Jest szanowaną i renowaną osobą. Całe swoje życie poświęciła cudzym dzieciom - pracowała jako nauczycielka w szkole podstawowej.
Wybaczyła, nauczyła i pomogła tak wielu maluchom, że trudno je zliczyć. Jej uczniowie wciąż wspominają swoją ukochaną nauczycielkę z ciepłem i miłością.
„Moja babcia uczyła kiedyś mojego męża, który teraz jest moim mężem. Dobrze, że nie uczyłam się w tej klasie.
Starsza pani nie raz mówiła mi, że nie ma nic gorszego niż uczenie własnego dziecka. Choć była na emeryturze, nie chciała rezygnować z pracy z dziećmi.
Jednak okoliczności życiowe sprawiły, że była zmęczona. Ze względów zdrowotnych babcia trzy lata temu odeszła ze szkoły i przeszła operację.
"Zostawcie męża w spokoju. Jak wam nie wstyd zabierać tatusia dziecku – patrzyła na mnie spojrzeniem pełnym determinacji. Spakowała walizkę." Z życia
"Dzwonię do córki żeby przyjechała w odwiedziny i pomogła. Oznajmia, że na wieś nie pojedzie, bo jeszcze sama stanie się "wiejską dziewuchą”. Z życia
Dziecko zostawiło psa i notatkę w parku. Płakali prawie wszyscy
Top 10 zaskakujących ciekawostek o kotach. Mało kto o tym wie
Teraz wszystkie złe rzeczy się skończyły. Mój mąż i ja często odwiedzamy babcię, przynosząc jej jedzenie i słodycze.
Pewnego razu mój mąż robił zakupy w aptece, a pracowała tam jego była koleżanka z klasy. Zaczęła go wypytywać o jego życie i przy okazji wspomniała o jego pierwszej nauczycielce, czyli mojej babci.
-"Niedawno byłam na drugim końcu miasta, zabierając córkę na tańce. W sklepie zobaczyłam naszą nauczycielkę, była taka stara.
Tej wytwornej, inteligentnej pani, która uczyła nas liter, już nie ma, jest staruszką. Stary płaszcz, szalik, torba.
Zrobiło mi się jej tak żal, że kupiłam staruszce pełne torby artykułów spożywczych, ale nie przyznałam się, że jestem jej byłą uczennicą. W przeciwnym razie odmówiłaby przyjęcia.
-"Musiałaś się pomylić. Ożeniłem się z jej wnuczką i widuję ją co tydzień. Wciąż jest tą samą inteligentną kobietą, którą była w szkole.
Mój mąż powiedział mi o tej sytuacji, kiedy piliśmy herbatę w kuchni mojej babci. A ona przyznała, że to prawda.
Mówi, że żebrze o jedzenie lub pieniądze, ale nie dla siebie. Wszystko wydaje na schroniska dla bezpańskich zwierząt.
Kiedy prosiła bezpośrednio, ludzie nie dawali, ale kiedy prosi o słabą staruszkę, stają się bardziej współczujący.
Z emeryturą daleko się nie zajedzie. Sama ledwo wiążę koniec z końcem. Nie wiem, jak zareagować na to odkrycie.
Moja babcia wydaje się wykonywać naprawdę dobrą pracę, więc dlaczego mam się jej wstydzić?