Wydawało mi się, że lada moment pójdzie z nami do łóżka. Ta kobieta była wszędzie i zawsze, po prostu nie mogłam tego znieść i złożyłem pozew o rozwód.
Ten koszmar trwał siedem lat, podczas których nawet nie urodziłam dziecka. Ciągle rozpieszczaliśmy moją teściową. Pracuję, więc w weekendy przygotowywałam posiłki dwa dni wcześniej, żeby wieczorem nie stać przy kuchence.
Ale kiedy wracałam z pracy, nie pozwalała mi karmić syna tym jedzeniem, codziennie musiał jeść coś świeżego.
Byłam chora z gorączką i wzięłam dzień wolny od pracy, więc teściowa chodziła przede mną ze szmatą i wydawało się, że mnie odkurza, mówiąc, że po prostu leżę w łóżku w dzień wolny, zamiast robić cokolwiek w domu.
Razem z mężem zaoszczędziliśmy pieniądze i postanowiliśmy kupić daczę. Więc kiedy byłam w pracy, kończąc ważny projekt, kupili wszystko beze mnie.
Wydawało mi się, że jestem tylko pokojówką, która zawsze coś robi. Musiałam, musiałam. Mojego syna nie można było nawet o nic poprosić, jest wolnym człowiekiem, który sam zarządza swoim czasem.
Tak nauczyła go matka. Ale zarabiam tyle samo co on, więc nie uważam, że powinnam wracać do domu i robić wszystko sama. Wielokrotnie powtarzał, że jego matka powiedziała mu, że wierzy...
Nie pozwalała nam nawet chodzić do sklepów, chodziła z nami do daczy, nawet na wakacje zawsze musieliśmy ją zabierać. Ale byłam młoda, wciąż chciałam jakiegoś romansu, uczuć. Kochałam go i znosiłam to wszystko, ale to nie mogło trwać wiecznie.
Jego matka była pierwszym pęknięciem w naszym związku. Ostatnią kroplą był moment, kiedy mój mąż powiedział, że on i jego matka zdecydowali, że nadszedł czas, abyśmy mieli dzieci. Powiedziałam mu, że jeśli chcą, to powinni urodzić razem.
Byłam tak zmęczona tym absurdem i czułam się jak koń niosący wszystko na swoich barkach. Oczywiście chciałam mieć dziecko, ale nie od męża. Przez te wszystkie lata miałam dość, nie będę ciągle spełniać zachcianek teściowej, więc sama doszłam do tej decyzji. Nie wiem, czy nadal go kocham, czy nie, ale wiem jedno: muszę odpocząć i zacząć żyć dla siebie.
I oto jesteśmy. Mój były mąż właśnie zdał sobie sprawę, że nasze życie małżeńskie dobiegło końca, a ja już nigdy nie pojawię się w jego życiu. Patrzyłam na nich z politowaniem: moja matka stała z miną zwycięzcy, a mój mąż... płakał.
Nie mogłam na to patrzeć, więc wyszłam...