Ukończyłam szkołę ze złotym medalem i zaczęłam przygotowywać się do wstąpienia na prestiżowy uniwersytet. Myślałam, że dostanę dobrą pracę, poznam księcia i wszystko będzie dla nas idealne.

Jednak miłość przyszła do mnie znienacka - był to chuligan, który uczył się w szkole zawodowej. No, uczył się - to nie do końca właściwe określenie, raczej był zapisany.

Nie rozumiem, dlaczego wszystkie dziewczyny lubią takich złych facetów. Ledwo skończył szkołę i to nawet nie z dyplomem, ale ze świadectwem. Studia nie były już dla mnie takie ważne, bo myślałam tylko o nim.

Spotykaliśmy się tak przez trzy miesiące, a potem on został powołany do wojska. Na początku nie mogłam się z tym pogodzić, ale potem postanowiłam, że bez względu na wszystko będę na niego czekać. Mijały dni, tygodnie, miesiące i nagle zobaczyłam list od niego w skrzynce pocztowej mojej przyjaciółki, z którą mieszkałyśmy w tym samym domu.

Nie wyznał jej tam miłości, ale były ślady sympatii i zalotów. Niby nic kryminalnego, ale wciąż czułam się nieswojo, czytając to. Minął kolejny rok, studiowałam już w instytucie w innym mieście, przygotowując się do pierwszej sesji zimowej. Nagle otrzymałam telefon: "Kochanie, wróciłam!". Co za czas na naukę!

Popularne wiadomości teraz

Anna zobaczyła głodne i brudne dzieci i zapytała, gdzie są ich rodzice: "Tata jest w domu, śpi, a mama nas zostawiła"

"Musimy wymienić mieszkanie, nie jesteś moją matką, żeby się tobą opiekować". Marianna wychowała Larę, a teraz jest sama

"Mam teraz 59 lat. Mam dwie córki i troje wnucząt. Niedawno odwiedziła mnie moja najstarsza córka i odbyliśmy rozmowę"

"Przykro mi było słyszeć takie słowa od mojej ukochanej dziewczyny. To był ostatni wieczór, który spędziliśmy razem"

Och, jaka byłam szczęśliwa, nie potrzebowałam nikogo poza nim. Wydawało się, że po prostu żyjemy ze sobą i po takiej rozłące zakochaliśmy się w sobie jeszcze bardziej. Nie było zaskoczeniem, że miesiąc później mi się oświadczył. Było to oczekiwane, ponieważ planowaliśmy szczęśliwe życie rodzinne, kiedy był w wojsku i chcieliśmy mieć dwoje dzieci.

Ogólnie rzecz biorąc, moi rodzice nie byli zadowoleni z wiadomości o moim małżeństwie, ale musieli przygotować się do ślubu. Po sesji popędziłam do naszego rodzinnego miasta, ponieważ w tym czasie mieszkał tam z rodzicami.

Moja mama odważyła się powiedzieć mi, że mój narzeczony był często widywany z moją przyjaciółką. Oczywiście w to nie uwierzyłam! Już wcześniej potajemnie złożyliśmy wniosek w urzędzie stanu cywilnego, pomimo próśb moich rodziców. Facet upierał się, że cała ta rozmowa o dziewczynie to kompletna zmyślona historia, że pochodzi z prostej rodziny i że moi intelektualni rodzice go nie lubią.

Zamierzaliśmy złożyć wniosek. Potajemnie! Ponieważ nikt nas nie wspiera! Rodzice są wrogami! Nie chcą, żebyśmy byli szczęśliwi.

Zostałam zwolniona z ostatniego wykładu i postanowiłam zrobić Adamowi niespodziankę. Mieszkanie jego rodziców znajdowało się na pierwszym piętrze. I co mnie podkusiło, żeby wyjrzeć przez okno? Żałuję, że nic nie zobaczyłam.

Najpierw szok, potem łzy, a moje nadzieje i plany na cudowne życie rodzinne z ukochanym zostały rozwiane. On tam z nią był! Z moją przyjaciółką! Uciekłam. Nie chciałam wywoływać żadnych skandali. Zaczęłam ignorować Ivana, chociaż uparcie czekał na mnie po szkole i dzwonił do domu.

W końcu zerwaliśmy, a potem okazało się, że jego kochanka jest w ciąży.

Była w 6 (!) miesiącu ciąży. Jak miał się ze mną ożenić?

Zerwałam wszelką komunikację z moją byłą dziewczyną. Dzięki niej nadal nie mam przyjaciół, nikomu nie ufam.

Pobrali się, ale nie pożyli długo. Był okropnym mężem, który ciągle zdradzał. Później wyjechał za granicę i nigdy nie wrócił...

Niedawno spotkałam moją przyjaciółkę i było mi jej tylko żal. Po Adamie wyszła za mąż po raz drugi, a potem po raz trzeci i w każdym małżeństwie miała dziecko. A teraz jest samotna, wyczerpana i z trójką dzieci w ramionach. Nikt nie anulował prawa bumerangu...