Zwykle jestem sceptycznie nastawiona do takich sytuacji, ale ostatnie wydarzenia tylko mnie dezorientowały, więc postanowiłam zaryzykować.

Cyganka powiedziała, że jestem dobrą dziewczyną, pomagam wszystkim dookoła, moje serce jest jak kryształ. Ale zapomniałam o sobie, nie znam miłości, a moja dusza płacze.

Stałam i myślałam, że te słowa nie zrobiły na mnie większego wrażenia, bo tak można powiedzieć każdemu. Nie jestem aż tak naiwna, żeby powiedzieć mi kilka ogólnych zdań i od razu w nie uwierzyć. Ale wtedy powiedziała coś, co sprawiło, że zaniemówiłem.

Powiedziała, żebym się nie obwiniał, tylko zrobił wszystko, co w mojej mocy. Powiedziała, że to nie moja wina, że nie uszczęśliwiłam mojego męża i to nie jego wina, że nie czuł do mnie miłości.

To wszystko wydarzyło się na naszym ślubie. Krewny był bardzo zazdrosny o naszą miłość i dał nam pół banknotu. To był początek końca. Ta połówka banknotu została nam dana, abyśmy mogli być od siebie oddzieleni, jak dwie połówki.

Popularne wiadomości teraz

"Była trzecia nad ranem, usłyszałam szelest przy łóżku. Dreszcz przebiegł mi po kręgosłupie, przysięgam, że coś poczułam. To była moja matka"

W pakistańskim zoo żyje niezwykłe stworzenie

Puszyste placuszki na kefirze: wychodzą tak smaczne, że można podawać je do stołu nawet bez żadnego dżemu

Ciasteczka świąteczne "Szyszki": idealny smakołyk na świąteczny stół

Po tych słowach trzęsły mi się ręce i dałam jej trochę pieniędzy. Mój przyjaciel z boku nie mógł wydusić z siebie ani słowa. Tej nocy spędziłam cały wieczór na odtwarzaniu w głowie dnia ślubu. Mój mąż i ja wciąż żartowaliśmy z połowy banknotu studolarowego. Śmialiśmy się i gdzieś go położyliśmy, nie pamiętam.

Potem stałam się ciekawska i zaczęłam szukać w mieszkaniu pamięci USB z naszym ślubem. Chciałam się dowiedzieć, kto dał nam ten fatalny banknot.

Generalnie ciężko było to namierzyć, a byliśmy tam tacy szczęśliwi. Bardzo ciężko było patrzeć na te zdjęcia, bo najbardziej bolała mnie dusza przez ostatnie 12 lat na wspomnienie naszego wspólnego życia.

Przewinęłam i znalazłam moment, w którym jeden z kamerzystów filmował gości wrzucających pieniądze do puszki. Zaczęłam przyglądać się uważnie i zobaczyłam, kto wrzucił połowę banknotu. Była to młodsza siostra mojego męża. W czasie ślubu miała troje dzieci z różnymi mężczyznami. Ale nigdy nie była mężatką.

I wtedy zdałam sobie sprawę, kim był ten krewny, który był o nas zazdrosny. Chociaż nawet nie o nas, ale raczej o mnie. Wtedy moje oczy pociemniały. Minęło tyle lat, a mi wciąż trudno to wszystko przeżyć.

Gdyby nie ta Cyganka, nie pamiętałabym nawet tego małego incydentu na weselu. Wtedy uwierzyłam, że los człowieka może się odmienić wbrew jego woli i że to nie była moja wina. W końcu przez lata biłem się w piersi za to, że nie uratowałem swojej rodziny. Od tamtego wieczoru przestałam komunikować się z jego rodziną, która nawet po rozwodzie "nie zapomniała" o mnie. Teraz jestem tylko ja, mój syn i moi rodzice.