Zdarzają się ludzie, którzy myślą, że znają się na wszystkim. Niektórzy z nich jeszcze chętniej udzielają rad, nawet wtedy, gdy nikt ich o to nie prosi.
Mój chłopak, Roman, ma starszą siostrę, z którą nasze relacje od początku były napięte. Gdy tylko zaczęliśmy się spotykać, Alina próbowała zostać moją przyjaciółką. Często zapraszała mnie na różne wyjścia i nie omieszkała wypytywać o moje wcześniejsze życie i związki.
Jednak od razu dałam jej do zrozumienia, że pewne tematy lepiej pozostawić bez komentarza, zwłaszcza te dotyczące mojej przeszłości, bo to nie jej sprawa. Jej się to nie spodobało i przez kilka tygodni przestała się odzywać.
Kiedy Roman zaproponował mi, byśmy razem zamieszkali, zgodziłam się, bo nasz związek był naprawdę udany. Niedługo potem na naszym progu pojawiła się Alina z gratulacjami z okazji nowego mieszkania.
Zamiast złożyć nam życzenia, zaczęła wszystko oglądać i krytykować: stara kuchnia, płytki w łazience do wymiany, skrzypiąca podłoga, która ją denerwuje. Ale przecież nie zamierzaliśmy robić remontu w wynajmowanym mieszkaniu tylko dlatego, że jej coś nie pasowało.
"Następnego dnia pod drzwiami znaleźliśmy notatkę: 'Kocham i czekam, wreszcie będziemy mogli być razem. Wkrótce twojej żony już nie będzie.'" Z życia
Dziecko zostawiło psa i notatkę w parku. Płakali prawie wszyscy
Dlaczego nie wolno myć jajka przed przechowywaniem?
Hybryd psa i kota. Zdjęcia tego zwierza bardzo popularne w sieci
Jej ciągłe komentarze zaczęły mnie irytować, więc starałam się unikać kontaktu z nią, jak tylko się dało. Po kilku miesiącach właścicielka mieszkania oznajmiła, że wyjeżdża za granicę i jest gotowa sprzedać nam mieszkanie na raty przez trzy lata.
Przeliczyliśmy z Romanem miesięczną kwotę, którą musielibyśmy spłacać, i uznaliśmy, że to bardzo korzystna oferta. Już prawie się zgodziliśmy, gdy Alina ponownie się pojawiła, próbując nas przekonać, że właścicielka chce nas oszukać.
Wymyśliła tyle niestworzonych historii, że aż trudno było tego słuchać. Oczywiście, nie braliśmy jej słów na poważnie.
Przed podpisaniem dokumentów Roman zaproponował, byśmy wzięli ślub. I tu Alina znów nie mogła się powstrzymać od komentarzy.
Stwierdziła, że zgodziłam się na małżeństwo tylko ze względu na mieszkanie, a po trzech latach spłat złożę pozew o rozwód i zażądam połowy majątku. Absurdalność tej uwagi była oczywista, i na szczęście Roman słyszał to osobiście, więc natychmiast wyprosił siostrę za drzwi.
Już od czterech miesięcy żyjemy spokojnie, ciesząc się ciszą i harmonią. Mama Romana, pani Halina, początkowo była niezadowolona z naszej kłótni z Aliną, ale teraz i ona nie może się z nią dogadać.
Roman mówi, że matka zmusiła Alinę do opuszczenia domu i poszukiwania pracy oraz mieszkania. Tak więc teraz ta "ekspertka" we wszystkim jest zajęta szukaniem nowych możliwości i nie ma już czasu na krytykowanie wszystkiego i wszystkich.