Henri Kichka urodził się w Brukseli w 1926 roku w żydowskiej rodzinie polskiego pochodzenia. Rodzina próbowała uciec do Belgii przed antysemityzmem w Europie Wschodniej, by zbudować nowe życie na Zachodzie. Jednak i to nie pomogło, by ustrzec się nazistom.
Więziony w 10 obozach
Kiedy i Belgia została opanowana przez wojska niemieckie jego rodzina została deportowana. Henri Kichka i jego ojciec mieli pracować jako niewolnicy, a jego matka, siostry i ciotka – trafiły do Auschwitz, gdzie zostały zagazowane. W trakcie wojny Kichka był więziony w 10 obozach.
W 1945 roku, gdy Armia Czerwona zbliżała się do niemieckich obozów w Europie Środkowej, Henri został zmuszony razem z innymi więźniami do pieszej wędrówki na zachód, tak zwanego "marszu śmierci".
Czasy powojenne
Mimo trudów, mężczyzna przeżył wojnę i potem powrócił do Belgi. Tam też założył rodzinę. Początkowo Henri uciekał od tematu wojennych doświadczeń. Było to dla niego tak traumatyczne przeżycie, że wolał o nim zapomnieć.
"Nie chciałam tego wiedzieć ale obca kobieta powiedziała, że urodzę upragnioną córeczkę. Rzuciłam dwadzieścia złotych i uciekłam": z życia
"Zobaczyłam przyjaciółkę z trójką dzieci na rękach, zmęczonymi oczami i zdałam sobie sprawę, że bumerangi istnieją w życiu"
Piękna wieczorna modlitwa do Anioła Stróża
Rewelacyjnie smaczny i banalnie prosty przepis na piernik
Jednak od pewnego czasu Henri Kirch wracał do tego bolesnego tematu. Mężczyzna zaczął odwiedzać różne placówki szkolne, by opowiadać prawdę. Stwierdził, że mimo tego, iż rozmowy o wojnie są dla niego trudne, to nowe pokolenia powinny znać prawdę, by nie doszło do fałszowania historii.
Niestety, Henri Kirch zmarł w wyniku powikłań po zakażeniu SARC-CoV-2. Jego syn poinformował o tym świat w bardzo wzruszającym wpisie na Faecbooku.
Mikroskopijny koronawirus odniósł sukces tam, gdzie zawiodła cała armia nazistowska. Mój ojciec przeżył Marsz Śmierci, ale dziś jego Marsz życia się skończył
- napisał syn zmarłego Michela.