Powiedziałam o tym moim przyjaciołom, dorosłym córkom i pisałam w różnych grupach online. Mówią, że miłość jest najważniejsza. Każdy romans i czułość, namiętność i kwiaty. Więc wyszłam za mąż z miłości i żyłam z moim mężem przez czterdzieści lat.

On jest dobrym człowiekiem. Normalnym człowiekiem. Ale miłość już dawno minęła. Miłość się skończyła. Powinnaś o tym wiedzieć!

Zwyczaj pozostaje, pokrewieństwo, wspólne gospodarstwo domowe, wnuki, szklarnia. Ale miłość odeszła. Pomidory zwiędły, jak żartowaliśmy w dzieciństwie.

A potem jej mąż miał atak serca. Zabrano go karetką do szpitala.

A ta kobieta pojechała taksówką do szpitala. I tam stała przy wejściu do nocy, nie wpuszczona na oddział. Dzwoniła - mąż nie odbierał. A dzieci kupiły bilety na samolot - mieszkały w innych miastach. Czekały na najgorsze.

Popularne wiadomości teraz

„Życie nauczyło mnie, że czasami nieznajomi są drożsi niż rodzina: nawet wstyd im o tym mówić”

„Jak mógł zaproponować coś takiego swojej matce. To nie jest odbieranie kotka z ulicy. To jego matka – skomplikowana i skąpa kobieta”

„Mama prosi mnie, żebym dochowała tajemnicy i nie niszczyła szczęścia mojej siostry: „Wiesz, przez co przeszła. Zrobiłabym to samo dla mojego dziecka”

„Zmęczona sprzątaniem, zaproponowałam, żebyśmy pojechali do niego. Po kilku minutach szliśmy do jego mieszkania. Spodziewałam się zastać tam bałagan”

Kobieta wróciła do domu w nocy. Spojrzała na swoje stopy: miała na sobie kapcie, nawet nie zauważyła, mimo że na zewnątrz była zima. Jej telefon nie działa, musi go naładować. Mieszkanie jest puste i zimne. A na kanapie było wgniecenie w płaszczu, na którym siedział jej mąż, oglądając wiadomości.

Kobieta poczuła taki ból, że pociemniało jej w oczach. To była miłość. Prawdziwa, głęboka miłość, kiedy przywiązujesz się do ukochanej osoby i staje się ona częścią ciebie.

Miłość nie znika. Po prostu przestaje być zauważana. Kumulują się domowe żale i zmęczenie. Irytacja i zmartwienia przyćmiewają światło dnia. Z biegiem lat więzi stają się silniejsze; więzi miłości. I kochamy coraz bardziej, nasze korzenie są splecione i jesteśmy tak blisko, że już się nie widzimy.

Ta starsza kobieta mówiła bzdury. Zdała sobie z tego sprawę, siedząc przy kuchennym stole, płacząc i oglądając stare zdjęcia ślubne. Wydawało się, jakby to wydarzyło się wczoraj! Czas tak szybko minął, osiemdziesiąty czwarty rok na zdjęciu - jakby to było wczoraj... A była taka miłość!

I ta miłość pozostała, stała się jeszcze silniejsza i większa - stała się oddechem i rytmem serca, samym życiem... Jak teraz oddychać i żyć?

... Zadzwonił do niej mąż. Powiedział, że czuje się lepiej, przenieśli ją na oddział. „Nie przyjeżdżaj, to długa droga do szpitala, i tak jesteś zmęczona. Zadzwonię wieczorem!”.

A kobieta powtarzała tylko: „Kocham cię, Wiktor! Kocham cię, Wiktor!” - nic więcej nie mogła powiedzieć z powodu łez.

Zrozumiała. Zrozumiała, że miłość nie mija po czterdziestu latach, jeśli jest prawdziwa. Po prostu przestaje się ją dostrzegać, doceniać, szanować... Tak jak ukochaną osobę. I tylko wtedy, gdy znika, zdajesz sobie sprawę, że miłość nie zniknęła. I płaczą. I nie mogą oddychać. To zwykłe światło, które zgasło - światło miłości, które nie zostało zauważone, gdy tam było...