Moja córka wyrosła na osobę z silnym charakterem, potrafi postawić na swoim i zawsze dąży do obrony swojego zdania.
Ogólnie rzecz biorąc, mamy dobre relacje, tylko ona nie zawsze mi ufa. Czasami wątpi w moje rady, ale nigdy na nią nie naciskam. Niech sama podejmuje decyzje.
Dlaczego niektóre dorosłe dzieci myślą, że rodzice chcą dla nich tylko najgorszego? Dopóki moja córka Marta się nie zakochała, wydawało mi się, że mamy wspaniałe i pełne zaufania relacje. Zawsze opowiadała mi o swoim życiu, troskach, radziła się, dzieliła marzeniami. Ale odkąd spotkała tego Filipa, jakby ją ktoś podmienił.
Nie zamierzałam ingerować w jej życie osobiste. Jej mąż – jej wybór, to nie mnie z nim żyć, ale wyrazić swoje zdanie wciąż mam prawo.
Tamtego wieczoru Marta była bardzo nieswoja. Widziałam, że córce zależy, by mi coś powiedzieć, ale się powstrzymywała. Może się martwiła albo sprawdzała, w jakim jestem humorze.
"Zostawcie męża w spokoju. Jak wam nie wstyd zabierać tatusia dziecku – patrzyła na mnie spojrzeniem pełnym determinacji. Spakowała walizkę." Z życia
"Można przeżyć zdradę ale nie mogę znieść utraty całego majątku i biznesu. Gdzie będą nocować moje dzieci, na dworcu. Dziękuję, przyjaciółko": Z życia
Piękna wieczorna modlitwa do Anioła Stróża
Banan przyklejony taśmą do ściany, czyli sztuka współczesna warta miliony
– Może wreszcie powiesz matce, co chcesz powiedzieć od rana? – pierwsza nie wytrzymałam.
– Skąd wiesz, że mam ci coś do powiedzenia? – zdziwiła się Marta.
– Masz to wypisane na czole – zażartowałam. – Córeczko, znam cię już 18 lat i doskonale rozumiem, kiedy jesteś radosna, kiedy smutna, kiedy coś cię martwi, a kiedy się na mnie gniewasz. Tu nie potrzeba zbędnych słów. Jak będziesz miała własne dzieci, to zrozumiesz.
– Właśnie, wkrótce będę mieć – przyznała nieśmiało Marta. – Mamo, jestem w ciąży i zamierzamy z Filipem się pobrać – wypaliła córka na jednym oddechu, a potem zamilkła, czekając na moją reakcję.
– Wiesz, że mama zawsze cię wspiera i rozumie. Oczywiście cieszę się, że zostanę babcią, ale wciąż myślę, że nie jesteście jeszcze gotowi na bycie rodzicami. Marto, jesteś jeszcze taka młoda! Masz przed sobą całe życie, tyle odkryć, możliwości, znajomości. Czy jesteś gotowa zamienić swoją przyszłość na płacz dziecka, pieluszki i sfrustrowanego męża?
– Wiedziałam, że mnie nie zrozumiesz! Nie powinnam ci nic mówić. Też mi matka!
Odeszła, trzaskając drzwiami, a ja nie czułam się winna za to, co powiedziałam. Kto inny może powiedzieć jej prosto w twarz prawdę?
Z córką się pogodziłyśmy. Poszłam na ślub młodych, złożyłam im życzenia z okazji dnia zawarcia małżeństwa, a potem powiedziałam, że chcę zamienić swoje mieszkanie na dwa jednopokojowe, żeby mieli gdzie mieszkać.
Rodzice zięcia również nie pozostali obojętni. Powiedzieli, że młoda rodzina powinna od razu brać dwupokojowe mieszkanie, ponieważ wkrótce urodzi się dziecko, więc dołożyli połowę kwoty.
Nowonarodzoną córeczkę przynieśli już do własnego mieszkania. Wtedy zaczęło się prawdziwe dorosłe życie. Ewa miała bóle brzucha, była niespokojna, ciągle płakała. Marta nie wiedziała, co robić, od stresu i niepokoju młodej matce zaczęło zanikać mleko.
Nie mogłam patrzeć, jak cierpi moja córka, więc przyjechałam z pomocą.
Zięciowi oczywiście się to nie podobało, ale nie obchodziło mnie to. Jeśli sam nie pomaga żonie ze swoim dzieckiem, dlaczego mam stać z boku?
Nocami opiekowałam się wnuczką, żeby córka mogła się wyspać. Przynosiłam małą do ich pokoju tylko wtedy, gdy trzeba było ją nakarmić. Dzięki Bogu Marta była w stanie ustabilizować karmienie piersią i wszystko wróciło do normy.
Stopniowo nauczyła się radzić sobie z Ewą. Nie chciałam zostawać u dzieci dłużej, niż było to potrzebne, więc wróciłam do siebie.
Nie minął miesiąc, a córka znów poprosiła o pomoc. Nie chciała się do tego przyznać, ale już przed narodzinami Ewy zaczęły się u niej problemy z Filipem.
– Mamo, on stracił pracę. Żyjemy teraz z tych pieniędzy, które ty i teściowie daliście na narodziny córki. Mówiłam mu już kilka razy, że wkrótce skończą się pieniądze, i co wtedy zrobimy? A on powiedział, że nad tym pracuje. Nie mogłam zrozumieć, jak, dopóki nie wzięłam jego telefonu – Filip gra na pieniądze!
Nie zdziwiłam się, bo od początku nie podobał mi się zięć. Nie mogłam podjąć za nią decyzji, ale powiedziałam, że wyleczenie osób uzależnionych jest bardzo trudne.
Marta zinterpretowała to po swojemu i złożyła pozew o rozwód. Chciała wyrzucić Filipa z mieszkania, ale nie zamierzał podarować byłej żonie swojej połowy. Powiedział, że albo odda pieniądze, albo sprzedają mieszkanie i się podzielą.
Zapłakana córka przyszła do mnie. Postanowiła, że sprzedam swoje mieszkanie, aby wykupić część Filipa i wprowadzić się do niej z Ewą. Oczywiście rozumiem wszystko, ale niańczyć dorosłą córkę nie zamierzałam, więc odmówiłam.
Marta obraziła się na mnie i teraz nie pozwala mi widywać wnuczki. Z powodu małego dziecka ich nie rozwiedli od razu. Nie wiem, co planuje, ale więcej nie będę się mieszać w jej życie.
Pisaliśmy również o: "Po ślubie zauważyłem, że żona wydaje dużo moich pieniędzy na swoją córkę, a na moim synu oszczędza. Zabrałem jej kartę i wprowadziłem zasady": mąż
Może zainteresuje: "Na spotkania z dawną przyjaciółką Monika komplementowała ją i zasugerowała, że ma miłość. A Ewa odpowiedziała, że teraz kocha tylko siebie": z życia
Przypominamy: "Jestem przeciwna oddawaniu teściowej połowy pensji. Nie jest już mała i najwyższy czas zmienić swoje nawyki": historia synowej