Doskonale wiem, że dzieci z biednych rodzin są lepiej zorganizowane i mają wyraźne cele w życiu.
Pochodzę właśnie z takiej niezamożnej rodziny. Wszystko, co mamy z mamą, zawdzięczamy ciężkiej pracy, ale nie jesteśmy leniwe i zawsze gotowe na wyzwania losu.
Moi rodzice rozwiedli się, gdy dostałam się na studia. Mama szczerze przyznała, że ostatnie lata żyli z ojcem razem bardziej jak sąsiedzi niż jako małżeństwo.
Postanowili nie rozbijać rodziny ze względu na mnie. Ostatnia klasa, egzaminy, rekrutacja na studia – nie chcieli dokładać mi problemów.
Miałam studiować w innym mieście, a mama uznała, że lepiej będzie, jeśli przeprowadzimy się razem. Będzie wynajmować mieszkanie, znajdzie pracę, a ja będę się uczyć. Nie musiałabym wtedy szukać pracy, żeby płacić za wynajem, jak wcześniej planowałam. Na tym stanęło.
Po pierwszym miesiącu nauki na uniwersytecie mama po raz pierwszy przyszła, by spotkać się ze mną po zajęciach. Umówiłyśmy się, że pójdziemy do kawiarni na coś słodkiego.
Uprzedziłam ją, że się spóźnię, bo muszę wpaść do dziekanatu. Umówiłyśmy się, że spotkamy się w holu. Wychodzę i widzę, jak ona miło rozmawia z moim wykładowcą z Socjologii.
– O, córko, właśnie rozmawialiśmy o tobie. Pan Adam chwalił twoje odpowiedzi i trafne porównania.
– Dziękuję, jest mi bardzo miło, ale musimy już iść.
Zabrałam mamę od wykładowcy, ale zdążyłam zauważyć, że długo jeszcze na siebie patrzyli.
– Naprawdę tak ci się spodobał? Jest taki odpychający, nie cierpimy go! Ciągle się czegoś czepia i wszystko przekręca po swojemu.
– A mnie wydaje się bardzo miłym i kulturalnym człowiekiem. Nawet wymieniliśmy się numerami telefonów – powiedziała szczęśliwa, jakby chłopak zaprosił ją właśnie na randkę, machając przede mną swoim smartfonem.
– Nie zamierzasz chyba do niego dzwonić? – zapytałam z irytacją.
Jeszcze tego brakowało, żeby zaczęła romans z moim wykładowcą.
– Oczywiście, że nie. On sam zadzwoni.
Nikt nie zwracał uwagi na moje protesty. Mama i pan Adam zaczęli się spotykać. Jedyny plus tego wszystkiego był taki, że zostałam zwolniona z egzaminu. Wiosną mama ogłosiła "wspaniałą" nowinę – postanowili zamieszkać razem.
Ale to nie wszystko – mama jest w ciąży i chce urodzić. Opadła mi szczęka. Mama ma 42 lata, jest rozwiedziona, bez mieszkania, bez oszczędności i z niskopłatną pracą.
Pan Adam nie spieszy się z propozycją małżeństwa, a ona postanowiła urodzić dziecko. Bardziej martwiło mnie jednak coś innego. Kiedy przyszłam na świat, mama ledwo uszła z życiem. Lekarze ostrzegli, że kolejny poród może być dla niej śmiertelny. Dlatego z tatą nawet nie próbowali mieć więcej dzieci.
Chciałam jej o tym przypomnieć i poprosiłam, żeby jeszcze raz wszystko przemyślała. Jeśli się kochają, niech sobie żyją, ale przecież nie muszą od razu zostać rodzicami.
Mama obraziła się na mnie, myśląc, że po prostu zazdroszczę i chcę być jedynym dzieckiem. Przeprowadziła się do pana Adama i zerwała ze mną kontakt.
Teraz nie wiem, w czym popełniłam błąd i jak podejść do mamy w ciąży, w jej obecnym stanie hormonalnym, żeby się z nią pogodzić. Na pewno postaram się znaleźć z nią wspólny język.
Pisaliśmy również o: "Ona nie gotuje mojemu synowi, nie myje naczyń, mówi, że zajmuje się dzieckiem, ale cały czas siedzi z telefonem. Jestem zmartwiona": opowieść matki
Może zainteresuje: "Mama była chora, wysyłałam jej pieniądze, siostra się nią opiekowała. Gdy Bóg zabrał mamę, siostra zatrzymała nieruchomość dla siebie": z życia
Przypominamy: "Moje prawdziwe życie zaczęło się na studiach. Potem był ślub z urzędnikiem, a siostra zaczęła nas zbyt często odwiedzać, bo jest bezwstydna": z życia