Teraz zdaję sobie sprawę, jak bardzo się wtedy myliłam. Nigdy nie marzyłam o ślubie i chciałam żyć tak, jak uważałam za stosowne. Miałam idealną młodość - robiłam to, co chciałam i nie byłam nikomu nic winna.

Studiowałam turystykę w instytucie i jednocześnie pracowałam jako modelka. Skończyłam studia i zarabiałam dobre pieniądze. Miałam wielu przyjaciół, z którymi chodziłam na imprezy i dyskoteki i kupowałam stylowe ubrania. Kiedy moje koleżanki z klasy miały już dwójkę dzieci, ja podróżowałam po świecie, a każdy nowy dzień różnił się od poprzedniego.

Miałam wielu chłopaków, ale w ogóle nie byłam nimi zainteresowana. Po trzydziestce zaczęłam myśleć o związaniu się z mężczyzną, potrzebowałam wsparcia, jakiegoś rodzaju wsparcia, ale nigdy nie znalazłam godnego kandydata.

Zdecydowałam, że wolę być sama niż z byle kim. O ile o mężu zaczęłam marzyć później, o dzieciach w ogóle nie myślałam. Nie chciałam marnować zdrowia i młodości na dziecko, które będzie wymagało czegoś od ciebie przez całe życie.

Może po prostu bałam się pewnego rodzaju odpowiedzialności. Po czterdziestce skupiłam się całkowicie na pracy, postanowiłam założyć własną firmę z zaoszczędzonych pieniędzy i miałam wiele różnych problemów, ale przetrwałam je.

Popularne wiadomości teraz

„Co ludzie powiedzą, córko, masz dopiero 24 lata, a mężczyźni już dają ci mieszkania: matka zaproponowała, żebyś dała jej mieszkanie”

„Gdyby nie moi rodzice, wasz syn i ja przeprowadzilibyśmy się do kartonowego pudła. Nie mógł kupić chleba do domu, nie mówiąc już o mieszkaniu"

„Dlaczego musieliśmy mieć drugie dziecko i kiedy żyć dla siebie”: później żałował tego, co powiedział, ale było już za późno

"Pewnego dnia podczas rozmowy mama powiedziała Adamowi, który był wtedy moim chłopakiem, że mam oszczędności": nie powinna była tego robić

Teraz jestem na emeryturze - mieszkam w przestronnym mieszkaniu z dobrym remontem, kupiłam domek letniskowy poza miastem, ale smutno jest uświadomić sobie, że nie mam z kim tam pojechać.

Wszyscy moi przyjaciele wyjeżdżają na weekend do swoich dzieci lub przyprowadzają swoje wnuki. Widzę entuzjazm w ich oczach, iskierki szczęścia, gdy opowiadają o tych dzieciach, a ja jestem zupełnie sama. Dopiero na starość zdałam sobie sprawę, że żyłam zupełnie nie tak, jak chciałam.

Teraz bardziej niż czegokolwiek żałuję, że nie pomyślałem o posiadaniu przynajmniej jednego własnego dziecka, które rozjaśniłoby moje życie.

W całym moim życiu nigdy nie czułam, jak to jest mieć u boku ukochaną osobę, która będzie cię kochać tylko za to, że cię ma. Szczęściem kobiety jest być matką, czuć się potrzebną.

Moja starsza siostra uczyła mnie całe życie, bo chciała, żebym miała rodzinę, dlatego przez wiele lat z nią nie rozmawiałam. Byłam zła na jej ciągłe wyrzuty, bo ona z dwójką dzieci i mężem ledwo mogła spłacić kredyt hipoteczny, podczas gdy ja byłam zadbana, niezależna i miałam gruby portfel. Teraz rozumiem, że się myliłam i naprawdę chcę się z nią pogodzić. Tak bardzo boję się samotnej starości.

Może powinnam jeszcze spróbować znaleźć samotnego mężczyznę i założyć rodzinę. Ale boję się, że to się nie uda.