Chciałam mieć dziecko i będę dla niego kochającą mamą, ale nie zamierzam poświęcać mu całego czasu. Jak dla mnie, kilka godzin wspólnego czasu w zupełności wystarczy.
Przez sześć miesięcy całkowicie poświęcałam się córeczce. Karmiłam piersią, zmieniałam pieluchy, kąpałam ją, czesałam i nie prosiłam o żadną pomoc. Na więcej już nie miałam sił. Myślcie, co chcecie, ale postawiłam męża przed faktem: od poniedziałku wracam do pracy.
Grzegorz nie był zdziwiony, wręcz podziwiał mnie, że wystarczyło mi sił na tak długi okres. Oczywiście wiedział, że żeni się z kobietą nastawioną na karierę. Czego miał się po mnie spodziewać?
Miałam dwa dni na znalezienie niani. Bardzo zależało mi na tym, aby była to osoba z odpowiednim wykształceniem, doświadczeniem i rekomendacjami. Grzegorz zaproponował, że zajmie się doborem kandydatek, a ja miałam tylko wybrać jedną spośród nich.
Szczerze mówiąc, myślałam, że chętnych będzie więcej, zwłaszcza że oferowaliśmy dość wysoką pensję. Spośród trzech kandydatek najbardziej spodobała mi się Maria.
"Roześmiałam się: kto kogo utrzymuje, mieszkanie jest moje, jeździ moim samochodem. Wynika z tego, że to ja jego utrzymuję, a nie odwrotnie." Z życia
"Zostawcie męża w spokoju. Jak wam nie wstyd zabierać tatusia dziecku – patrzyła na mnie spojrzeniem pełnym determinacji. Spakowała walizkę." Z życia
"Syn zrobił nam histerię. Krzyczał, że nie zniesie w domu kolejnego dziecka. Oskarżał nas, że go nie kochamy, skoro chcemy inne maleństwo." Z życia
"Chciał urządzić żonie awanturę, ale zrozumiał, że jego Lucy to bardzo mądra kobieta. Dała mu możliwość przeżyć jeden dzień w jej roli." Z życia
Była młodsza ode mnie, ale miała już wiele pozytywnych opinii i rekomendacji. Nawet nie chciałam oglądać pozostałych.
Czy bałam się zostawić dziecko z nieznajomą? Oczywiście, że tak. Mój pierwszy dzień pracy był mało produktywny, bo ciągle dzwoniłam do Marii, żeby dowiedzieć się, czy wszystko w porządku. Nie zdawałam sobie sprawy, że jestem taką troskliwą matką, dopóki nie rozstałam się z dzieckiem.
Przez pierwsze dwa tygodnie wychodziłam tylko na pół dnia. Kiedy zobaczyłam, że Maria dobrze sobie radzi, a córeczka wita ją z uśmiechem, wydłużyłam swoje godziny pracy. Mimo to jakieś poczucie niepokoju pozostało.
Aby nie przeszkadzać niani i sama nie być rozkojarzona, postanowiłam zamontować kamerę w salonie. O tym jednak zapomniałam powiedzieć mężowi.
Głównie niania z córką spędzały czas w tej części domu, która łączy się z kuchnią i korytarzem.
Przeglądałam nagranie podczas przerwy obiadowej; ustawiłam funkcję nagrywania i mogłam przewijać od początku do aktualnego momentu. Wyobraźcie sobie taką scenę: moje dziecko zasnęło, Maria odniosła je do pokoju dziecięcego.
Potem widzę, jak do salonu wchodzi mój Grzegorz, tylko w ręczniku, wita się z nianią i podchodzi do niej. Ona udaje zawstydzenie, ale wyglądało to na grę między nimi, zaczęła zdejmować z siebie tkaniny, obracać się jak na scenie i wyginać się jak marcowa kotka, zapraszając, by ją złapać za włosy...
Co było dalej, nie powiem, ale zobaczyłam wystarczająco dużo, by złożyć pozew o rozwód.
Ten zdrajca celowo sprowadził do naszego domu swoją kochankę i jeszcze sfabrykował jej rekomendacje. Gdybym nie zamontowała ukrytej kamery, nigdy bym się nie domyśliła, że jestem oszukiwana prosto w twarz.