Rozumiem, że nie każdy będzie popierał moje poglądy i że pojawią się różne myśli. Być może jednak mój przykład pomoże komuś uniknąć błędów w przyszłości.
Spotykałam się z Bartkiem przez rok, zanim zgodziłam się za niego wyjść. Czułam się przy nim spokojna. Wiesz, on jest jednym z tych mężczyzn, którzy są przyzwyczajeni do brania wszystkiego w swoje męskie ręce. "Bądź piękna, a ja zajmę się resztą", często powtarzał mi z uśmiechem na twarzy.
Nie chciałam naciągać na siebie koca, bo która kobieta odmówiłaby bycia słabą i bezbronną za odważnymi plecami niezawodnego kochanka. Wydawałoby się, że nie mam na co narzekać. Pojawił się jednak problem i to moim zdaniem bardzo poważny.
Przed ślubem nie łączyły mnie z Bartkiem żadne intymne relacje. Mój mąż jest chyba ostatnim rycerzem na tym świecie o wysoce moralnym zachowaniu.
"Ty milcz, synowo. Zawróciłaś w głowie mojemu Sławkowi. Mnie ostrzegali, że jesteś wiedźmą." "Tak jest, teściowo, sprawdźmy, jeśli chcesz." Z życia
"Następnego dnia pod drzwiami znaleźliśmy notatkę: 'Kocham i czekam, wreszcie będziemy mogli być razem. Wkrótce twojej żony już nie będzie.'" Z życia
"Podejrzewałam męża o zdradę. Wzięłam dzień wolny, cały dzień śledziłam z samochodu. A oto i piękna pani dosiadła się na obiad w restauracji": z życia
Dziecko zostawiło psa i notatkę w parku. Płakali prawie wszyscy
Kiedy po pocałunku zasugerowałam, że nie mam nic przeciwko kontynuowaniu, szarmancko pocałował mnie w rękę, a potem w czoło i powiedział: "Pragnę cię, ale nie odważę się nawet cię dotknąć, dopóki nie będziesz naprawdę moja".
Zazwyczaj kobiety zastygają w bezruchu, ale to była niezwykła sytuacja. Czekałam na tę noc poślubną nie wiadomo na co. Kiedy w końcu to się stało, zamiast upragnionej przyjemności, byłam bardzo rozczarowana.
Jeden błąd to nie problem, złożyło się na to wiele czynników. Ale kiedy nie wyszło po raz drugi, trzeci, dziesiąty, to już był poważny problem.
Mąż nie chciaą rozmawiać na ten temat, mówiąc tylko, że możemy obejść się bez intymności, abyśmy mogli się zrozumieć.
Wytrzymałam sześć miesięcy, a potem poddałam się swoim naturalnym pragnieniom i znalazłam kochanka. Jest mistrzem w swoim fachu, nie mam do niego pretensji, ale nie mogę tak zrobić z nim.
Nadal z nim mieszkać, nazywać go mężem, nosić obrączkę na palcu, a potem wymyślić powód, by uciec w ramiona innego mężczyzny.
Rozwód? Ale nasz związek jest idealny, gdyby nie jedna rzecz. Co byście mi poradzili?