„Co znowu? Drugi raz dzisiaj. Tak, mamo! Co znowu?” – odwróciłam się.

Wyraźnie było widać, że rozmowa była dla niej niewygodna, ale mimo to poruszył mnie ton, którym odpowiedziała matce.

I wcale nie dlatego, że chciałam ją osądzić, ale dlatego, że rozpoznałam siebie. Sama byłam taka – nie raz gorączkowo szukałam telefonu w torebce i tak samo mówiłam:

„Tak, mamo, co znowu?” – a potem się denerwowałam i czekałam, aż ta nieodpowiednia rozmowa się skończy. Znowu pytania, czy jestem ciepło ubrana, czy kupiłam leki, czy pamiętam, że wnukowi nie należy pozwalać na picie Coca-Coli i jedzenie chipsów.

Sama wiem, jakie leki kupić, i wiem o szkodliwości chipsów i napojów gazowanych. Jestem przecież dorosła, a te rozmowy z matką sprawiają, że czuję się jak niedouczona uczennica, i to bardzo mnie złości.

Popularne wiadomości teraz

"Następnego dnia pod drzwiami znaleźliśmy notatkę: 'Kocham i czekam, wreszcie będziemy mogli być razem. Wkrótce twojej żony już nie będzie.'" Z życia

"W sensie, skąd macie brać pieniądze – zdziwiłam się – nie pracujecie, a ja muszę. Syn z synową żyli z tego, co im przesyłałam z Anglii." Z życia

Hybryd psa i kota. Zdjęcia tego zwierza bardzo popularne w sieci

NIGDY nie dawaj KOTU tych 5 produktów!

Myślałam tak często, dopóki pewnego dnia nie zobaczyłam na przystanku kobiety w moim wieku, która płakała, gładząc telefon. Pomyślałam, że jest smutna z powodu zepsutego telefonu, ale przecież nie był drogi. Starając się być taktowną, cicho zapytałam: „Czy mogę jakoś pomóc?”

Kobieta podniosła oczy i, przepraszając, powiedziała, że się zamyśliła i zapomniała, że znajduje się na ulicy. A potem dodała, że już nikt nie może jej pomóc.

„Stało się coś?” – pytałam z troską, bo widziałam, że kobieta nie martwi się o drobnostkę i chciałam ją jakoś wesprzeć.

Zaczęła mówić: „Mamy nie ma już od miesiąca, a ja wciąż czekam na jej telefon. Codziennie dzwoniła o ósmej rano, pytała o jakieś głupoty. Czasem ledwo powstrzymywałam się, żeby na nią nie nakrzyczeć, zwłaszcza w weekendy (chciałam się wyspać, a ona…).”

Kobieta znowu zaczęła płakać. Moje serce się ścisnęło, a ona kontynuowała: „Wiedziałam, że budzi się bardzo wcześnie, koło piątej, i przez trzy godziny cierpliwie czekała, żeby do mnie zadzwonić. Zastanawiała się, o co zapytać, żeby mnie nie zdenerwować.

Tak mnie denerwowało, że mówiła o takich bzdurach! A przecież potrzebowała tylko poczuć się moją matką, wciąż potrzebną mi. Dlaczego wcześniej tego nie rozumiałam?”

W tym momencie i moje oczy się zaszkliły: „Boże, przecież ja też kiedyś już nie usłyszę głosu mojej mamy i przez wiele lat nikt nie zapyta mnie, czy jestem ciepło ubrana, czy przypomni mi o szkodliwości chipsów i Coli.

Już nie będę czuć się jak uczennica, będę dorosła, tak dorosła, że będę żyć bez mamy. A jak to będzie bez niej?!”

Przeszedł mnie dreszcz tak silny, że aż zaczęły szczękać mi zęby. Drżącymi rękami z trudem znalazłam w torebce telefon, wykręciłam numer: „Cześć, mamo…”

W głosie mamy zabrzmiał niepokój: „Tak, córeczko! Co się stało? Płaczesz?”

Jak ona to czuje? Tak bardzo starałam się być wesoła. Pośpiesznie powiedziałam, że wszystko w porządku, i zapytałam o nazwę leków, o których wspominała wcześniej, bo zapomniałam. Mama z chęcią mi przypomniała, a ja, podziękowawszy, poprosiłam, żeby dzwoniła częściej, obiecując, że wieczorem zadzwonię sama.

Kobieta na przystanku spojrzała na mnie z ciepłem: „Jesteś mądra, a ja… Jutro pójdę do świątyni. Jest tam ulubiona ikona mojej mamy. Kiedy stoję przed nią, słyszę jej głos.”

A teraz ten dialog w tramwaju. Nie, droga towarzyszko podróży, twoja mama nie chce „zaśmiecać” ci głowy.

Ona bardzo boi się cię niepokoić i nie chce dzwonić bez potrzeby. Nieświadomie próbuje znaleźć jakiekolwiek „ważne” powody do rozmowy – jak tylko potrafi.

Dlatego w jej głosie jest tyle niepokoju. Ona bardzo się stara, żeby pokazać, że dzwoni w ważnej sprawie. Czy zadzwoniłaby ot tak, bez powodu?!

Jest samotna i chwyta się rozmowy z tobą jak nitki, która trzyma ją na ziemi! Drodzy dorośli dzieci, nie spieszcie się tak z dorastaniem!

Niech wasze rodzice będą z wami jak najdłużej. A żeby tak było, potrzebują tylko czuć, że wciąż są bardzo potrzebni swoim dzieciom.”