Była normalną ciężarną matką, niczym nie różniącą się od innych kobiet w ciąży. Lekarze od samego początku wiedzieli, że Ola urodzi bliźnięta, więc postanowili zatrzymać ją pod obserwacją przez ostatni tydzień, aby uniknąć jakichkolwiek komplikacji.
I wtedy nadszedł długo oczekiwany dzień. Ola zaczęła rodzić. Rano urodziła swoje dzieci, silne i zdrowe. Dziewczynka miała jednak znamię na policzku. Ola długo przyglądała się tej plamie, ciemnej i dużej. Nie mogła znieść tego widoku i oddała dziecko pielęgniarce.
Wzięła syna na ręce i spojrzała na niego - piękny chłopiec. Przytuliła go i delikatnie pocałowała.
Lekarze zauważyli, że dziwnie się zachowuje. Kilka minut później fakt ten został potwierdzony: Ola napisała list, w którym zrzekła się nowo narodzonej córki. Wyobrażacie sobie?
Tłumaczyła swoje zachowanie tym, że i tak nie miała męża, nawet gdyby jej syn miał taką plamkę, a ona była dziewczynką. W dorosłym życiu wszyscy będą na nią wskazywać, a ona zostanie przyłapana, to wstyd ....
Lekarze byli w szoku. Widzieli i słyszeli wiele rzeczy, ale nie to... Próbowali przekonać matkę, aby nie popełniała tak fatalnego błędu, ale na próżno.
Następnego dnia do szpitala przyszedł wujek dziewczynki i jego żona. Powiedzieli, że chcą adoptować dziecko.
Dzięki Bogu, na świecie nie brakuje dobrych ludzi!