Byłam tak zmęczona, że po powrocie do domu padałam na łóżko i od razu zasypiałam. Na szczęście mój mąż jest wspaniałym człowiekiem, rozumie wszystko i się nie złości.
Sam przygotowuje sobie kolację, a ostatnio także śniadanie. Przez cały dzień nawet nie mieliśmy kiedy porozmawiać.
Pewnego razu podczas przerwy obiadowej wybrałyśmy się z koleżanką do kawiarni coś przekąsić. Poprosiła mnie o telefon, żeby zadzwonić do swojego znajomego. Oczywiście nie odmówiłam.
Tamtego dnia wreszcie zakończyliśmy naszą kontrolę i wypuszczono nas wcześniej do domu. Wstąpiłam do supermarketu, kupiłam zakupy i postanowiłam zrobić ukochanemu niespodziankę – uroczystą kolację z jego ulubionymi daniami.
Marek miał przyjść lada chwila, kończyłam ostatnie przygotowania, gdy zadzwonił do mnie ktoś z nieznanego numeru.
"Syn przyznał, że wujek Jurek mu się nie spodobał. Od ukochanego usłyszałam – nie będę mógł żyć z twoim synem, ciebie kocham, ale jego nie." Z życia
"Nie mogłam sobie przypomnieć na co wydałam 150 euro. Była myśl: „A może te pieniądze zabrał Artur?” Ale przecież nie mógłby się tak zachować" Z życia
„Nie mam miejsca dla niej, a twoja narzeczona, bez grosza i mieszkania” – zauważyła teściowa do syna w mojej obecności. Zniosłam to.” Z życia
"Wiem, kiedy jesteś na mnie zła, ale się powstrzymujesz, Kiedy chcesz dzielić się radością i tańczyć. Znam moją żonę, jesteś najlepsza." Z życia
– Słucham – głos był mi nieznany.
– Proszę cię, jako kobieta kobietę, zostaw mojego męża w spokoju. Jesteśmy z Markiem osiem lat w małżeństwie, wychowujemy syna. Byliśmy tak szczęśliwi, dopóki się nie pojawiłaś!
– Nie rozumiem, o czym mówisz. Marek przed ślubem ze mną nie był żonaty. Może to jakaś pomyłka?
– Niczego nawet nie chcę słyszeć. Teraz proszę cię ładnie, ale jeśli mnie nie posłuchasz, urządzę ci „wesołe” życie. Wszyscy sąsiedzi się dowiedzą, jaka z ciebie ladacznica!
Jeszcze nigdy nie słyszałam tylu przekleństw skierowanych pod moim adresem. Odłożyłam słuchawkę i nie mogłam uwierzyć, że mój Marek mógłby prowadzić podwójne życie i to w taki sposób, że niczego nie zauważyłam.
Kiedy mąż wrócił z pracy, czekała nas poważna rozmowa. Opowiedziałam mu o dziwnym telefonie od jakiejś szalonej kobiety i poprosiłam, żeby powiedział mi prawdę, jaka by ona nie była.
Marek zapewniał mnie, że to jakieś bzdury i że to całe zamieszanie jest wynikiem pomyłki. Wziął mój telefon, by sprawdzić numer, z którego do mnie dzwoniono, a potem zauważył, że pierwszy telefon wykonałam ja. Wtedy przypomniałam sobie, jak jadłam obiad z koleżanką i ona do kogoś dzwoniła. Na szczęście udało nam się wyjaśnić sprawę.
I chwała Bogu, że u nas w Polsce imię Marek jest tak popularne! Bo gdybym była żoną jakiegoś Ibrahima czy Pedra, nasze małżeństwo mogłoby nie przetrwać takiej próby ;)