Jednak kiedy dzieci dorastają i zakładają własne rodziny, rodzice powinni szanować wybory swoich synów, zwłaszcza gdy mają własne mieszkania i mogą z radością organizować rodzinne spotkania. Pani Olga miała jednak inne zdanie, o czym opowiedziała młoda para.
Nigdy nie zrozumiem rodziców, którzy ingerują w życie swoich dorosłych dzieci. Dla mnie sprawa jest prosta. Moja mama wie, że rady należy udzielać tylko wtedy, gdy sama o nie poproszę.
W przeciwnym razie rozmawiamy o zwykłych dziewczęcych problemach. W rodzinie mojego męża jest jednak o wiele trudniej.
Zacznę od tego, że mój mąż jest późnym dzieckiem. Urodził się nieplanowany, kiedy jego starszy brat miał już 16 lat. Pani Olga miała 42 lata, kiedy urodziła Rusłana.
Ponieważ ze starszym synem nie było czasu na wszystkie te czułości, Rusłan otrzymał całą uwagę i chwałę. W rezultacie doznał nadmiernej opieki. Nie mógł zrobić kroku, zanim matka nie zadzwoniła i zapytała, gdzie jest i z kim.
„Publikuję osobiste nietypowe zdjęcie. Komentarze: ‘W pani wieku takich zdjęć nie wolno publikować.’ ‘Po co to pokazywać. Myśli że ma 16 lat." Z życia
Dziecko zostawiło psa i notatkę w parku. Płakali prawie wszyscy
Top 10 zaskakujących ciekawostek o kotach. Mało kto o tym wie
NIGDY nie dawaj KOTU tych 5 produktów!
Kiedy zaczęliśmy się spotykać, udało mi się go odsunąć od rodziców. Nie raportował już o każdym swoim kroku, mógł się zrelaksować i cieszyć się życiem. Oczywiście, teściowa obwiniła mnie o to, że ukradłam im dziecko, i w ich domu stałam się niechcianym gościem. Chcieli tego, czy nie, i tak się pobraliśmy.
Odmówili uznania naszego małżeństwa, ponieważ nie udzielili nam błogosławieństwa rodzicielskiego. Rusłan znalazł się między dwoma ogniami.
Nie mógł zerwać kontaktu z rodzicami, w końcu to oni dali mu życie i go wychowali, ale też nie chciał rezygnować z miłości. Było mi przykro, że mąż musiał przez to wszystko przejść, ale nie była to moja wina, że urodził się w takiej rodzinie.
Kiedy teściowa zrozumiała, że pustymi słowami nas nie rozdzieli, zaczęła nas odwiedzać. Krytykowała wszystko, od zaparzonej herbaty po ręcznik kuchenny, który stracił kolor po praniu – oczywiście z mojej winy.
Cicho znosiłam te wizyty, ponieważ nie chciałam być powodem kłótni Rusłana z rodzicami. Ale oni w ogóle nie brali pod uwagę uczuć swojego syna i otwarcie mówili o jego nieudanym i okropnym wyborze żony.
Skąd o tym wiedziałam? Nie wstydzili się wyrażać własnej opinii w mojej obecności, jakbym w ogóle nie istniała. Rusłan za każdym razem stawał w mojej obronie, za co byłam mu niezmiernie wdzięczna. Jednak cała ta krytyka nie przechodziła bez echa w uszach mojego męża.
Z czasem sam zaczął dostrzegać pewne wady we mnie i mojej pracy w domu. Na przykład nie umyłam naczyń i zostawiłam je w zlewie, co mu się nie spodobało. Albo nie wytarłam kuchenki po przygotowaniu kolacji. Albo pomalowałam się zbyt mocno do pracy i założyłam krótką spódniczkę.
Kiedy zrozumiałam, skąd się to bierze, zebrałam wszystkich na rodzinną kolację i zapytałam wprost, jak długo jeszcze zamierzają niszczyć nasze małżeństwo i czy kiedykolwiek się uspokoją. Teściowa otwarcie przyznała, że uspokoi się, kiedy się rozwiedziemy, i że już znalazła godną kandydatkę na żonę dla Rusłana.
Dziewczyna jest piękna, mądra, gospodarna i gościnna – zupełnie inna niż ja. Może to było zbędne, ale sprowokowałam mamę Rusłana, co sprawiło, że sama się zdradziła. Kiedy zdała sobie sprawę, że popełniła ogromny błąd, było już za późno.
Syn poprosił rodziców, aby więcej do nas nie przychodzili. Podziękował im za wszystkie lata opieki, ale teraz powinni przestać ingerować w jego życie prywatne.
„Drzwi tego domu otworzą się dla was ponownie dopiero wtedy, gdy zaakceptujecie moją żonę i przestaniecie siać między nami niezgodę”. Minęło 5 miesięcy całkowitej ciszy i spokoju. Rusłan czasami odwiedza swoich rodziców, ale nie wiem, o czym rozmawiają, i nie chcę wiedzieć.
Jednak pewnego dnia wrócił do domu bardzo zdenerwowany i zły. Zapytałam, co się stało, a on przyznał, że rodzice próbowali go poznać z ich idealną kandydatką na żonę. Rozśmieszyło mnie to, nic się nie zmieniło. Ale teraz nie zwracam na to uwagi. Najważniejsze, że nie przychodzą już do naszego domu i zostawili mnie w spokoju.