Byłam zdenerwowana. Dziś Roma przyjdzie z rodzicami, aby się oświadczyć. Postanowiliśmy nie zapraszać na ten wieczór całej rodziny, zaprosiliśmy tylko rodziców.

Kiedy wszyscy usiedli do stołu, czuć było pewne napięcie. Jednak po pierwszych trzech kieliszkach wszyscy zaczęli się wesoło rozmawiać.

Rodzice Romana nie przestawali chwalić swojego syna. Jaki Roman jest pracowity, odpowiedzialny, samodzielny.

Nie ma złych nawyków (mój chłopak ledwo trzymał szklankę), z szacunkiem odnosi się do innych, zawsze im pomaga. Moi rodzice tylko słuchali i wymieniali się spojrzeniami.

Oczywiście wiedzieli, że nie wybrałabym sobie złego męża, ale przesadzać z chwaleniem własnego dziecka to już przesada.

Popularne wiadomości teraz

Pies śpiewający piosenkę Whitney Houston. To jest niewiarygodne

Dziecko zostawiło psa i notatkę w parku. Płakali prawie wszyscy

Swędzenie klatki piersiowej – co oznacza? Przesady i zabobony

Poznajesz osobę na tym zdjęciu? Dziś zna ją każdy, lecz nie wszyscy darzą ją sympatią

- Rodzice, cieszę się, że w końcu się poznaliśmy! – rozpoczął toast mój tata. – Nie będę wiele mówić o Neli, sami zobaczycie, ocenicie.


youtube.com

Jedno, co powiem, to że z żoną wychowaliśmy córkę z sumieniem i chcemy, aby była szczęśliwa. Jeśli Roman jest gotów zrobić wszystko, aby uśmiech z twarzy mojej dziewczyny nie schodził, to jestem jak najbardziej „za” ich ślubem.

- O, co wy, swacie! – zaśpiewała moja teściowa. – Nela będzie za nim jak za kamienną ścianą. Kochamy ją jak własną córkę. Wszystko będzie dobrze.

Ustalamy datę ślubu, zapraszamy gości, wybieramy wodzireja, restaurację, muzykę. Za uroczystość płacili rodzice, wszystko podzieliliśmy na pół.

Prawda, że dopiero po ślubie dowiedziałam się, że za stronę Romana płacił on sam, ponieważ rodzice uznali, że skoro już dorósł i założył własną rodzinę, to niech nauczy się ponosić odpowiedzialność.

Opowiem o najciekawszym momencie naszego ślubu. Kiedy nadszedł czas na składanie życzeń młodej parze, jako pierwsi wystąpili moi rodzice.

Oczywiście mama wygłosiła wzruszającą mowę, a tata milcząco wręczył nam kopertę. Było w niej pięć tysięcy dolarów.

Kwota, jak dla mnie, znaczna. Jednak mąż powiedział, że to nic w porównaniu do prezentu od jego rodziców.

Teściowa długo opowiadała, jak ważne jest osiąganie wszystkiego samodzielnie, bez pomocy osób z zewnątrz, ponieważ tak żyli oni z mężem.

A potem dodała, że jeśli jest taka możliwość, to dzieciom trzeba pomagać i wręczyła nam klucze, wyjaśniając, że ona i tata podarowali nam mieszkanie.

Goście byli zaskoczeni, moi rodzice pogratulowali nam i podziękowali teściom. Prawda, że kiedy wszyscy się rozeszli i my z Romanem mieliśmy wracać do domu, mąż nie pojechał do nowego mieszkania, tylko do swoich rodziców.

Nie chciałam już drążyć tematu, po prostu cicho weszłam do samochodu i pojechałam. Drugi dzień również był zabiegany. Znowu zebrali się goście, bawiliśmy się. Historia powtórzyła się, po restauracji znów musieliśmy jechać do domu teściów.

Kiedy wszystkie zabawy były już za nami, zapytałam męża, dlaczego nie przeprowadzamy się do mieszkania, które nam podarowali, na co odpowiedział, że trzeba tam jeszcze zrobić remont.


youtube.com

Zaproponowałam, aby pojechać i zobaczyć, co i jak. Mamy przecież pieniądze, które podarowali moi rodzice i inni goście, więc możemy zacząć remont. Propozycja ta zirytowała Romana, powiedział, żebym się nie wtrącała i on sam sobie z tym poradzi.

Nie minął miesiąc, a już się kłóciliśmy. Dobry początek życia małżeńskiego. W każdym razie robiłam to, co kazano, nie wtrącałam się.

Ale po trzech miesiącach wspólnego mieszkania z rodzicami męża, zdobyłam się na odwagę i zapytałam Romana przy rodzicach, kiedy się wyprowadzamy.

- A dokąd chcesz się wyprowadzać? – zapytała teściowa. – Czy tutaj jest ci źle, w czystości, cieple i pełnej lodówce?

- Z wami oczywiście jest dobrze – bezczelnie kłamałam – ale młode małżeństwo powinno mieszkać osobno, tym bardziej że mamy mieszkanie, które nam podarowaliście, a dziwne, że jeszcze tam ani razu nie byłam.

- A ty nie powinnaś się odzywać na cudze tematy! – warknęła teściowa. – Kupiliśmy mieszkanie synowi, więc on ma do niego prawo.

Zmęczyło mnie to, że robią ze mnie idiotkę. Powiedziałam Romanowi, że albo teraz wyjaśni mi, co się dzieje, albo z tego małżeństwa nie będzie nic dobrego.

Mąż przyznał, że mieszkanie rzeczywiście było, małe jednopokojowe. Rodzice kupili je dla Romana jeszcze przed poznaniem mnie. Ale kiedy przyszło do ślubu, ostrzegli, że za nic nie będą płacić.

Roma nie miał pieniędzy, więc sprzedał mieszkanie, aby opłacić wesele. Zostało jeszcze kilka tysięcy dolarów, ale nie wie, co z nimi zrobić.

Nie mogłam już ufać Romanowi. Gdyby od razu wyjaśnił, co się dzieje, spokojnie wytłumaczył, doradził, a teraz okazuje się, że zostałam podstępnie oszukana.

Spakowałam swoje rzeczy i wróciłam do rodziców. Teściowa krzyczała za mną, że jestem materialistyczną suką, bo wyszłam za Romana tylko dla mieszkania, a kiedy dowiedziałam się, że nic mi się nie należy, od razu uciekłam.

Niech mówi, co chce. Nie chcę już nikogo z tej nienormalnej rodziny widzieć.