są dorośli i sami powinni odpowiadać za swój dobrobyt.

Dzieci nie proszą rodziców o nic, nie są tego nauczone. Zawsze dają swoim dzieciom i wnukom dobre prezenty na święta, a jeśli przyjeżdżają w odwiedziny, zawsze są mile widziani.

Joanna jest kuzynką Anny, jest o 5 lat młodsza. Również jest na emeryturze i ma własny dom, ale mieszka bez męża. Nie pracuje poza domem, ma ogród, ale niczego nie sadzi, nawet nie gotuje wody ani pietruszki. Żyje z minimalnej emerytury i nieustannie błaga syna o pieniądze - można się zgodzić, że nie da się żyć z minimalnej emerytury.

Bogactwo Anny wprawia ją w zakłopotanie, często przychodzi do starszej siostry i poucza ją o życiu. Uważa, że to głupie jechać na wakacje do Egiptu, po co Annie i jej mężowi remont, skoro nie są już młodzi, po co tak ciężko pracować. I po co kupili taki drogi samochód, stary też był dobry, dobrze się prowadził. Ogólnie rzecz biorąc, ma wiele skarg.

Anna i jej mąż próbują powiedzieć Joannie, że dali swoim dzieciom wszystko, czego potrzebują, a teraz muszą nauczyć się utrzymywać siebie. Jednak Joanna nie ustępuje: "Zestarzejesz się, po co tak ciężko pracujesz?

Masz emeryturę, dla was dwojga, co nie wystarczy? Dzieci dadzą ci coś na leki. Słuchaj, ja żyję i nie znam smutku, i nie pracuję tak ciężko. Jesteś po prostu bardzo chciwy, chcesz zarobić wszystkie pieniądze".

Warto również zauważyć, że syn Joanny musiał iść do pracy na drugim roku studiów, ponieważ jego matka nie miała na nic pieniędzy. Anna w ogóle nie jest przyzwyczajona do pracy - całe życie spędziła w domu, płacąc alimenty na syna.

Anna nie chce już nawet rozmawiać z siostrą, czuje się źle po każdej wizycie. Nawet jej córka mówi matce, żeby nie wpuszczała siostry i nie psuła jej zdrowia.