Nie wymyśliliśmy nic nowego w relacjach synowej i teściowej. Muszę jednak zaznaczyć, że uważam moją teściową za osobę skąpą.

Ojciec mojego męża również nie jest zbyt troskliwy. Ogólnie, jeśli ci ludzie mieliby wybrać między komfortem dla siebie a dla swoich dzieci, wybraliby siebie.

Mamy z mężem syna. Obecnie uczy się w ostatniej klasie i zamierza iść na studia. Jest chłopcem zdolnym i mądrym, więc nie sądzę, żebyśmy mieli z tym problemy.

Kiedy tylko Grzegorz się urodził, zdecydowaliśmy z jego ojcem, że będziemy co miesiąc odkładać pewną kwotę, aby do pełnoletności syna móc kupić mu mieszkanie.

O tych pieniądzach nikomu nie mówiłam, ale Roman miał nieszczęście wygadać się swojej matce. Nie ma się co na niego gniewać, ale i tak byłam zła, że nie umiał trzymać języka za zębami. Teraz nie minie nawet miesiąc, a ta pani znajdzie inne zastosowanie dla tych pieniędzy.

Popularne wiadomości teraz

„Sprzedałam działkę – teraz chodzę i płaczę. Tyle wspomnień, ale syn powiedział, żeby sprzedać, więc nie było wyboru”: historia mamy

„Syn poprosił o pomoc i zamieszkanie z nimi bo urodziły im się bliźnięta. Cieszę się ale bałam się, że stanę się niepotrzebna, gdy wybudują dom”: mama

Zmęczona mama o swojej teściowej: „Ona wcale nie pomaga z dzieckiem i myśli tylko o sobie. Nawet nie chce wziąć go na ręce”

Wiek to tylko liczba: "Kilka lat temu musiałem mieszkać u babci i dziadka. Kiedy odjeżdżałem, zostawiłem u nich prawie wszystkie swoje rzeczy"

I tak się stało. Pani Ilona przyjechała do naszego miasta na badania. Jakby u siebie nie mogła zrobić badań i przejść lekarzy. Zrobiła to celowo, żeby syn był na bieżąco ze stanem zdrowia matki. Oczywiście, na czas pobytu w szpitalu teściowa zatrzymała się u nas.

Szczerze mówiąc, nie mogę jej znieść. Niby powinnam ją szanować, bo to matka mojego męża, ale po tym, jak latami próbowała nas rozdzielić, wymyślając o mnie różne bzdury, moje uczucia wobec niej są wyłącznie negatywne.

Roman wziął w pracy urlop, żeby wozić swoją drogocenną mamusię, gdzie tylko zechce. O, już obgadali wszystko i wszystkich. Myślę, że i mnie nie pominęli.

W końcu lekarze postawili diagnozę. Wracam z pracy, a przy stole siedzi zapłakana pani Ilona i smutny Roman. Pytam, co się stało, a oni jednym głosem zaczynają opowiadać, jaka ona jest chora i niedołężna.

Jeśli nie przeprowadzi się pilnej operacji, może całkowicie się położyć. Nie rozumiem, dlaczego więc się martwić. Niech robi, jeśli trzeba, kto jej zabrania. I wtedy teściowa dała mi do zrozumienia, w czym tkwi haczyk. Gdzie ona, emerytka, znajdzie tak ogromną kwotę.

Wszystkie elementy układanki się połączyły. Jaki to zbieg okoliczności, że pani Ilona zajęła się swoim zdrowiem dopiero wtedy, gdy przypadkowo dowiedziała się o naszych oszczędnościach. I co za nieszczęście, że spośród wszystkich możliwych szpitali, w których mogła się zbadać, wybrała właśnie ten, który znajduje się w naszym mieście.

Doskonale rozumiem, że ta stara lisica liczyła na to, że teraz wyciągnę pieniądze i zaoferuję je na operację. Chociaż bardziej liczyła pewnie na pomoc od syna.

Roman też jest niezły. Długo patrzył na mnie, czekając, aż coś powiem, a potem sam oznajmił:

- Nie martw się, mamo, może coś z Anią dorzucimy.

- Na Anię nie liczcie! – od razu ich uprzedziłam. – Ania ma na kogo odkładać swoje pieniądze.

W nocy kłóciliśmy się z Romanem. Przekonywał mnie, że operacja jego matki jest ważniejsza od mieszkania dla syna. Tym bardziej, że mamy jeszcze dobre 6 lat na to, żeby coś odłożyć, zanim Grzegorz skończy studia.

Kategorycznie zabroniłam mężowi sięgać po te pieniądze. To nie są nasze pieniądze i nie są dla nas – to są pieniądze naszego dziecka i nikt nie ma prawa nimi rozporządzać we własnym interesie.

Możecie teraz pomyśleć, że jestem jakąś bezduszną jędzą. Pozwólcie jednak, że wyjaśnię sytuację. Teściowa z teściem mieszkają w swoim własnym trzypokojowym mieszkaniu.

Kiedy po ślubie prosiliśmy ich, żeby zamienili mieszkanie, żeby nam pomóc, stanowczo odmówili. Nasze mieszkanie pomogli nam kupić moi rodzice.

Znowu, oprócz mieszkania, mają domek na wsi. Nie raz prosiliśmy, żebyśmy mogli tam pojechać latem, żeby dziecko mogło odpocząć i pobyć na świeżym powietrzu – odmówili, bo według teściowej Grzegorz miałby podeptać jej rabatki i połamać sadzonki drzew.

Tak, ich emerytura nie jest duża, ale mają dodatkowy dochód. Po rodzicach teścia została mu kawalerka, którą wynajmują. Gdzie wydają te pieniądze, nie wiem i nie chcę wiedzieć, to nie moja sprawa.

Zmierzam do tego, że teściowa ma możliwość zebrania pieniędzy na operację bez naszej pomocy. Mogą sprzedać domek albo kawalerkę teścia, albo swoje mieszkanie. Spośród wszystkich opcji wybrała dla siebie najlepszą – zabrać pieniądze od nas.

Niech Roman mówi, co chce, ale jego matka tych pieniędzy nie dostanie. Martwię się tylko, czy te pieniądze przyniosą szczęście synowi po wszystkich kłótniach i sprzeczkach, które z nimi są związane...

Pisaliśmy również o: "Wika wydawała wszystkie rodzinne oszczędności a mąż nie wiedział, gdzie jeszcze dorabiać. Ich miłość prawie skończyła się w szpitalu": historia

Może zainteresuje: "Moja córka i jej mąż zamieszkali w moim starym mieszkaniu – nie spodobało się, bo stare, chciałem wziąć kredyt na nowe a zięć niezadowolony": z życia  

Przypominamy:  „Zadzwoniłam do córki, prosiłam o pomoc finansową, bo kupiłam leki i nie starcza mi do emerytury. Doradziła mi, żebym poszła do pracy. Przykre”: matka