Kiedy studiowałam, moja matka kupiła mi mieszkanie. Prawnie zarejestrowała wszystko na moje nazwisko i sama zapłaciła kredyt.

Wyjaśniła to tak: „Nie chcę, żeby moje dzieci podróżowały po świecie i nie miały własnego mieszkania. Będziecie mieć pamiątkę po matce”.

Matka oddała starszej siostrze dom rodziców, a sama zamieszkała w małym jednopokojowym mieszkaniu.

Kiedy Marynka wyszła za mąż i sama została matką, nie mogła sobie poradzić ze wszystkim, co na nią spadło. Z pomocą natychmiast przyszła jej matka.

Wynajęła mieszkanie i wprowadziła się do córki. Oczywiście dobrze jest mieć matkę przy sobie. Jedzenie jest ugotowane, dom czysty, dzieci zadbane.

Popularne wiadomości teraz

"Roześmiałam się: kto kogo utrzymuje, mieszkanie jest moje, jeździ moim samochodem. Wynika z tego, że to ja jego utrzymuję, a nie odwrotnie." Z życia

"Nie mogłam sobie przypomnieć na co wydałam 150 euro. Była myśl: „A może te pieniądze zabrał Artur?” Ale przecież nie mógłby się tak zachować" Z życia

„Nie mam miejsca dla niej, a twoja narzeczona, bez grosza i mieszkania” – zauważyła teściowa do syna w mojej obecności. Zniosłam to.” Z życia

„Siostra zaczęła kręcić nosem, znudziły jej się tanie produkty, chce żyć jak wszyscy normalni ludzie zamawiać pizzę. Mama milczała ale ja nie.”Z życia

Dzięki mamie moja siostra wcześnie zaczęła pracować, więc nie było problemów z finansami. Nawet zięć się cieszył, że teściowa z nimi mieszkała, takiego pysznego barszczu i pasztecików nie jadł od dziecka.

Matka go kocha, wspiera i nigdy złego słowa nie powie. Nie minęło wiele czasu, gdy para doczekała się drugiego dziecka i ponownie polegała na wsparciu matki (babci).

Tak się złożyło, że gdy dzieci dorosły, poszły do szkoły i potrafiły o siebie zadbać, pomoc babci stała się bezużyteczna.

Marynka zaczęła dzielić z matką „terytorium” w kuchni, bo teraz nie podobało jej się, że matka wszystko sobie przemeblowała. A zięć marudził, że teściowa już może wyjeżdżać.

Oczywiście mama wszystko zrozumiała, spakowała swoje rzeczy, podziękowała za posiłek i wyjechała... Ale nie do swojego mieszkania, tylko do mojego. Zdecydowała, że sama sobie nie poradzę i potrzebuję pomocy.

Dlaczego? W wieku 29 lat wciąż byłam sama, niezamężna, bez męża i dzieci. Co miałam zrobić? Oczywiście przyjęłam moją matkę z otwartymi ramionami.

Moje życie zmieniło się diametralnie. Podczas gdy wcześniej mogłam sobie pozwolić na to, by zostać do późna z przyjaciółmi, wypić kilka kieliszków czerwonego wytrawnego wina i zaprosić jakiegoś dżentelmena na kawę, teraz moja matka pilnowała wszystko.

Spóźniłam się na spotkanie, a ciśnienie krwi mojej matki wzrosło, ponieważ się martwiła. Wypiłem drinka z przyjaciółmi, a moja matka prowadziła mi wykład na temat niebezpieczeństw związanych z alkoholem.

Jeśli nie spędzisz nocy w domu, musisz czekać na karetkę. „Zlata, nie możesz tego zrobić! Gdzie ty widzisz faceta zostającego na noc bez żadnych zobowiązań? Nie tak cię wychowałam!”.

Krótko mówiąc, znów czuję się jak szesnastolatka, niezdolna do samodzielnego myślenia i zdolna do zrobienia czegoś głupiego. Właśnie dlatego potrzebuję siedmiu niań.

Jak mam wytłumaczyć matce, że potrzebuję wolności i nie chcę z nią mieszkać? Nie mogę wyrzucić jej z mieszkania, które dla mnie kupiła.

Okazuje się więc, że każdy drogi prezent wiąże się z równie drogim obowiązkiem.

Siostra radzi mi, żebym była odważna i poprosiła mamę o wyprowadzkę. Znajomi mówią, że powinnam sama przeprowadzić się do wynajętego mieszkania, bo mama na pewno dotąd się nie wprowadzi.

Poczeka miesiąc, dwa i wróci do siebie, a ja wrócę do siebie. A ja nie chcę psuć relacji z najbliższą mi osobą, więc dalej to znoszę.