Dziewczyna, około 15 lat, i jej rozgniewana mama przyszły na porodówkę: "Siedziałem znów w poradni ginekologicznej, dyżur dzisiaj był lekki i miałem jeszcze siłę, by żartować z pacjentkami i prawić im komplementy."

„Siedziałem znów w poradni ginekologicznej, dyżur dzisiaj był lekki i miałem jeszcze siłę, by żartować z pacjentkami i prawić im komplementy.

Wizyta prawie się skończyła, zawołałem ostatnią pacjentkę. Do gabinetu weszła młoda dziewczyna, właściwie dziewczynka, około piętnastu lat, i kobieta w wieku około czterdziestu lat.

Dziewczynka wcisnęła głowę w ramiona, patrzyła spod czoła, a kobieta praktycznie ziejąca ogniem ze złości syczała na córkę i szarpała ją za rękaw. Jej brwi były tak zmarszczone, że wydawało się, iż wkrótce złączą się w jedną linię.

„Kto z was jest pacjentką?” – zapytałem, wskazując na krzesła obok mojego biurka. Panie usiadły.

Popularne wiadomości teraz

"Przyjechali rodzice męża, zamieszkali z nami "na naszych głowach i byli ze wszystkiego niezadowoleni. Szybko pokazałam im drzwi": historia dziewczyny

"Matka poradziła, oszukać Adama, aby myślał, że dziecko jest jego, bo potrzebuje ojca. 'Zrób to, zanim będzie za późno': Wyznanie ciężarnej dziewczyny

"Mama przekroczyła granice w wychowaniu moich dzieci. Nałożyłam na nią 'sankcje', ale tak, żeby się nie domyśliła": Młoda mama szczerze o wychowaniu

„Pomogła i pozwoliłam synowi z rodziną zamieszkać u mnie. Ale nie zatrudniałam się jako służąca, opiekunka dla synowej.” Syn chce przeprosin od mamy

„Ta” – kobieta skinęła w stronę dziewczyny.

„Katarzyna, prawda?”

„Tak”

„Ile masz lat?”

„Piętnaście”

„Na co się skarżysz?”

„Zaszła w ciążę! Wstyd dla rodziny! Tylko piętnaście lat, a już z każdym do łóżka się kładzie. Wstyd! Zabiłabym!”

„Przepraszam, zwracałem się do Katarzyny.”

„Jestem... w ciąży” – dziewczyna przycisnęła ręce do brzucha i spojrzała na matkę.

„W ciąży! I to w wieku piętnastu lat! Dlaczego się cieszysz, głupia? Całe życie zmarnowane, a ona się cieszy! Doktorze, strach mi ludziom w oczy spojrzeć, wszyscy plotkują, zerkają.

Co mam ludziom mówić? Zaszła nasza Katarzyna, oto takie szczęście! Zostanę babcią w czterdzieści lat. Wstyd, Boże, jaki wstyd! Zabić ciebie z twoim chłopakiem to mało!”

„Przepraszam, jak się Pani nazywa?”

„Anna”

„Pani Anno, mogłaby Pani pójść do rejestracji i przynieść kartę Katarzyny?”

„A Kasia?”

„Kasia tutaj zostanie, poczeka na Panią.”

„Pilnuj mi jej!” – kobieta zagroziła córce i wyszła z gabinetu.

„Kasiu, opowiadaj” – spojrzałem na dziewczynę. Siedziała, przyciskając ręce do brzucha i opuszczając wzrok.

„Tak wyszło... Mam chłopaka, Marka, jesteśmy razem od pierwszej klasy. No i nam się zdarzyło. A potem zaczęło mnie mdlić, postanowiliśmy zrobić test i były dwie kreski.”

„Dawno robiłaś test?”

„Cztery miesiące temu. Dopiero niedawno powiedziałam mamie, bo brzuch już zaczął rosnąć i i tak by zauważyła.”

„Dlaczego nie powiedziałaś mamie od razu?”

„Zmuszałaby mnie do aborcji, a ja... nie chcę aborcji. Chcę go urodzić. Nie zmusisz mnie, prawda?”

„Oczywiście, że nie zmuszę, nie martw się. To w pełni twoja decyzja, musimy tylko wiedzieć, który to tydzień.”

„Oto karta, doktorze” – do gabinetu weszła matka dziewczyny i usiadła obok niej.

„Dobrze. Musimy zrobić Katarzynie USG i pobrać krew na HCG.”

youtube.com

Przesuwałem głowicą po brzuchu dziewczyny. Ona patrzyła na ekran, a jej matka demonstracyjnie odwróciła się, ale zerkała przez ramię.

„Zdrowe dziecko, duże, około 18 tygodni... Och, widzę, kto to jest, chcecie wiedzieć?”

„Możecie powiedzieć?” – matka dziewczyny ożywiła się, odwróciła i wpatrzyła w monitor. Jednak nie było jej to obojętne.

„Macie dziewczynkę.”

„Och, doktorze!” – matka dziewczyny zmieniła się nie do poznania. – „To takie szczęście, dziewczynka... Dziękuję, doktorze! Kasia, wybacz mi, chyba przesadziłam... Będę miała wnuczkę. Ależ to wspaniale. Doktorze, wyobrażacie sobie?”

„Oczywiście” – uśmiechnąłem się. Kobieta rozpromieniła się. Uśmiechnęła się, chwyciła córkę za rękę i nawet się rozpłakała. Dziwne, jak ludzie zmieniają się pod wpływem zwykłego obrazu na ekranie.

youtube.com

Pięć miesięcy później, na moim dyżurze, w szpitalu położniczym urodziła się cudowna dziewczynka, którą nazwano Anna. Nowo upieczona babcia nie wypuszczała jej z rąk, płakała z radości, a Kasia stała się prawdziwą mamą – odpowiedzialną, troskliwą.

Od tego USG relacje w tej rodzinie zmieniły się na lepsze i skromnie cieszę się, że miałem w tym swój udział. W końcu my, lekarze, czasem bywamy czarodziejami...”