Andrzej Duda zabrał głos podczas uroczystego posiedzenia Senatu z okazji Jubileuszu 100-lecia Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie oraz 101. Inauguracji Roku Akademickiego. Niestety, dodał od siebie także dowcip, który okazał się bardzo nietrafiony. Żart miał rozluźnić atmosferę na ważnej uroczystości, ale zamiast tego wywołał falę żenady.

Być może prezydent zdecydował się na opowiedzenie dowcipu ze względu na wspomnienia, jakie ma z tą uczelnią. Rodzice Andrzeja Dudy byli bowiem przez długi czas powiązani z Akademią Górniczo-Hutniczą w Krakowie. Ponoć jako syn członków kadry do profesorów mógł zwracać się "ciociu" czy "wujku. Prezydent sentymentalnie wrócił więc do czasów frywolnego dzieciństwa. Być może właśnie dlatego bez krzty zażenowania, prezydent opowiedział „stary, AGH-owski dowcip”. Brzmiał on następująco:

„W południowej Afryce odbywa się konferencja rektorów z całego świata. Nastąpiła awaria, samolot wpadł do dżungli. Większość pasażerów przeżyła, ale miejscowe plemię ogarnęło rektorów i wszyscy, poza jednym, zostali zjedzeni. Poza panem profesorem Ryszardem Tadeusiewiczem, rektorem AGH. Dlaczego? Bo wódz plemienia ludożerców był jego kolegą ze studiów na elektrycznym” - zakończył prezydent Andrzej Duda.

Reakcje internautów nie pozostawiają na prezydencie suchej nitki. Większość z nich zarzuca rasistowski charakter żartu. Stereotyp nieokiełznanego afrykańskiego ludu nie powinien być powielany przez głowę naszego państwa. Dodatkowo, prezydentowi zarzuca się hipokryzję, bowiem skoro żarty o Polakach traktuje jako faszyzm czy przemoc, to także i on nie powinien opowiadać rasistowskiego żartu, obrażającego lud afrykański.