Jednak kiedy dorosłam, stałam się niezależna i aktywna, polegając tylko na sobie, podczas gdy moja siostra nie może zrobić kroku bez czyjegoś wsparcia.

Później wyszłam za mąż i zamieszkałam z mężem. Moi rodzice nie wahali się i natychmiast wypisali mnie z mieszkania. Studiowałam na pół etatu i jednocześnie pracowałam, a moja siostra nie mogła się zdecydować, co chce robić.

Najpierw uczyła się na kucharkę, potem chodziła na płatne kursy manicure, potem na coś innego - i tak dalej, i tak dalej, wszystko jej się nie podobało.

Teraz dostała pracę jako bibliotekarka za marne grosze, bo nikt jej tam nie przeszkadza. Nie chce wyjść za mąż, bo nie ma porządnych mężczyzn. Nie mogę powiedzieć, że jest bardzo piękna, ale ma więcej dumy niż to konieczne.

Jej matka zrobiła wszystko, co mogła, aby ją wydać za mąż, zapraszając nawet swoich przyjaciół i synów. Ale oczywiście nikomu się nie podobała.

Popularne wiadomości teraz

„Jak mógł zaproponować coś takiego swojej matce. To nie jest odbieranie kotka z ulicy. To jego matka – skomplikowana i skąpa kobieta”

"Przeprowadziłam się do jego mieszkania. Zaczęłam gospodarzyć, niektóre rzeczy wyrzuciłam. Widziałam, że mąż się złości, ale nic nie mówił"

„Mama prosi mnie, żebym dochowała tajemnicy i nie niszczyła szczęścia mojej siostry: „Wiesz, przez co przeszła. Zrobiłabym to samo dla mojego dziecka”

„Synowe się postarały. No cóż, postanowiłam odpłacić im tym samym. Na Dzień Matki podarowałam im obu użyteczny prezent – miskę”

Potem zaczęła umawiać się na randki przez Internet, kilka razy wyszła z mężczyznami, ale nigdy nie miała poważnego związku. Moim rodzicom jest teraz bardzo przykro z powodu mojej siostry i nie mogą znieść jej odejścia, ponieważ ma czterdzieści lat, jest biedna i samotna.

W latach 90. moi rodzice cierpieli z powodu braku pieniędzy, więc mój mąż i ja ciężko pracowaliśmy, wychowywaliśmy dwójkę dzieci i zawsze wysyłaliśmy im dobrej jakości jedzenie.

Później, gdy sytuacja nieco się poprawiła, kupiliśmy im ubrania i daliśmy telefony. Moja matka myślała, że wszystko spada mi z nieba: byłam bogata, więc powinnam pomagać, a młodsze dziecko było nieszczęśliwe.

Mój mąż przeszedł na emeryturę wojskową, a państwo dało mu trzypokojowe mieszkanie. Nasze dwupokojowe mieszkanie postanowiliśmy zostawić jednemu dziecku, a na drugie wziąć kredyt hipoteczny.

Rodzice zaczęli mówić, że my już wszystko mamy, a moja siostra w tym wieku nie ma nic. Mają po 70 lat, są schorowani, ciągle potrzebują pieniędzy na leczenie, za które ja płacę, a młodsza córka uważa, że jej to nie dotyczy.

Ostatnio powiedzieli do mnie: "Córeczko, nie będziesz miała nic przeciwko temu, żebyśmy przepisali mieszkanie na młodszą i zrobili spadek, prawda? Tobie się dobrze powodzi, ale ona, biedaczka, pracuje w bibliotece za marne grosze, więc nie możemy zostawić naszej dziewczyny na ulicy. Tylko nie kłóć się z nią później!".

Zgodziłam się, bo jak mogłabym odmówić chorej mamie? A teraz wróciłam do domu i myślę, że w ogóle siebie nie szanuję. Przez cały ten czas im pomagałam, a ona nawet nie pomyślała o tym, jak żyją jej rodzice, przyzwyczaiła się do tego, że ma pełną lodówkę, opłacone rachunki za media i nie musi się niczym martwić.

Po co jej przestronne dwupokojowe mieszkanie w pojedynkę? Przecież moi rodzice mają wnuki, mogliby im coś zostawić. Moglibyśmy sprzedać to mieszkanie i kupić dwa jednopokojowe, a ja mógłbym dopłacać. Najbardziej nie lubię niesprawiedliwości!