Nie chcę nikogo obgadywać, po prostu chciałabym, żeby ludzie doceniali dobre traktowanie i byli po prostu wdzięczni.
Nigdy nie żałowałam nikomu niczego, czym mogłabym się podzielić. Zwłaszcza znajomym, bo miło jest pomagać innym.
Z natury jestem osobą życzliwą. Zawsze staram się wszystkim pomóc. Widzę porzuconego kociaka – zabieram go do domu, widzę starszą panią z ciężkimi torbami – biegnę, by pomóc, widzę młode małżeństwo, które wprowadziło się obok bez własnych rzeczy – oddaję połowę swoich rzeczy.
Ostatnio poszłam do sklepu i spotkałam tam Ewę. Jest ode mnie kilka lat młodsza, a już zdążyła zostać mamą trójki dzieci. Rodziła je jedno po drugim. Ani ona, ani jej mąż nie mają pracy.
Nie zrozumcie mnie źle, ale życie z zasiłków na dzieci nie wydaje mi się najlepszym pomysłem. Czy oni naprawdę nie rozumieją, że te dzieci trzeba jeszcze porządnie wychować?
Jak patrzę na te maluchy w obdartych ubraniach, w starych sandałkach, to aż chce się płakać. Długo myślałam, jak mogłabym im pomóc. Nie mamy jeszcze własnych dzieci, więc nie mam, co oddać z rzeczy dziecięcych, a kupować coś dla nich – to drogo, nie jestem przecież Matką Teresą. Postanowiłam zaproponować Ewie pracę.
Z mężem mamy szklarnię. Plantacja jest duża, pracy dużo. Zazwyczaj sami się wszystkim zajmujemy, ale dodatkowa para rąk nie zaszkodzi. Może trochę się odciążę i wreszcie pomyślę o powiększeniu rodziny. Ewa bardzo chętnie zgodziła się na pracę i już następnego ranka stała na naszym podwórku.
Widzielibyście, jak była ubrana. Króciutka sukienka, która ledwo zakrywała, co trzeba. Rozpuszczone włosy, pomalowane rzęsy. Na początku chciałam jej coś powiedzieć, ale się powstrzymałam. Może nie ma innego ubrania, nie chciałam wprawiać jej w zakłopotanie.
Pracowała sumiennie, więc umówiliśmy się, że będzie nam pomagać przez cały miesiąc. Codziennie Ewa przychodziła w wyzywających ubraniach, umalowana i wyraźnie starała się "kręcić ogonkiem" przy moim mężu.
A więc o to chodzi! Ja daję jej pieniądze, żeby mogła ubrać dzieci, a ona postanowiła mi się odwdzięczyć w taki sposób. Może mało jej własnego męża, to jeszcze i mojego zapragnęła.
To i śmieszne, i żałosne. Tak się biedaczka stara, tak się wygina, a mój mąż nie zwraca na nią najmniejszej uwagi. Tego wieczoru podziękowałam Ewie za współpracę i uprzedziłam, że nie potrzebujemy już jej pomocy. Była rozczarowana, a nawet powiedziałabym, że wściekła.
– Myślę, że to ty tak postanowiłaś. Twój mąż nie ma nic przeciwko mojemu towarzystwu.
– Mój mąż nie ma nic przeciwko pracownikowi, który pomaga wykonać robotę, a twoja osoba nie ma z tym nic wspólnego. Myślisz, że nie ma dość w domu, żeby się rzucać na cudze?
– Gdybyś mu ufała, to byś mnie nie zwalniała. A tak to chyba jednak się boisz!
– Boisz się burzy na morzu, a ja po prostu sprzątam ze swojego podwórka niepotrzebne śmieci.
Chciała coś odciąć, ale nie wiedziała co powiedzieć. A ja postanowiłam na jakiś czas zawiesić swoją działalność charytatywną. Nie każdemu w tym życiu warto pomagać.
Pisaliśmy również o: "To, że ma 2 dzieci, to nie problem, synku. Jeśli kochasz, pokochasz też jej dzieci. Gdzie są dzieci, tam jest szczęście": mama wspierała syna
Może zainteresuje: "Kiedy byłem na urlopie, sąsiadka spędziła u mnie noc, bo zgubiła klucze. Rano nie wiedziałem, gdzie ukryć oczy przed żoną. Było mi wstyd": mężczyzna
Przypominamy: "Tak czekałam na wnuczkę. Urodziła się, a nawet mi jej nie pokazali. Syn się mnie wstydzi, a synowa unika. Taki mój los – samotność": wyznanie matki