Jako dziecko nie zwracałam na to uwagi i byłam posłusznym dzieckiem, wykonując wszystkie polecenia matki. Jednak gdy dorosłam, pojawiło się moje własne zdanie i matka do tej pory nie może się z tym pogodzić.

Nasze kontakty nie były częste, zwłaszcza gdy się uczyłam. Dzwoniłam do matki kilka razy w tygodniu, aby poinformować ją, że żyję i mam się dobrze.

Mama opowiadała mi najnowsze plotki i na tym kończyła się nasza rozmowa. Wydawałoby się, że jesteśmy sobie najbliższymi osobami, a nie mamy o czym rozmawiać.

Potem było małżeństwo. Artur, mój mąż, jest charakterem bardzo podobny do mnie. Pełne zrozumienie i wsparcie to podstawa naszego związku.

Mama nie wtrącała się w te relacje i naprawdę cieszyła się moim szczęściem. Jeszcze większą radością była wiadomość o mojej ciąży. Z niecierpliwością czekaliśmy na narodziny córki.

Popularne wiadomości teraz

Dziecko zostawiło psa i notatkę w parku. Płakali prawie wszyscy

Kot po raz pierwszy pojawił się na płaży. Jego niezadowolona twarz rozpowszechniła się po całemu światu

Poznajesz osobę na tym zdjęciu? Dziś zna ją każdy, lecz nie wszyscy darzą ją sympatią

Zabawne zdjęcia kotów i dzieci. Widać, że łączy ich wielkie uczucie

Żaneta przyszła na świat w maju. Te emocje trudno opisać słowami, trzeba je przeżyć. Żaden ból nie odbierze radości macierzyństwa.

Jednak z czasem euforia mija, a w twoich rękach zostaje maleńki kłębuszek, który potrzebuje miłości i troski.


youtube.com

Póki Artur był w domu i pomagał mi, wszystko było w porządku. Ale gdy mąż wrócił do pracy, a ja zostałam sama z dzieckiem, wtedy poczułam pierwsze trudności i niepokojące sygnały.

Na swoje nieszczęście opowiedziałam matce, jak mi ciężko. Przyjechała następnego dnia z walizką, oświadczając, że zamieszka z nami na kilka miesięcy.

Ulga, którą poczułam przez pierwsze kilka minut, szybko przerodziła się w panikę, bo mama robiła wszystko po swojemu, krytykując każdy mój krok i działanie.

Nieprawidłowo przystawiam dziecko do piersi. Nie potrafię prawidłowo podtrzymywać jej główki. Nie można zakładać dziecku pieluch, bo to szkodzi, lepiej je przewijać.

Muszę być na diecie, aby dziecko nie miało kolek. Jeśli Żaneta płakała, od razu byłam winna ja.

Wszystko, czego chciałam w tej chwili, to być sama. Spędzić choć chwilę w ciszy, by nikt mnie nie dotykał swoimi radami i krytyką.

Wstyd się przyznać, ale chciałam odpocząć zarówno od matki, jak i od dziecka. Gdy Artur zobaczył mój stan, od razu zaczął wypytywać, co się dzieje.

Musiałam mu opowiedzieć. Mąż delikatnie porozmawiał z moją mamą, podziękował jej za pomoc i poprosił, by wróciła do domu, abyśmy mogli być sami.

Ku mojemu zdziwieniu mama nie obraziła się. Powiedziała, że wszystko rozumie, i tego samego wieczoru Artur zawiózł ją na autobus. Poczułam ulgę.

Teraz robiłam wszystko po swojemu i gdy znowu czułam, że tracę kontrolę, zwracałam się o pomoc do męża.

Teraz Żaneta ma rok i dwa miesiące. Jest taka aktywna i niecierpliwa. Lubi poznawać coś nowego i bada każdą szczelinę.

Mam teraz dużo więcej wolnego czasu, mogę spokojnie spać w nocy, a nawet zajmować się swoimi sprawami.

Moja mama przyjeżdża rzadko w odwiedziny, ale ciągle zaprasza nas do siebie. Na te weekendy jedziemy na wieś, niech Żaneta biega do woli.

Wspominając pierwsze dni macierzyństwa, rozumiem, że postąpiłam właściwie, dzieląc się swoimi obawami właśnie z mężem.

Tę historię napisałam dla świeżo upieczonych matek, które czują coś podobnego. Drogie moje, musicie wiedzieć, że nie ma nic złego w pragnieniu odpoczynku i bycia samemu.

Nie bierzcie wszystkiego na siebie, powierzcie dziecko mężowi, w końcu to także dorosły człowiek, który potrafi sobie poradzić z niemowlakiem. Nie zapominajcie o odpoczynku i właściwie ustawiajcie priorytety.

Bałagan w domu nie ma żadnego znaczenia, ale wasz sen — owszem. Zdrowa miłość do siebie nie jest egoizmem. Pamiętajcie: szczęśliwe dziecko może być tylko u szczęśliwej mamy!