Wydawało się, że wszystko powinno być na przeciw. Zawsze było mi go żal, starałam się dać mu wszystko, co najlepsze, nigdy mu nie odmawiałam. Dawid szybko zrozumiał, że jego matka wszystko mu pozwała, a kiedy mu odmówiono, i tak zrobi po swojemu.

Telefony do dyrektora, skargi od innych rodziców, rozmowa z opieką społeczną. Nie jestem z żelaza, byłam zmęczona i zrobiłam najgorszą rzecz - udarzyłam go.

Dawid po tym uciekł z domu i nigdy już nie wrócił. Przez sześć długich lat istniałam w nadziei, że drzwi się otworzą i moje dziecko wróci do domu.

Tak się stało, ale moja synowa przyjechała w ciązy i z małym chłopcem. Miała na imię Tanya.

Ta biedna dziewczyna dorastała w sierocińcu. Kiedy poznała mojego Davida, zakochała się, a później zaszła w ciążę. Mieszkali razem, on pracował, a ona prowaduoła korepetycji.

Popularne wiadomości teraz

"Roześmiałam się: kto kogo utrzymuje, mieszkanie jest moje, jeździ moim samochodem. Wynika z tego, że to ja jego utrzymuję, a nie odwrotnie." Z życia

"Zostawcie męża w spokoju. Jak wam nie wstyd zabierać tatusia dziecku – patrzyła na mnie spojrzeniem pełnym determinacji. Spakowała walizkę." Z życia

„Siostra zaczęła kręcić nosem, znudziły jej się tanie produkty, chce żyć jak wszyscy normalni ludzie zamawiać pizzę. Mama milczała ale ja nie.”Z życia

"Chciał urządzić żonie awanturę, ale zrozumiał, że jego Lucy to bardzo mądra kobieta. Dała mu możliwość przeżyć jeden dzień w jej roli." Z życia

Po narodzinach ich syna David znalazł inną pracę. Tam zapoznał złych ludzi. Zaczął pić, późno wracać do domu i wydawać całą pensję na alkohol.

Tanya znosiła go przez długi czas, groziła, że odejdzie, ale została, bo kochała go. Jej druga ciąża była nieplanowana i niechciana.

Szkoda, że dowiedziała się za późno, żaden lekarz nie chciał przyjąć grzechu na jej duszę, nawet za największe pieniądze. Dawida to nie obchodziło, mąwił, żeby robiła co chciała. Tanya nie potrzebuje kolejnego dziecka, nie potrafi dbać o sobie i synie.

Więc stoi przed mną, babcią, pytając, czy mogę pomóc z młodszym lub czy go zabiorę. Oczywiście zgodziłam się i przygarnąłem ich wszystkich.

Szybko dogadaliśmy się z Bartkiem, jest bardzo podobny do swojego taty. Kilka tygodni później urodziła się Marta, prawdziwa piękność.

Szkoda, że Tanya nie chciała nawet potrzymać dziecka. Powiedziała mi, że idzie do pracy i nie będzie karmić piersią, więc wyjeżdża za trzy dni.

-„Jak możesz zostawiać mi dwójkę małych dzieci?” Byłam oburzona.

"Zgodziłaś się na to. Jeśli nie chcesz się nimi opiekować, możesz wysłać je do sierocińca. Kiedy wrócę, zabiorę je stamtąd.

Czułam się winna przed synem, może zaczął pić przez mnie, złe dzieciństwo, brak odpowiedniego wychowania ze strony ojca. Teraz ten sam los może spotkać moje wnuki.

Długo zastanawiałam się, czy sobie poradzę, wahałam się, ale wiedziałam na pewno, że nie pozwolę, aby te dzieci doświadczyły trudów życia w sierocińcu przy żywych rodzicach i babci.

Tanya wysyłała pieniądze co miesiąc. Nie odpowiadała na moje pytania, kiedy zamierza wrócić. Rok później przyznała, że poznała kogoś, kto chce się z nią ożenić.

Więc najprawdopodobniej nigdy już nie wróci do domu, ale będzie wysyłać pieniądze, dopóki dzieci nie osiągną pełnoletności. Nie rozumiem, jak można tak łatwo zrezygnować z dzieci wobec mężczyzny, bogatego życia, beztroskiego życia.

Dobrze, że moje dzieci mnie kochają. Dla nich wywróciłabym cały świat do góry nogami. Kiedyś próbowałam znaleźć Dawida, żeby z nim porozmawiać, ale nie udało mi się.

W moim poprzednim miejscu pracy powiedziano mi, że odszedł. Sąsiedzi mówili, że od dawna nikogo nie widzieli, a mieszkanie wynajmują teraz zupełnie inni ludzie.

Chodzę do kościoła i modlę się za wszystkich. Za Dawida, żeby znalazł drogę do normalnego życia, za Tanię, żeby jej wybaczono jej czyny i żeby mogła spać spokojnie.

Za moje wnuki, aby dorastały w zdrowiu i miały dobre życie. Nie proszę o siebie, bo na to nie zasługuję. Jedynie, czego pragnię,żeby Bóg wybaczył mi moje grzechy. Nie opiekowałam się synem, nie myślałam, że wszystko może się tak być, więc teraz odpłacam za to wszystko.