Nie podobało jej się, że mąż ugotował śniadanie i zostawił bałagan w kuchni.
Biedny dziadek Stepan, starał się jak mógł, ale nie zasłużył nawet na wdzięczność. Nie było sensu kłócić się z Niną.
Straciłem sen, a nie chciałem zostawać się w mieszkaniu w wolny dzień. Wstałem z łóżka, umyłem twarz, wziąłem kluczyki do samochodu i wyszedłem na podwórko.
Dziadek Stepan siedział na ławce i palił papierosa. Myślał o czymś, bo nie od razu mnie tam zauważył.
„Czy już zamieszkałeś z naszą babcią Niną?” - zapytałem dziadka, wskazując na małą torbę z ubraniami.
„Jak możesz z nią mieszkać?” - zaczął narzekać starzec - ”Cokolwiek robię, wszystko jest nie tak. Stoję w złym miejscu, biorę nie te rzeczy, źle oddycham. Nic dziwnego, że nigdy nie wyszła za mąż. Jaki normalny człowiek mógłby to znieść” - staruszek wyrzucił niedopałek do kwietnika tej samej babci Niny, wstał i chwycił swoją torbę.
-"Dokąd idziesz? Może cię podwiozę” - postanowił być uprzejmy i pomóc sąsiadce po raz ostatni.
-"Możesz mnie podwieźć. Nie mam grosza na autobus, a nogi mnie nie poniosą. Starość nie radość.
Właśnie wsiadaliśmy do samochodu, gdy babcia Nina wybiegła na podwórko, by przekląć niewdzięcznego dziadka Stepana. Starzec spoliczkował kobietę i uśmiechnął się z całą szczerością, na jaką mógł się zdobyć.
-„Tak mi ulżyło”, podzielił się ze mną swoimi emocjami i powiedział mi, dokąd mam iść, zanim przestał mówić.
Wioska, do której jechał dziadek Stepan, znajdowała się niedaleko naszego miasta. Nigdy tam nie byłem, ale jej nazwa wcześniej obiła mi się o uszy. Wioska nazywała się „Szczęśliwa” i być może wszyscy jej mieszkańcy byli tacy sami.
-„Ma pan tam kogoś?” Postanowiłem rozpocząć rozmowę, ponieważ cisza w samochodzie nie dawała mi spokoju.
-Tak, starą stodołę, o ile jeszcze się nie zawaliła. To ojczyzna moich rodziców. Nie byłem tam od ośmiu lat, więc nie wiem, czy znajdę dom, czy tylko ruiny.
-A co z dziećmi lub innymi krewnymi, jest pan zupełnie sam?
-Och, chłopcze, kiedy osiągniesz mój wiek, zdasz sobie sprawę, że nawet jeśli masz rodzinę i dzieci, stajesz się bezużyteczny na starość. Dodatkowym ciężarem, którego każdy chce się pozbyć.
-„Dlaczego w swoim życiu nie kupiłeś własnego mieszkania?” Dziadek Stepan wyglądał na ciężko pracującego, jego ręce były bardzo pracowite, a głowa wyprostowana, więc jakoś ten obraz nie układał się w mojej głowie.
-"Miałem wszystko - dom, który zbudowałem własnymi rękami, i mieszkanie, kiedy moja żona i ja wzbogaciliśmy się i kupiliśmy je. Mam dwóch synów i dorosłe wnuki. Ale nie było przeznaczenia, więc teraz na starość szukam miejsca do życia.
Mieszkanie oddaliśmy najstarszemu, młodszy mieszka za granicą. Moja żona miała nowotwór. Poddała się wcześnie, ale ja nie. Walczyłem zamiast nią z tą przeklętą chorobą. Zastawiłem dom i wszystko poszło na leczenie. Moja żona zniknęła, a wraz z nią dom i wszystko, co udało nam się zdobyć. Poprosił swoją byłą koleżankę z klasy, Ninę, ale wiesz jaka ona jest.
-Przykro mi, ale mogłeś zapytać swojego syna, który jest tutaj z tobą.
-Mikołaj ma dwójkę dzieci, gdzie indziej miałbym pójść do ich dwupokojowego mieszkania? Gdyby moja synowa się dowiedziała, zrobiłaby się sina ze złości - zaśmiał się starzec - Powiedziałem synowi, że wybrał takiego węża, ale nie można powiedzieć sercu, żeby robiło, co chce.
Szybko dotarliśmy do miejsca. Dziadek Stepan ucieszył się, widząc, że dom nadal tam stoi, choć nie w najlepszym stanie. Powiedział, że go naprawi i tam umrze. Zaprosił mi, żebym przyjechał do niego latem na wędkarstwo. Obiecałem, że przyjadę.
Czuję się źle po wysłuchaniu historii dziadka Stepana. Takie życie dla człowieka, pracował całe życie i taka straszna starość.