Później urodziła nam się córka i myślałam, że Andrzej będzie idealnym ojcem. Po urodzeniu Anny nasze relacje znacznie się pogorszyły. Ciągle byłam w domu z dzieckiem, a mąż pracował na dwa etaty.

Dziewczynka często płakała i była ogólnie niespokojna, a potem byliśmy w ciągłym konflikcie, kłócąc się o to, kto jest bardziej zmęczony i kto będzie musiał wstawać w nocy, aby zobaczyć dziecko.

Andrzej chyba już wtedy zaczął mnie zdradzać, chciał uciec od domowych trosk. Potem zaszłam w ciążę po raz drugi, choć nie odważyłam się na drugie dziecko, mój mąż bardzo tego chciał. Andrzej znów stał się czuły i łagodny, jak kiedyś, a ja w wieku 21 lat zostałam matką dwóch córek, choć wcale nie byłam szczęśliwa.

Rodzice zabrali mnie ze szpitala, bo chciałam wrócić do domu z Joanną i zrobić mężowi niespodziankę. Jednak to, co zobaczyłam w domu, bardzo mnie zasmuciło.

Oto przekraczałam z radością próg mieszkania z córką na rękach, biegłam prosto do sypialni, a tam Andrzej leżał na naszym łóżku z inną kobietą.

Popularne wiadomości teraz

„Obchody naszej rocznicy ślubu z Adamem prawie zakończyły się rozwodem. Tak spędziliśmy nasz rodzinny czas”

"Odkąd byłam dzieckiem, moja matka bardzo mnie nie lubiła. A potem moja siostra powiedziała mi, że moja matka potrzebuje pomocy"

„Wolałbym wyrzucić te pieniądze i nie dawać ich tobie. Gdzie była twoja głowa, kiedy wybierałaś mi zięcia: teraz siedzisz w biedzie”

„Mamo, kupiłem ci trochę mięsa - tylko nie mów mojej żonie, schowaj to szybko”: kobieta spojrzała na syna zdezorientowana

Nawet nie przeprosił, tylko powiedział: "A czego się spodziewałaś? Jestem mężczyzną, potrzebuję tego". Płakałam potem całą noc, ale nie mogłam odejść. Nie wyobrażałam sobie, co mam zrobić w wieku 21 lat z dwójką małych dzieci na rękach. Andrzej nie ukrywał już swoich kobiet i nie czuł się winny. Moje uczucia do niego zmieniły się z miłości w obrzydzenie.

Nie raz pakowałam swoje rzeczy, a on padał na kolana i prosił o wybaczenie. Z czasem zaczęliśmy mieszkać z nim jako sąsiedzi, a ja po prostu całkowicie pogrążyłam się w wychowywaniu córek. Teraz pogodziłam się z tym losem, spotykam się z mężem z pracy, staram się nie zauważać na nim zapachu damskich perfum i gotuję obiad.

Po prostu nie mam dokąd pójść, a on przynajmniej nas wspiera. Mało prawdopodobne, żebym była w stanie utrzymać dzieci, bo nie mam nawet wyższego wykształcenia. Andrzej jest szczęśliwy z taką idealną żoną, a moje dni zamieniły się po prostu w szarą rutynę, tylko dzieci dają mi siłę do dalszego działania.

Mąż jest szczęśliwy, a ja wytrzymuję, bo i tak wszyscy zdradzają.