Ostatnio Miłosz często mnie odwiedza. Kiedyś dzwonił do mnie raz na dwa tygodnie, rozmawiał chwilę, a potem uciekał, ale teraz codziennie przychodzi na lunch.
Oczywiście cieszę się, że widzę go, ale nie jestem głupia, rozumiem, że coś się stało. Zadzwoniłam do synowej, żeby zapytać o wnuka, zobaczyć, jak sobie radzi.
Myślałam, że Oliwia się wzruszy i coś mi powie, ale ona nie chciała rozmawiać, wyjaśniła, że jest bardzo zajęta i się rozłączyła.
Moje obawy tylko się potwierdziły. Coś się działo w rodzinie mojego syna. I jak dobrze, że wszystko się zaczęło. Kiedy zakochał się w swoj' Oliwie był w chmurach.
Codziennie darował jej kwiaty, pracował na dwóch pracach, żeby móc chodzić z nią restauracji w mieście.
"Następnego dnia pod drzwiami znaleźliśmy notatkę: 'Kocham i czekam, wreszcie będziemy mogli być razem. Wkrótce twojej żony już nie będzie.'" Z życia
Dziecko zostawiło psa i notatkę w parku. Płakali prawie wszyscy
Dlaczego nie wolno myć jajka przed przechowywaniem?
Hybryd psa i kota. Zdjęcia tego zwierza bardzo popularne w sieci
Uganiał się za nią przez rok, zanim zgodziła się z nim umówić, a potem spędził kolejne dwa lata na udowadnianiu swojej miłości.
W domu rozmawialiśmy tylko o niej, jaka była piękna, zabawna, miła i słodka. Byłam szczerze szczęśliwa z powodu mojego syna i rozumiałam, że zbliża się ślub.
Ani my, ani Oliwia nie szczędziliśmy pieniędzy na uroczystość. Zaprosiliśmy wielu gości, mieliśmy ceremonię poza domem, muzykę na żywo i najlepszego gospodarza.
Nasi teściowie okazali się dobrymi ludźmi. Nie mogliśmy się nacieszyć dziećmi, cieszyliśmy się razem z nimi. Rodzice Oliwii podarowali nowożeńcom mieszkanie.
Wcześniej mieszkała tam babcia panny, więc przygarnęli ją, aby młodzi mogli mieć własne lokum. Mój mąż i ja pomogliśmy wyremontować mieszkanie i kupiliśmy im łóżko.
Wszystko było dobrze, dopóki nie urodził się nasz wnuk Myron. Oliwia bardzo się zmieniła, zawsze była z czegoś niezadowolona. Po jej zachowaniu mogłam poznać, że coś jest nie tak.
Przestałam odwiedzać ich, żeby nie denerwować synowej po raz kolejny. Nie pytałam o nic syna, nie chciałam się wtrącać, ale kiedy pojawił się w środku nocy z walizką, musiałam.
Miłosz powiedział, że wszystkie kłótnie w domu dotyczą pieniędzy. Oliwia jest na urlopie macierzyńskim i żyją tylko z jego pensji, której jej nie wystarcza.
Jego synowa chce żyć na dużą skalę, ale skąd ma wziąć na to pieniądze? Mówi, że teraz nie pozwala mu jeść, bo na to nie zasługuje, i dlatego przychodził do mnie na obiad. Nie mógł już tego znieść, więc spakował się i odszedł.
-„Och, synu, jeśli ona już liczy dla ciebie kawałek chleba, to będzie tylko gorzej, lepiej się rozwieść”, powiedziałam, nie myśląc, a Misza po prostu się zgodził.
Następnego dnia złożył pozew rozwodowy i powiedział Oliwii, że będzie płacił alimenty i widywał się z dzieckiem, ale nie zamierza z nią mieszkać.
Moja synowa przybiegła do mnie, prosząc, żebym się z nią pogodziła, nie wiedziała, że jej pomagam. Co mogłem jej powiedzieć, zapytała, dlaczego uderzyła Michaiła kawałkiem chleba.
Oliwia szybko zrozumiała, że nie jestem po jej stronie. Sprawiła też, że poczułam się winna, krzycząc, że nie pozwoli mi zobaczyć się z wnukiem i nie pozwoli mężowi na łatwy rozwód.
Niby się nie wtrącałam i nie życzyłam im nic złego, ale zostałam pozostawiona sama sobie. Mój mąż mówi, że powinnam odwieźć syna do jego żony.
Spowodowali kłopoty, więc niech sami je rozwiążą. Ma rację, ale jak mogę wyrzucić własne dziecko za drzwi?
Postanowiłem jeszcze raz porozmawiać z Mychajło, żeby poręczyć za Tanię, poprosić go, żeby jeszcze raz to przemyślał, a on mi powiedział: „Podjąłem już decyzję i jej nie zmienię”.
Więc czy to naprawdę moja wina, że popełniłem głupi błąd w tamtym momencie, czy też ich rozwód był nieunikniony?