Pomoc od mojego Miłosza była tak wyczekiwana i na czas, że czasami myślałam – zesłano go mi z niebios.

Po porodzie słyszałam te słowa każdego dnia. Wracając do domu z pracy, najpierw mył ręce i szedł do dziecka. Ignorując zastawiony stół i świeżą gazetę. Wtedy zakochałam się w moim mężu po raz drugi.

„Mamie trzeba odpocząć” — uśmiechał się, brał Filipa na ręce i nie puszczał, mrucząc kołysankę, aż syn nie zasnął.

„Mamie trzeba odpocząć” — mruczał sennie, wstając w nocy, zmieniał pieluszkę i podawał mi nasze skarby. Cierpliwie czekał, aż syn się naje, i delikatnie odkładał Filipa do łóżeczka.

„Mamie trzeba odpocząć” — zakasywał rękawy i karmił małego smakosza łyżeczką.

Popularne wiadomości teraz

"Zadzwoniłam do mamy i powiedziałam, żeby dała mi pieniądze. Odmówiła, bo wydała na badania i leki. Nie wierzę. Chyba nie chciała mi pomóc." Z życia

„Mąż jest bezrobotny od dłuższego czasu i mój ojciec postanowił mu pomóc, ale powiedział, że sam sobie poradzi. Od dwóch lat już to robi”

„Po tym, jak go zdradziłam, mój mąż wrócił, ale mi nie wybaczył. Nie zapomniał. Przeprowadziliśmy się do innego miasta, ale to nie pomogło”

Strażniczka zdrowia na każdą kieszeń: właściwości lecznicze aksamitki

„Mamie trzeba odpocząć” — ubierał rocznego Filipa na wieczorny spacer, dając mi możliwość spędzić chwilę w ciszy.

„Mamie trzeba odpocząć” — szeptał z figlarnym uśmiechem do syna, który domagał się książeczki, i szedł opowiadać wymyślone przez siebie bajki.

„Mamie trzeba odpocząć” — sprawdzał zadania domowe, na palcach tłumacząc Filipowi rzeczy, których nie rozumiał.

„Mamie trzeba odpocząć” — uciszał Filipa, który wrócił z balu maturalnego.

Za każdym razem, gdy te słowa padały, moja dusza wypełniała się nieopisaną czułością, która falami rozgrzewała mnie i osłaniała przed codziennymi trudnościami i zmęczeniem. Łzy szczęścia napływały do oczu, a ja chciałam podzielić się tym uczuciem z całym światem.

Był trzeci moment, kiedy miłość do męża przytłoczyła mnie na nowo. Kiedy słowo „mama” zostało zastąpione słowem „babcia”.

„Babci trzeba odpocząć!” — pogroził palcem naszemu wnukowi, który zaczął grymasić podczas pierwszego rozstania z mamą i tatą, i zaczął cicho śpiewać mu kołysankę.

„Babci trzeba odpocząć” — puścił oko do wnuka i zaczął zbierać wędki, przygotowując się na jezioro z pierworodnym Filipa.

„Babci trzeba odpocząć” — z lekkim wyrzutem w głosie, podał wnukowi słuchawki, aby tablet nie krzyczał na cały dom.

Nie doczekał się narodzin wnuczki. Dzieci zabrały mnie do siebie, nie chciały zostawiać samej w pustym domu. Gdy po raz pierwszy wzięłam wnuczkę na ręce, rozpłakałam się. Wydawało mi się, że zaraz usłyszę ten dobrze znany głos:

„Babci trzeba odpocząć!” Nawet się obejrzałam, z głupią nadzieją, że to tylko wyobraźnia.

Wieczorem, już na granicy snu, usłyszałam szept Filipa z salonu: „Śpij, kochanie, śpij. Mamie trzeba odpocząć!”

Wstałam i cicho otworzyłam drzwi: Filip kołysał córkę na rękach, cicho śpiewając kołysankę. Tę samą. Taty.

Jego już z nami nie ma, ale jego słowa „mamie trzeba odpocząć” — żyją.