I tak się złożyło, że przypadło to na obchody mojego ulubionego Nowego Roku. Byłam bardzo zdenerwowany. Stało się jasne, że będę musiał obchodzić to święto albo sam, albo z krewnymi, co nie jest szczególnie przyjemne. Prawdopodobnie wszyscy inni mieli już plany, w których raczej nie mogłam uczestniczyć.

Niedawno rozmawiałam przez telefon z moją dobrą przyjaciółką Anną na jeden temat. Rozmawiałyśmy o zbliżających się wakacjach.

Przy okazji, jak zamierzasz świętować Nowy Rok? Pojedziesz gdzieś z Michałem czy zostaniesz w domu?" - zapytała.

"Cóż, jestem w sytuacji, której byś mi nie pozazdrościła. Michał został wysłany w podróż służbową, a ja zostaję sama. Będę więc świętować Nowy Rok w dumnej samotności z kieliszkiem szampana przed telewizorem" - poskarżyłam się jej.

Oto kolejny! Jesteśmy dużą grupą i jedziemy w góry kilkoma samochodami. Świętować Nowy Rok i pojeździć na nartach. Jedź z nami! Zabraniam ci zostawać w domu!" - powiedziała Anna.

Popularne wiadomości teraz

„Nasza babcia zamierza zostać mamą. Oczywiście wysłuchałam jej, ale nie pamięta dokładnie, kto jest ojcem dziecka. Siedzimy i analizujemy”: z życia

„Uwiodłam męża mojej przyjaciółki i ani trochę tego nie żałuję. Z takimi jak ona się nie zadziera”

"Miałbyś 50 lat". Katarzyna Chrzanowska wspomina swojego męża Waldemara Goszczę

Modlitwa za naszych ukochanych rodziców

Po tej rozmowie byłam bardzo zainspirowana. Natychmiast dałam do zrozumienia mojej przyjaciółce, że jadę z nimi. Nawet nie pomyślałam o skoordynowaniu tego z moim mężem. W naszym związku nie było zwyczaju zabraniania sobie czegokolwiek.

Już prawie zaczęłam przygotowywać się do wyjazdu. Wybrałam ubrania, które ze sobą zabiorę, sprawdziłam w Internecie, jaka będzie pogoda i powiedziałam mamie, że wybieram się na wycieczkę z przyjaciółmi w Sylwestra.

Wieczorem tego samego dnia zadzwonił do mnie Michał. Podczas jego podróży służbowej staraliśmy się być w kontakcie każdego wieczoru, aby porozmawiać o tym, jak minął nam dzień. Pocieszyłem go wiadomościami o jego podróży.

 "Nie zrozumiałam, pytasz czy to oświadczenie? Czy już zdecydowałeś się pojechać w góry na Nowy Rok?" był zaskoczony.

"Tak, o co chodzi?" nie rozumiałem.

"Cóż, wydawało mi się, że powinnaś przynajmniej przedyskutować takie rzeczy z mężem, a nie decydować o wszystkim sama" - wyjaśnił Michał.

W takim razie przedyskutujmy to teraz - zasugerowałam.

Marto, jestem dziś bardzo zmęczony. Porozmawiajmy jutro" - odpowiedział i rozłączył się.

O ile po rozmowie z Anną mój nastrój się poprawił, o tyle po rozmowie z mężczyzną spadł. Było jasne, że wyraźnie nie był zadowolony z całej tej sytuacji.

O czym tu dyskutować? Wyjechał do pracy na pół roku. Czy muszę siedzieć zamknięta przez cały ten czas? Przecież nie wyjeżdżam gdzieś z kochankiem, tylko z przyjaciółmi, których on bardzo dobrze zna.

Następnego dnia zadzwoniliśmy ponownie i zaproponowałem kontynuowanie rozmowy. Michał na początku był zdenerwowany i niezadowolony.

"Michał, przepraszam za sposób, w jaki przedstawiłem ci tę wiadomość. Oczywiście, powinienem był z tobą o tym porozmawiać. Ale myślę, że w tym przypadku nie ma powodu, by sprzeciwiać się mojej podróży. Będę świętować z przyjaciółmi i dobrze się bawić przez trzy dni. Będą tam głównie moje przyjaciółki i co najwyżej ich mężowie" - zapewniłam ich.

Ale skąd mam wiedzieć, kto tam będzie? "Wcale mi się nie podoba, że podczas gdy ja tu ciężko pracuję, ty podróżujesz w góry z przyjaciółmi, by świętować wakacje. I nawet mi o tym nie mówisz" - odpowiedział.

"Jak myślisz, co powinienem zrobić? Siedzieć przy oknie i czekać na twój powrót? Nie robię nic złego. Po prostu kontynuuję normalne życie, czekając na ciebie" - wyjaśniłam.

"A u mnie życie nie jest normalne, prawda?" Michał się zagotował.

Zdałem sobie sprawę, że wszystko wyolbrzymia i nie kontynuowałem tej bezsensownej kłótni. Michał był wyraźnie zły i nie zdawał sobie sprawy z tego, co mówi. Spróbuję z nim o tym porozmawiać, kiedy ochłonie.

Ale już teraz rozumiem, że najprawdopodobniej czeka mnie trudne zadanie: nie kłócić się z mężem i nie bronić swojego punktu widzenia, a jednocześnie dobrze się bawić, obchodząc moje ulubione święto.