Wdał się w romans z młodą współpracownicą. Kochanka pewnie myślała, że zgarnęła niezły kąsek – mieszkanie, samochód. Ale nie tak prędko! Mieszkanie i samochód są zapisane na mnie, więc nawet niech się o tym nie zająknie.
Aby nie stykać się z tymi niemiłymi dla mnie ludźmi, postanowiłam pojechać w odwiedziny do mojej siostry. Od około 10 lat mieszka w Londynie. Wyszła tam za mąż za obcokrajowca i została. Od dawna mnie zapraszała, ale zawsze byłam zajęta domem.
Mieszkanie i samochód zostawiłam synowi – niech robi z nimi, co chce – a sama spakowałam rzeczy i wybrałam się w podróż.
Przez pierwszy miesiąc odpoczywałam i rozkoszowałam się miejscowymi widokami. Nie należę jednak do kobiet, które mogą odpoczywać wiecznie. Siostra pomogła mi znaleźć pracę w hotelu jako sprzątaczka.
Pensja była bardzo dobra, a mieszkałam w domku gościnnym u rodziny. Zdecydowałam, że nie wrócę do domu. Przyjechałam tylko raz na wesele syna. Dałam nowożeńcom 5 tysięcy funtów i wróciłam do Wielkiej Brytanii. Oczywiście, co miesiąc przesyłałam synowi jakieś pieniądze. Sama byłam młoda, wiem, ile teraz rzeczy się potrzebuje.
Niestety, gdy urodził się wnuk, nie miałam możliwości przyjechać. Znowu wysłałam więc sporą sumę, aby zrekompensować swoją nieobecność. Może i zostałabym tam na zawsze, gdyby nie to, że odnowiłam kontakt ze swoją pierwszą miłością.
Paweł dowiedział się, że się rozwiodłam i zaczął do mnie pisać. Okazało się, że nigdy się nie ożenił. Kiedyś bardzo się kochaliśmy i planowaliśmy się pobrać. Nasz związek jednak nie przetrwał próby odległości.
Kiedy mój były chłopak studiował w stolicy, ja wyszłam za mąż i od razu urodziłam syna. Myślałam, że Paweł nawet nie będzie chciał mnie znać, więc nie miałam nadziei, że po tylu latach los ponownie nas połączy. Tym razem jednak związek znów był na odległość.
Nie chciałam rezygnować ze swojego szczęścia. Na tamten moment odłożyłam już całkiem ładną sumę, podziękowałam siostrze i wróciłam do ojczyzny, do Poznania. Czekał na mnie Paweł, a synowi i synowej postanowiłam zrobić niespodziankę.
Dzieci były zszokowane, gdy zobaczyły mnie w progu swojego mieszkania. Nie poznałam dawnego mieszkania. Syn zrobił taki piękny remont! Wszystko nowe, modne, ładne. Stary samochód sprzedał, a zamiast niego kupił nowe BMW z salonu. Usiadliśmy do stołu, a ja wyznałam rodzinie, że nie planuję wracać do pracy.
– Mamo, a co z nami? Anna znowu jest w ciąży, skąd mamy brać pieniądze na dziecko?
– Jak to, skąd macie brać pieniądze? Przecież nie pracujecie? – zdziwiłam się.
Oboje spuścili wzrok i milczeli. Okazało się, że żyli z pieniędzy, które im przesyłałam, i nawet nie zamierzali szukać pracy.
– Myśleliśmy po prostu, że mogłabyś pomóc nam zbudować dom. Rodzina się powiększa, a w dwupokojowym mieszkaniu będzie ciasno.
– Więc, synu, jako mężczyzna musisz zadbać o to samodzielnie. Na mamę już nie licz.
– Czyli twoje osobiste szczęście jest ważniejsze od dobrobytu dzieci i wnuków? – zdenerwował się.
– Włożyłam wystarczająco dużo wysiłku w wasz dobrobyt. Nawet się nie sprzeczaj, że tak nie jest, ale nie pozwolę, żebyście weszli mi na głowę. Jeśli już o tym mowa – ja też mam prawo do szczęścia! Jakiego nie zaznałam z twoim ojcem, to zaznam z Pawłem.
Za zaoszczędzone pieniądze kupiłam mieszkanie. Paweł sprzedał swoje lokum i kupił nam całkiem niezły samochód. Pracuje jako główny księgowy. Mówi, że jego pensja w zupełności wystarczy nam obojgu, więc w końcu mogę odpocząć i dbać o domowy spokój.
Wreszcie moje życie układa się jak najlepiej. Zostało mi tylko pogodzić się z dziećmi i cieszyć się wnukami.