Smutek go przygniótł, już nie poznawałam tego radosnego i otwartego człowieka, jakim był wcześniej. Szara, ponura cień błąkająca się po świecie bez celu i chęci do życia – to wszystko, co z niego zostało.
Postanowiłam, że trzeba mu pomóc. Dwa lata po stracie naszej najdroższej osoby w naszym życiu pojawiła się pani Lucyna. Była dawną koleżanką taty ze szkoły.
Wróciła do miasta po nieudanym małżeństwie. Spotkaliśmy się przypadkiem, gdy robiliśmy zakupy w Biedronce. Gdy pani Lucyna wypytywała tatę o życie, zauważyłam jej nieukrywany zainteresowanie nim, więc sama wykazałam inicjatywę.
– A może przyszłaby pani do nas na kolację? Porozmawiacie o życiu, powspominacie lata szkolne.
Wyglądało na to, że tylko na to czekała, więc chętnie się zgodziła. Tacie było to obojętne. Kolacja była na mojej głowie. Przygotowałam to, co potrafiłam najlepiej, nakryłam stół i czekałam na gościa. Pani Lucyna przyszła nie sama. Okazało się, że miała córkę Lizę.
"Następnego dnia pod drzwiami znaleźliśmy notatkę: 'Kocham i czekam, wreszcie będziemy mogli być razem. Wkrótce twojej żony już nie będzie.'" Z życia
Dziecko zostawiło psa i notatkę w parku. Płakali prawie wszyscy
Piękna wieczorna modlitwa do Anioła Stróża
Hybryd psa i kota. Zdjęcia tego zwierza bardzo popularne w sieci
Szybko się zaprzyjaźniłyśmy i poszłyśmy do mojego pokoju, zostawiając dorosłych samych. Kilka dni później to my odwiedziliśmy ich. Zauważyłam, że tata jakby trochę ożył, więc zapytałam go wprost:
– Podoba ci się ta kobieta?
– Córeczko, to skomplikowane. Nigdy nie będę mógł wyprzeć twojej mamy ze swojego serca. Była moją prawdziwą, jedyną miłością, tak było i tak będzie.
– Tato, nie musisz się tłumaczyć. Nie mam nic przeciwko, żebyś ożenił się po raz drugi. Zresztą pani Lucyna wydaje się miłą kobietą, a z Lizą dobrze się dogadujemy.
Nasza szczera rozmowa wydawała się rozwiązać tacie ręce. Miesiąc później oświadczył się pani Lucynie i razem z Lizą wprowadziły się do nas. Rodzice wzięli ślub, świętowaliśmy w czwórkę. Taka mała, rodzinna uroczystość. Myślałam, że w końcu wszystko się ułoży, ale los był nieubłagany.
Tata ożenił się z panią Lucyną nie dla osobistego szczęścia, lecz dla mnie. Jak się później okazało, był chory i o tym wiedział. Nie chciał zostawić mnie zupełną sierotą, więc pozwolił Lucynie i jej córce wejść do naszego życia, mając nadzieję, że macocha się mną zaopiekuje. Szkoda, że kobieta miała inne priorytety.
Gdy ojca zabrakło, po 40 dniach pani Lucyna przyszła do mojego pokoju i oznajmiła, że nie jest w stanie utrzymać dwojga dzieci, więc przeprowadzę się do swojej babci.
Nawet nie wiedziałam o jej istnieniu. To była matka ojca, ale nie rozmawiali od czasu, gdy ożenił się z moją mamą. Babcia była przeciwko zwykłej synowej z biednej rodziny, więc nawet nie przyszła na ślub. Odwróciła się od jedynego syna, bo on nie odwrócił się od swojej prawdziwej miłości.
Płakałam i błagałam macochę, żeby nie robiła mi tego, ale jej mało obchodziły uczucia obcego dziecka. Tydzień później babcia zabrała mnie do siebie. Nie mogliśmy się porozumieć. Początkowo wręcz walczyłyśmy, ale im więcej czasu spędzałyśmy razem, tym bliższe się stawałyśmy.
Babcia pomogła mi dostać się na studia, wspierała mnie finansowo. Kiedy spotkałam swoją miłość i postanowiłam wyjść za mąż, rozpoczęła walkę z macochą o dom taty. Rok procesów zakończył się porażką, bo ojciec przed śmiercią zapisał wszystko Lucynie. Chociaż wątpiłyśmy w autentyczność tego dokumentu, prawo nie było po naszej stronie.
Oczywiście szkoda, że w naszym domu zamieszka taka podła kobieta, ale Bóg jest na świecie i wszystko widzi. Teraz mieszkamy w mieszkaniu babci. Starsza pani przepisała mi swoje mienie, a sama przeprowadziła się do starego domu w pięknej wsi pod Wrocławiem. Jakkolwiek okrutny by nie był los, cieszę się, że mogłam poznać swoją babcię.