Opowiem wam, co musiałem przeżyć, aby mieć przy sobie ukochaną osobę.

Julia jest najlepszą kobietą w moim życiu. Spotkaliśmy się zupełnie przypadkowo, przy czym to ona pierwsza wykonała krok w moją stronę. Miałem odbyć spotkanie biznesowe w restauracji.

Mój partner się spóźniał, a młoda i sympatyczna kelnerka zaczęła rzucać niezbyt przychylne spojrzenia w stronę mojego stolika, bo nie chciałem sam składać zamówienia.

Widząc, że dziewczyna jest zniecierpliwiona, zawołałem ją do siebie. Złożyłem zamówienie, zadzwoniłem do partnera – utknął w korku. Kiedy przyjedzie – nie wiadomo. Nie chciałem tracić czasu, więc poprosiłem o rachunek. Razem z rachunkiem otrzymałem numer telefonu Julii, tej dziewczyny, która mnie obsługiwała.

Wieczorem zadzwoniłem do niej, ot tak, z ciekawości.

Popularne wiadomości teraz

"To, że moja żona nie potrafi być wierna, przyjąłem jako fakt, niech się bawi. Chcę tylko jednego, żeby mnie nie opuściła. Kocham ją": z życia

"Przyjechała do nas w gości siostra męża z rodziną. Na 3 miesiące. Zniosłabym ich, ale traktują mnie jak służącą. Nie znoszę pasożytów": z życia

"Prababcia zostawiła mieszkanie mojej żonie, a teściowa żąda żebyśmy oddali je na rzecz młodszej siostry, bo jesteśmy egoistami. Zero wstydu": z życia

"Jestem starszą synową, pomagam teściowej a ona mnie nie szanuje. A Polina młodsza jest bezczelna, nic nie robi i ją uwielbiają":Niesprawiedliwe życie

– Dał mi pan za mały napiwek, więc jest pan mi coś winien – powiedziała Julia w pierwszych minutach naszej rozmowy, i ja się zakochałem.

Na początku spotykaliśmy się w tajemnicy, z mojej inicjatywy. Nie chciałem, by sprawa wyszła na jaw, bo byłem starszy od Julii o 11 lat. Dla mnie była to istotna różnica, ale dziewczynie to nie przeszkadzało.

Gdy zrozumiałem, że nie mogę bez niej żyć, oświadczyłem się. Urządziliśmy huczne wesele. Nie szczędziłem pieniędzy na swoją narzeczoną. Zorganizowaliśmy wszystko dokładnie tak, jak sobie wymarzyła.

Chociaż byli sceptycy, którzy nie dawali naszemu małżeństwu nawet roku, minęło już sześć lat. Ani razu nie żałowałem swojego wyboru i nadal kocham Julię tak samo mocno, jak na początku, ale niedawno dowiedziałem się, że mam rywala.

Żona nawet się nie kryła. Wieczorne wyjścia do restauracji, rzekomo na spotkanie z przyjaciółką. Wyjazdy na weekendy, niby w odwiedziny do siostry. Długie rozmowy telefoniczne "z mamą". Nietrudno było połączyć te fakty i zrozumieć, o co chodzi.

Co zrobiłby normalny mężczyzna na moim miejscu? Rozwód, oczywiście! A co zrobiłby zakochany mężczyzna? Przymknąłby oczy i udawał, że nic się nie dzieje. Tak właśnie żyję, spokojnie i rozważnie.

No cóż, moja żona chciała się trochę zabawić, oderwać, spróbować czegoś nowego. Niech się bawi, na zdrowie.

To, że nie potrafi być wierna, nie zmniejszyło ani nie osłabiło mojej miłości. Zamiast rozgrywać dramat, wybrałem inną drogę – akceptację. Powiecie, że jestem głupi? Może, ale miłość jest tego warta, by to znieść.