Może to moje uczucia krzyczały miłością do tego mężczyzny, ale najważniejszym argumentem była perspektywa przeprowadzki i życia z dala od matki.

Odkąd ojciec ją opuścił, mama stała się nie do zniesienia.

Najpierw ciągle płakała i narzekała na swój trudny los. Potem zaczęła doszukiwać się w sobie winy, wymyślając powody zdrady ojca. Kiedy to nie pomogło, zaczęła przypominać sobie wszystkie jego wady i życzyć mu „wszystkiego najlepszego”.

Zmęczona tym wszystkim, skupiła się na mnie. Nic jej nie pasowało. Moja praca była zła, przyjaciele kłamliwi, a mój chłopak – taki sam dupek jak mój ojciec.

– Nie minie rok, a wrócisz do mnie z łzami w oczach, bo będziesz zdradzona tak jak ja – „pobłogosławiła” mnie mama, gdy powiedziałam, że zamierzam zamieszkać z Szymonem.

Popularne wiadomości teraz

"Grzegorz nie śmiał sprzeciwić się matce, a ja wypłakałam się na weselu. Goście myśleli, że to łzy szczęścia. On jej relacjonował, co robił": z życia

"Mama powiedziała: 'Wrócisz do mnie z łzami w oczach, bo będziesz zdradzona tak jak ja'. Na wesele przyszła jakby to było ostatnie pożegnanie":z życia

"Jestem starszą synową, pomagam teściowej a ona mnie nie szanuje. A Polina młodsza jest bezczelna, nic nie robi i ją uwielbiają":Niesprawiedliwe życie

Historia z pociągu: "Pani jechała do syna aby zająć się wnukami. Droga daleka, w przedziale był starszy mężczyzna, który jadł herbatniki z wrzątkiem"

Już nie przejmowałam się jej przepowiedniami, spakowałam rzeczy i zamówiłam taksówkę. Szymon czekał w domu. Przygotował smaczną kolację, otworzył szampana i podarował mi złote kolczyki na pamiątkę tego cudownego dnia. Byłam szczęśliwa, a jednocześnie smutna, że moja mama nie potrafiła dzielić tego szczęścia ze swoim dzieckiem.

Mieszkaliśmy dobrze, nie mieliśmy problemów w codziennym życiu. Zajmowałam się domem, tworzyłam ciepło i przytulność. Każdego wieczoru starałam się przygotować coś smacznego na kolację, witałam ukochanego w świątecznym ubraniu, z makijażem.

Szymonowi bardzo się podobało, że ma przy sobie zadbaną kobietę, która tak dobrze o niego dba.

Wesele zrobiliśmy po trzech miesiącach, tylko dla najbliższych. Moja mama przyszła, ale nie na długo. Rzuciła coś w stylu: „Z tym dniem!”. Posiedziała 20 minut przy stole z miną, jakby przyszła na pogrzeb.

Potem wyszła, nie mówiąc nic. Jej sprawa, miałam dość niańczenia się z nią. Rozkoszowałam się swoim dniem i nikt nie mógł mi go zepsuć.

Moje małżeństwo można było uznać za idealne. Szymon to wzorowy mąż, taki troskliwy i hojny. Jedynym szczegółem, który mi się nie podobał, były jego częste podróże służbowe. Czasami zdarzało się to nagle i trwało długo. Wieczory spędzałam sama, czekając na powrót ukochanego.

Pamiętam jeden dzień wolny od pracy. Szymon wyjechał w kolejną delegację, a ja nudziłam się w domu. Nie miałam ochoty nigdzie wychodzić, żeby się rozerwać. Filmy wydawały się nudne, a książka, którą zaczęłam czytać – nieinteresująca. Poszłam do gabinetu męża, choć wcześniej tam nie wchodziłam. Wzięłam jego laptopa (domowego, służbowy zabierał ze sobą). Sama nie wiedziałam, czego szukam.

Otworzyłam zapisane dokumenty. W dziale rachunków zauważyłam, że co miesiąc opłaca rachunki nie tylko za nasze mieszkanie. Opłacał też dom pod miastem.

Szymon mówił, że ma coś w rodzaju działki, ale nigdy tam nie byliśmy, bo, jak mówił, była nieukończona. Więc co tam opłacał?

Nagle obudził się we mnie duch przygody. Znalazłam w jego biurku duplikat kluczy do tego domu, sprawdziłam adres i zamówiłam taksówkę, aby zobaczyć, co tam przede mną ukrywa.

Ku mojemu zdziwieniu dom był w doskonałym stanie. Pięknie utrzymane krzewy, ozdobne drzewa, otwarty taras. Otworzyłam bramę kluczem i podeszłam do domu. Drzwi były otwarte.

Zaczęło mi się to wszystko nie podobać. „Może pomyliłam adres?” – pomyślałam i chciałam już wyjść, ale ktoś zauważył moją obecność. Drzwi się otworzyły i wyszła do mnie piękna kobieta z zaokrąglonym brzuszkiem.

– Dzień dobry! – przywitałam się zdezorientowana. – Przepraszam, chyba pomyliłam adres.

– Kogo pani szuka? – zapytała uprzejmie kobieta.

– Szymona. Szymona Woźniaka.

– Nie pomyliła się pani – uśmiechnęła się do mnie. – Szymon pojechał do miasta po zakupy. Proszę wejść, zrobię pani herbatę.

– A mogę zapytać, kim pani dla niego jest?

– Narzeczoną – odparła, pokazując pierścionek dokładnie taki sam jak mój.

Nic nie odpowiedziałam, odwróciłam się i wróciłam do naszego mieszkania. W głowie huczały mi słowa matki: „wrócisz do mnie z łzami w oczach, bo będziesz zdradzona tak jak ja”. Tylko nie to! Nie chciałam wierzyć, że to prawda. Szymon prowadził podwójne życie, miał drugą kobietę. Ciężarną kobietę! Więc po co ja mu byłam potrzebna?

Jak dziwnie by to nie brzmiało, najlepszym wyborem było udawanie, że nic nie wiem. Będę żyła swoim bajkowym życiem, oszukując siebie, że naprawdę jestem szczęśliwa. Ale z moją matką? Lepiej już tak.