Moja pierwsza żona nie ma pojęcia, jak mi teraz ciężko. Uważa mnie za najszczęśliwszego człowieka na świecie, ale ja czuję się, jakbym miał na swoich barkach problemy całej ludzkości. Chociaż tylko ja ponoszę za to winę.

Julię poznałem w pracy. Przyszła do nas jako księgowa. Pomogła mi uporać się ze wszystkimi problemami, była niezwykle przyjazna, wesoła i interesująca.

Nawet nie zauważyłem, jak się zakochałem. Nasz związek trwał 2 lata, po czym zaszła w ciążę. W tym momencie zdałem sobie sprawę, że nadszedł czas, aby powiedzieć o tym mojej żonie. Przyjęła moją wiadomość bez histerii i skandali, po prostu pozwoliła mi odejść...

Pobraliśmy się, a ona urodziła kolejną córkę. Pierwsza była już wtedy w drugiej klasie. Starałem się pomagać mojej byłej żonie i córce we wszystkim, ponieważ kiedyś były moim życiem. Tak zrobiłby każdy prawdziwy mężczyzna.

W międzyczasie Julia nieustannie udostępniała nasze wspólne zdjęcia w mediach społecznościowych, "śniadania dla mojej ukochanej", jej szczęśliwą córkę i białe plaże Bali. Jeśli spojrzeć na jej media społecznościowe, można dojść do wniosku, że mamy idealną rodzinę, ale w rzeczywistości wszystko było zupełnie inne.

Popularne wiadomości teraz

"Była trzecia nad ranem, usłyszałam szelest przy łóżku. Dreszcz przebiegł mi po kręgosłupie, przysięgam, że coś poczułam. To była moja matka"

Dwie siostry urodziły identyczne bliźniaczki w odstępie kilku tygodni. Jak wyglądają te wyjątkowe dzieci

Puszyste placuszki na kefirze: wychodzą tak smaczne, że można podawać je do stołu nawet bez żadnego dżemu

Ciasteczka świąteczne "Szyszki": idealny smakołyk na świąteczny stół

Kłóciliśmy się cały czas. Dosłownie od rana do nocy. Wszystkie jej śniadania były przygotowywane dla mediów społecznościowych, a nie dla mnie. Opiekowałem się córką, bo ona nie miała w ogóle czasu.

Musiała chodzić na treningi, dbać o formę i nie tracić followersów. Nie chciała w ogóle pracować, bo nie miała wystarczająco dużo energii przy tak intensywnym życiu online.

Kiedy przeprowadziliśmy się do moich dziadków, żeby się nimi zaopiekować, zaczęła myć wszystkie widelce ze skwaszoną miną. Potem poszła do łazienki, ale po kilku minutach wróciła i powiedziała: "Śmierdzi tam starym człowiekiem, nie chcę się tam myć".

Jeśli babcia zrobiła jej jakąś uwagę, natychmiast przeradzało się to w kłótnię. Na zewnątrz jednak byliśmy szczęśliwą parą z wózkiem wartym 5000 złotych. Julia zawsze przejmowała się opiniami innych, więc starała się robić wszystko, by ludzie jej zazdrościli.

Tymczasem ja spokojnie obserwowałem życie mojej byłej żony Anny. Była kobietą sukcesu, pracowała w dobrej firmie prawniczej i mieszkała w ładnym domu. Moja córka często mi mówi, że obserwuje moje życie i mówi: "Tatuś znalazł swoje szczęście, a ja nadal jestem sama".

Gdyby tylko wiedziała, jakie "szczęście" znalazłem. Strasznie za nimi tęsknię i nie wiem, co robić.