I musimy dać jej te pieniądze. Tak, tak, nie pożyczyć, ale dać jej jako prezent ślubny od kochającego syna i synowej, którzy ją szanują.

Ale nie dostanie ani grosza, bo na to nie zasługuje. Przypomnę jej też wszystko, co powiedziała przed naszym ślubem.

Mój mąż i ja nie prosiliśmy teściowej ani nikogo innego o pieniądze na ślub. Chcieliśmy po prostu świętować - zorganizowaliśmy to dla siebie i naszych bliskich.

Pamiętam, jak mówiła, że te wszystkie ślubne rzeczy to strata czasu i nie powinniśmy wydawać na nie pieniędzy. Sukienka była staromodna, restauracja, którą wybraliśmy nie do końca trafiona.

Zaprosiliśmy mnóstwo gości, a teraz modne jest po prostu pójście do urzędu stanu cywilnego i wzięcie ślubu. Nie wiem, co się zmieniło od tamtego czasu. Może znowu wróciła moda na wystawne wesela?

Popularne wiadomości teraz

"Badania potwierdziły ciążę i ojciec poszedł do rodziny Adama, aby ten wziął na siebie odpowiedzialność. Nawet nie wpuścili go do mieszkania": z życia

"Rodzice męża poprosili zamieszkać z nami. Teściowa wprowadziła swoje porządki dała nam z mężem listę rzeczy do zrobienia. Uciekliśmy z domu": z życia

"U sąsiadki pojawił się mąż ale był leniwy i go wyrzuciła. Rano przyszła matka i błagała o wysłuchanie. Wyjaśniłam jej żeby nie niepokoiła": sąsiadka

"Obok wprowadziła się młoda rodzina, całkiem biedna. Ciągle pożyczają ode mnie produkty i nigdy ich nie oddają. Zwróciłam im uwagę": opowieść sąsiadki

Powiem tak, każdy ma prawo decydować co mu nie pasuje, ja na przykład nie mam nic przeciwko ceremonii zaplanowanej przez teściową, ale nie dam na nią pieniędzy. Nie dali mi żadnych, mimo że prosiliśmy, więc zastrzegam sobie prawo do zrobienia tego samego. Co o tym sądzicie?