Szczerze współczuję wszystkim kobietom, które piszą o tym, jak złe mają teściowe. Bogu dziękować, Zinaida jest dla mnie jak druga matka. Tyle wytrzymała przez moje niedbalstwo, ale nigdy niczego mi nie zarzuciła.
Eryk zaproponował mi małżeństwo, gdy jeszcze chodziliśmy do szkoły. Chłopak bardzo mnie kochał, tak jak ja jego, ale martwił się, że gdy rozjedziemy się do różnych uczelni, uczucia mogą zniknąć i znajdę sobie kogoś innego.
Rodzice nie rozumieli tej pochopności, myśleli, że jestem w ciąży, dlatego zgodziłam się na ślub.
Po ślubie przeprowadziłam się do rodziców Eryka. Zinaida serdecznie mnie przywitała, wszystko wytłumaczyła, pokazała.
Chciałam jej dogodzić, pokazać swoje umiejętności jako gospodyni, ale niestety ich nie miałam. Mama zawsze mnie żałowała, nie pozwalała mi gotować, mówiła, że jeszcze się nauczę przez całe życie.
"Roześmiałam się: kto kogo utrzymuje, mieszkanie jest moje, jeździ moim samochodem. Wynika z tego, że to ja jego utrzymuję, a nie odwrotnie." Z życia
"Nie mogłam sobie przypomnieć na co wydałam 150 euro. Była myśl: „A może te pieniądze zabrał Artur?” Ale przecież nie mógłby się tak zachować" Z życia
"Syn zrobił nam histerię. Krzyczał, że nie zniesie w domu kolejnego dziecka. Oskarżał nas, że go nie kochamy, skoro chcemy inne maleństwo." Z życia
„Nie mam miejsca dla niej, a twoja narzeczona, bez grosza i mieszkania” – zauważyła teściowa do syna w mojej obecności. Zniosłam to.” Z życia
Kto by pomyślał, że tak wcześnie przyjdzie mi wyjść za mąż. Teraz wszystkie tajniki gotowania uczyła mnie teściowa.
Najbardziej bałam się, że teściowa Zina będzie mnie ganić, bo cokolwiek mi zleciła – wszystko psułam.
Już sama byłam załamana, a teściowa uspokajała, wspierała, mówiła, że u niej też nie wszystko od razu wychodziło. Trzeba próbować, aż się uda.
Żebyście zrozumieli, nawet zasmażki do zupy nie mogłam zrobić, cebula się przypalała.
youtube.com
Eryk żartował z tego powodu, mówił, że dobrze, że zdecydował się na mnie wcześnie, póki nie mamy własnego domu, inaczej umarlibyśmy z głodu, a tak mama nas nakarmi. Nie było mi do śmiechu.
Pewnego dnia, gdy Zinaida pojechała do miasta do lekarza, postanowiłam wszystkich zaskoczyć własnym barszczem. Nie raz widziałam, jak teściowa go gotuje, wiedziałam, co i kiedy dodać.
Robiłam jak według instrukcji, a teściowa wróciła, czuje, jak pięknie pachnie, jeszcze z progu mnie chwali. Podeszła, spróbowała i skrzywiła się.
- Córeczko, czy przypadkiem nie pomyliłaś soli z kwaskiem cytrynowym?
Spróbowałam sama, to było nie do zjedzenia. Na szczęście naszych mężczyzn nie było w domu.
Szybko we dwie ugotowałyśmy nowy barszcz, a gdy usiedliśmy do obiadu, Zinaida chwaliła, że to wszystko ja przygotowałam. Nawet Eryk po raz pierwszy mnie pochwalił i powiedział, że nigdy nie jadł lepszego, a ja zrozumiałam, że smak barszczu naprawdę zależy od nastroju, nie zawsze jest obiektywny.
Od tego czasu nie martwiła się już więcej, wszystko jej się podobało. Starałam się nie zawieść teściowej, traktowałam ją jak mamę.
Zawsze jest gotowa pomóc, doradzić. Mieszkamy osobno, mamy córeczkę. Teściowa przychodzi i pomaga mi, bawi się z Natalią. Jestem jej bardzo wdzięczna za mądrość i cierpliwość wobec mnie.