Są jednak tacy, którzy pozostają sami w swoim wiejskim domu. Jeśli dzieci lub wnuki nie pomagają przy gospodarstwie, z każdym rokiem życie staje się coraz trudniejsze. Uprawa warzyw, owoców, hodowla zwierząt – mówiąc wprost, pracy nigdy nie brakuje.

Żeby żyć na wsi, poza chęcią pracy, potrzebne jest dobre zdrowie albo pomoc bliskich.

Doprowadziłem się do tego, że nie mam za co kupić bochenka chleba. Wstyd mi dzwonić do dzieci i prosić o jałmużnę, ale głodować też nie chcę. Bardzo bałem się, że na starość stanę się bezradnym dziadkiem.

Jeszcze bardziej przerażała mnie myśl, że nie będę w stanie o siebie zadbać. Dzięki Bogu, na razie ręce i nogi mi służą, a głowa jest wciąż jasna.

Tam, mój przyjaciel Piotr trzy miesiące temu zaczął zapominać. Niby drobnostki, zapomniał wstąpić do mnie, choć obiecał oddać poziomicę, albo poszedł do sklepu, nabrał produktów, a portfela nie zabrał. Gorzej się zrobiło, gdy wrócił nie do swojego domu i nie rozumiał, gdzie podział się jego płot i jabłoń.

Popularne wiadomości teraz

"Trzymałam porcelanowy serwis przez 22 lata, czekałam na wyjątkowy dzień. Wczoraj córka przekazała mi wspaniałą wiadomość i wypiliśmy herbatę": mama

"Teściowa dowiedziała się że mamy pieniądze na mieszkanie dla syna i wymyśliła jak je sobie przywłaszczyć. Nie leniła się nawet przejść badania": mama

"Wika wydawała wszystkie rodzinne oszczędności a mąż nie wiedział, gdzie jeszcze dorabiać. Ich miłość prawie skończyła się w szpitalu": historia

„Zadzwoniłam do córki, prosiłam o pomoc finansową, bo kupiłam leki i nie starcza mi do emerytury. Doradziła mi, żebym poszła do pracy. Przykre”: matka

Dzieci nie przyjechały od razu, a kiedy znalazły dla ojca chwilę, było już za późno. Myśleliśmy, że zabiorą go do miasta i będą się nim opiekować, ale gdzie tam. Kto potrzebuje takich starców jak my?

Oddali go jak bydło do domu spokojnej starości i na tym koniec. Dobrze, jeśli raz w miesiącu zadzwonią. Kiedy o tym myślę, aż mnie ciarki przechodzą.

Przecież nie leniłem się za młodu. Sam postawiłem dom, płot zbudowałem, sad posadziłem. Wychowałem i wykształciłem dwóch synów. Dbałem o żonę, nigdy jej nie skrzywdziłem, ani słowem, ani czynem. Codziennie bez wytchnienia chodziłem do pracy.

Tylko w weekendy miałem czas dla siebie, ale o odpoczynku nie było mowy. Coś naprawiałem, robiłem, majsterkowałem, kopałem, rąbałem – bez przerwy.

Kiedy w końcu przyszedł czas, by pomyśleć o sobie, żeby żyć dla własnej przyjemności, to i śmieszne, i smutne. Jak tu żyć z mojej emerytury, z takimi cenami?

Póki żyła żona, jeszcze jakoś trzymaliśmy się na powierzchni. Agata była gospodynią nie z tej ziemi. Zajmowała się przetworami, piekła chleb, smażyła placki na patelni.

A z dwóch emerytur można było jeszcze coś odłożyć. Ale kiedy oddała Bogu duszę i zostawiła mnie samego na tym świecie, już nie żyję, tylko wegetuję, czekając, kiedy nadejdzie mój czas.

Pisaliśmy również o: "Kiedy zaszłam w drugą ciążę, teściowa straciła pracę i nie znalazła nowej żeby nam pomóc, więc postanowiła oszczędzać na wszystkim": kochająca synowa

Może zainteresuje:  "Powiedziałem żonie, żeby skończyła urlop macierzyński. Sam będę dbać o syna i nasz dom, a ona niech pracuje": historia zmęczonego męża

Przypominamy:  "Teść złożył pozew o rozwód i już przeprowadził się do mojej mamy. My z mężem zaakceptowaliśmy te zmiany, ale teściowa obwinia mnie": historia miłości