Dla niej nie było problemem zostawić brudne naczynia w zlewie na kilka dni czy nie wycierać kurzu tam, gdzie jest go wyraźnie za dużo.
Kiedy dorastałam, nie uczyła mnie porządku, nie zmuszała do sprzątania w swoim pokoju, a krzesło służyło mi za szafę.
Może ja też wyrosłabym taka, gdyby nie babcia. Kiedy zabierała mnie na wakacje do wsi, uczyła mnie wszystkiego. W kuchni gotujemy jedzenie, a babcia mówi: „Brudnych naczyń na stole nie zostawiaj. Weź wodę i od razu opłucz, żeby był porządek”.
Usiadłyśmy wieczorem, żeby obejrzeć telewizję, a babcia łapie się za serce: „Boże, dziecko, widziałaś, ile pajęczyny zebrało się w kącie. No szybko leć po miotłę”.
youtube.com
I nieważne, że ciekawy film leci. Jeśli jest brudno, to trzeba natychmiast posprzątać. Na początku się złościłam, ale teraz jestem wdzięczna staruszce za to, że nauczyła mnie porządku.
Mój mąż jest taki sam, lubi, gdy wszędzie jest porządek i każda rzecz ma swoje miejsce. Często bywamy w gościach u rodziców Sebastiana.
U teściowej zawsze wszystko lśni, mimo że pracuje na poczcie i zajmuje się ogrodem, w którym nigdy nie ma chwastów.
Kiedy przyjeżdżamy do mojej matki, jest mi wstyd za to, co dzieje się w mieszkaniu. Góra kurzu, pająki zamieszkały na prawach lokatorów. Filiżanki całe w herbacie, widelce i łyżki lepkie, aż wstyd brać do rąk. Mama nigdy nie myje talerzy środkiem czyszczącym.
Mówi, że to szkodliwe, więc tłuszcz tak wgryzł się w brzegi, że nie da się go już zmyć.
Kiedyś nie wytrzymałam, pojechałam do matki sama, kupiłam środki czystości, worki na śmieci i zaczęłam sprzątać, usuwać brud.
Mama zrobiła taki hałas, jakbym ją okradała.
Kazała natychmiast przestać to, co robię i poprosiła mnie, żebym wyszła. Pytam, czy naprawdę lubi żyć w takim, przepraszam za słowo, bałaganie, a ona mi: „Nie wtrącaj się, gdzie cię nie proszą!”
youtube.com
Jest mi strasznie wstyd przed mężem. Widzę, że kiedy proszę, żebyśmy zajrzeli do matki, Sebastian zmienia się w twarzy i zawsze prosi mnie, żebym się nie zatrzymała.
Ostatnio nawet nie chciał wchodzić do mieszkania i doskonale go rozumiem, a mama obraża się, że zięć jest wyniosły.
No jak ją zmienić? Nie chce tego przyznać, ale coraz bardziej przekonuję się, że skoro babci nie udało się nauczyć mamy porządku, to nie mam co nawet próbować.