Miłość matki do dziecka jest nie do opisania. Tylko kobiety, które doświadczyły już macierzyństwa mogą sobie to wyobrazić.
Oczywiście, taki rodzaj miłości nie trudno też zauważyć u zwierząt. W końcu powszechnie wiadomo, że to samica, która ma przy sobie młode jest najgroźniejsza. Ona nie walczy tylko o swoje życie, ale też o życie swoich dzieci, które są jej „oczkiem w głowie”.
W połowie grudnia w Australii doszło do pewnego wypadku samochodowego z udziałem koali: mamy i jej synka. Młode nie odniosło obrażeń, ale jego rodzicielka – już tak. Zwierzę wymagało natychmiastowej operacji z powodu uszkodzenia płuca i przodu głowy.
Jednak mała koala nie opuszczała mamy na krok nawet podczas zabiegu. Przywarła do niej łapami, nie mając najmniejszego zamiaru jej puścić. Weterynarze zdecydowali, że nie będą ich rozdzielać, w końcu miłość może zdziałać cuda.
"Moja teściowa nie zostanie długo na tym świecie, a jej mieszkanie trzeba jakoś podzielić. Wymyśliłam idealny plan"
"Stoję przed mieszkaniem twojego kochanka, kiedy przyjedziesz, otwórz drzwi". Marta nie spodziewała się takiej reakcji męża
"Mieszkamy w prywatnym domu z moją teściową. Nie wszystko jej się podoba, jest przyzwyczajona do tego, że wszystko jest po jej myśli"
"Zapaliłam światło i byłam zdziwiona, że pokój jest pusty. Mój syn i synowa postanowili wyrzucić mnie z mojego pokoju do kuchni"
Widok tulących się koali był tak uroczy, że lekarze postanowili zrobić im zdjęcie, które zatytuowali "Nie opuszczę cię mamo". Fotka wkrótce obiegła cały świat.
Dziś Lizzy i Planthon, bo tak nazwano zwierzątka, mają się dobrze i wspólnie przeniesione zostały do otwartego oddziału zoo, gdzie są bezpieczne.
Można także zobaczyć filmik, jak szczęściwa rodzina koali bawi się w swoim nowym domu. W obliczu aktualnej tragedii w Australii, w której zginęło miliony zwierząt, cieszmy się z każdej uratowanej koali, które są zagrożonym gatunkiem.
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na koleżanka.com