U nas to się nie udało, ale warto zacząć od początku. Jestem dziewczyną ze wsi, z przeciętnej rodziny. Ojciec całe życie przepracował w szkole, mama na farmie. Nie mogę powiedzieć, że żyliśmy w dostatku, ale nie było na co narzekać.
Tak się złożyło, że jestem jedynaczką. Choć mama i tata starali się o drugie dziecko, niestety, wszystkie próby kończyły się niepowodzeniem. Cała ich miłość, uwaga i troska były skierowane tylko na mnie.
Mogę powiedzieć, że byłam w pewnym stopniu rozpieszczona, ale moi rodzice mieli wyraźnie wyznaczone granice tego, co było dozwolone, więc ich nie przekraczałam.
Z Jurkiem poznaliśmy się, kiedy studiowałam. On był na ostatnim roku, kiedy ja zaczynałam naukę. Tak się złożyło, że nasze losy się przecięły i nie bez powodu.
To była miłość od pierwszego wejrzenia, i to z obu stron. Spotykaliśmy się w tajemnicy, żeby nikt nam nie zapeszył. Tak, jestem dziewczyną ze wsi i bardzo przesądną, więc o chłopaku opowiedziałam przyjaciółkom i rodzicom dopiero po roku związku.
Wtedy Jurek dostał dyplom, znalazł pracę i wynajął mieszkanie. Oczywiście chciał zamieszkać ze mną, ale ja jeszcze „młoda i zielona”, a i nie chciałam oszukiwać rodziców.
"Następnego dnia pod drzwiami znaleźliśmy notatkę: 'Kocham i czekam, wreszcie będziemy mogli być razem. Wkrótce twojej żony już nie będzie.'" Z życia
Piękna wieczorna modlitwa do Anioła Stróża
Top 10 zaskakujących ciekawostek o kotach. Mało kto o tym wie
Hybryd psa i kota. Zdjęcia tego zwierza bardzo popularne w sieci
Zrozumiawszy, w czym rzecz, Jurek sam poprosił, by przyjechać do mnie w gości, aby poznać się z moimi rodzicami. Miał to być zwykły wieczór zapoznawczy, ale podczas kolacji Jurek mi się oświadczył i poprosił rodziców o błogosławieństwo na ślub.
Mama płakała ze szczęścia, tata poklepał przyszłego zięcia po ramieniu i zgodził się oddać jedyną córkę. Zaczęły się przygotowania do ślubu. Ja i moi rodzice poznaliśmy rodzinę Jurka niemal tuż przed ceremonią.
Szczerze mówiąc – teściowa od razu mi się nie spodobała, ale nie moją sprawą było krytykowanie innych z powodu ich zachowania. Gdy rozmowa zeszła na temat pieniędzy, teściowie uzgodnili między sobą, że za gości każda strona zapłaci osobno, a wszystko, co dotyczy wspólnych przygotowań – dzielą po równo.
Organizacją przygotowań do wesela zajęła się teściowa. Nie miałam nic przeciwko, zwłaszcza że nie miałam na to czasu, bo przygotowywałam się do sesji egzaminacyjnej. Można powiedzieć, że trafiłam „z łodzi na bal”. Ostatni egzamin musiałam zdawać już w sukni ślubnej. I śmiech, i łzy.
Wesele było huczne. Gości było bardzo dużo. Wszyscy się bawili, tańczyli, wznosili toasty. Gdy muzyka ucichła, zabawa się skończyła, a restauracja została zamknięta, rodzice zaczęli się rozliczać.
Nie mało, nie dużo, ale moi zapłacili za to przyjęcie 26 tysięcy złotych. Wiedziałam, że to dla nich duża kwota, ale ani razu nie usłyszałam, żeby się skarżyli czy prosili o oszczędzanie na czymkolwiek. Teściowa wybierała wszystko, co najlepsze i najdroższe.
Słowem, rachunki zostały uregulowane, pożegnaliśmy się. Będąc już w statusie żony, pierwszą noc poślubną miałam spędzić w domu teściów. Oczywiście, że z Jurkiem byliśmy zajęci liczeniem pieniędzy. Kiedy mój mąż wyciągał banknoty z kopert, ja poszłam do kuchni, żeby coś przekąsić. Nie uwierzycie, ale po własnym weselu byłam głodna.
Usłyszałam jakieś szepty i zwolniłam kroku. To teściowa z teściem o coś się kłócili.
– Mówię ci, że nic nie zauważyli. To przecież dzikusy ze wsi, skąd oni mają znać ceny. Proszę cię, oni przecież nie mają pieniędzy. Widziałeś, ile złota miała na sobie teściowa, a teść w ogóle jeździ mercedesem. Co mi tu za biedaków odgrywają. No dodałam 15 tysięcy do całej sumy, nie zbiednieją.
Oszukali moich rodziców! Oczywiście, nie zamierzałam znosić takiej niesprawiedliwości, więc weszłam do kuchni i zrobiłam niezłą awanturę. Na krzyki przybiegł mój mąż, opowiedziałam mu wszystko.
Teściowa próbowała się wybielać, teść uciekł, a Jurek wziął mnie za rękę i zaprowadził do sypialni. Kazał mi spakować pieniądze i rzeczy. Pierwszą noc poślubną spędziliśmy w hotelu, a potem nastąpiły miesiące niezgody z rodzicami męża.
Wszystko się ułożyło, gdy urodziłam syna. Pogodziliśmy się i nie wspominamy więcej o weselu, ale niesmak pozostał na całe życie.