Nie wszystkie historie, zwłaszcza te, które przytrafiają się nam w prawdziwym życiu, mają szczęśliwe zakończenie. Nie wiem, jak skończy się moja historia, ale opowiem o tym, co się wydarzyło i co się dzieje. Zobaczymy, co wydarzy się w przyszłości.
Poznałam Oskara na imprezie. Wydaję mi się, że byliśmy wtedy na urodzinach wspólnej przyjaciółki.
Dużo picia, zabawne rozmowy, szczere gry - wszyscy byli zrelaksowani i robili różne głupie rzeczy. Dla mnie takie spotkania nie są najlepszym sposobem na relaks. Tak więc, po podziękowaniu solenizantce, pospiesznie wyszedłam.
Po około 5 minutach dogonił mnie przystojny facet. Widzieliśmy się wcześniej, ale nigdy nie rozmawialiśmy.
Oskar jest starszym studentem, ukończy szkołę w tym roku. Zapytałam go o jego nauczycieli i nowe przedmioty, i zastanawiałam się, czy ma jakieś plany na przyszłość.
On wiedział, jak rozmawiać. Miał tak przyjemny głos, że chciałam go słuchać bez końca. Po tym wieczorze nasze spotkania stały się częstsze i w końcu przerodziły się w coś więcej.
Zaczęliśmy się spotykać. Wszystko byłoby dobrze, ale matka Oskara, kategorycznie sprzeciwiała się temu związkowi.
Po pierwsze, zawsze miała nadzieję, że jej syn wybierze córkę swojej najlepszej przyjaciółki. Po drugie, nie akceptowała związku syna, dopóki ten nie ukończył studiów.
I nie miało znaczenia, że był już na ostatnim roku, musiał skończyć studia magisterskie. Co to za miłość?
Powiedziała mi, skąd to wszystko wiem, i to osobiście. Nie wahała się, znalazła numer mojego pokoju w akademiku, oszukała strażnika, że jest moją ciotką.
Byłam wtedy sama, dziewczyny poszły do sklepu. Ona powiedziała, że rujnuję życie jej syna, nie dając mu możliwości rozwoju i nauki.
Odkąd zaczęliśmy się spotykać, nie mógł się na niczym skoncentrować.
Powiedziała mi wiele rzeczy, ale najważniejsze było to: „Jeśli naprawdę kochasz mojego syna, to zostaw go w spokoju. Zostaw go w spokoju, pozwól mu skończyć studia, znaleźć pracę.
A jeśli tak ma być, znów będziecie razem”. Nie chciałam się do tego przyznawać, ale powiedziałam, że jestem w ciąży z dzieckiem i że urodzę.
Kobieta spojrzała na mnie i wyszła, głośno trzaskając drzwiami. Nigdy więcej jej nie zobaczyłam, ale Oskar też zniknął.
Nie przychodził, nie odbierał telefonów, zniknął nawet z uniwersytetu. Nikt nie wiedział, dokąd poszedł, a ja strasznie się martwiłam. Poszłam nawet do szpitala na przechowanie.
Kilka miesięcy później dowiedziałam się od wspólnych znajomych, że chłopak ożenił się i przeprowadził do innego miasta. Nie mogłam uwierzyć w takie bzdury, ale nie było innego wyjścia.
Dobrze, że rodzice mnie wspierali. Zabrali babcię do siebie i zostawili mi jej mieszkanie. Wyremontowali je i pomogli mi finansowo, gdy urodziłam Romczyka.
Pierwszy rok spędziłam na zabawie z dzieckiem, potem zaczęłam szukać pracy zdalnej. Zaczęłam tłumaczyć. Miałam fajną pensję. Żyło nam się dobrze.
Aż pewnego dnia rozległo się pukanie do drzwi. Nie spodziewaliśmy się gości, więc pospieszyłam zobaczyć, kto to.
Oskar stał na progu, zdezorientowany i zły. Długo zastanawiałam się, czy otworzyć drzwi, aż mój syn zapytał, kto to jest.
Powiedziałem mu prawdę, że przyszedł jego tata. Synek sam otworzył drzwi i rzucił się, by uściskać człowieka, którego kiedyś bardzo kochałam.
-"W końcu do nas przyszedłeś. Tak długo na to czekaliśmy” - trzymał syna mocno w ramionach, a ja nie mogłam powstrzymać łez. Pobiegłam do łazienki.
Udało nam się położyć chłopca spać późno w nocy, a potem mogliśmy porozmawiać. Co się wtedy stało i jak mógł mnie zostawić? Wszystkiemu winna jest jego matka.
Przekupiła faceta, który przyszedł do ich domu i zrobił skandal, mówiąc, że spodziewamy się dziecka, a Oskar próbuje zniszczyć naszą rodzinę.
Był tak przekonujący, że Oskar mu uwierzył, nie chciał widzieć ani słyszeć nikogo innego. Wtedy matka przyszła z propozycją natychmiastowej przeprowadzki, już załatwiła mu przeniesienie na inny uniwersytet.
-Byłem głupi, że się zgodziłem, ale powinienem był przyjść do ciebie i zapytać szczerze. Bałem się, że naprawdę mnie okłamujesz. Nie chciałem łamać sobie serca.
Ale ostatnio widziałem tego samego faceta, całkiem przypadkiem, z żoną i małym dzieckiem.
Podeszłem do niego, zapytałem co z tobą, a on wyznał mi, że to wszystko było kłamstwem i poprosił o wybaczenie. Poszedłem do mojej matki i zażądałem prawdy, a ona również się przyznała.
Przyjechałem prosto do ciebie, rodzice dali mi ten adres. Nadal nie mogę uwierzyć, że zostałem ojcem. Nigdy nie wybaczę mojej matce.