Jego matka nie miała nic przeciwko, i tak chwaliła swojego Marka wszystkim.
Po ukończeniu studiów dostał nawet samodzielną pracę w firmie projektującej sieci inżynieryjne i tam poznał swoją przyszłą żonę, Joannę.
Marta nie była zbyt przychylna pragnieniu syna, by się ożenić, ponieważ uważała, że najpierw powinien kupić dom, a ona nie chciała mieszkać ze studentami. W tym czasie Ioanna mieszkała z rodzicami w jednopokojowym mieszkaniu.
Po urodzeniu syna Anna i jej mąż zaczęli oszczędzać pieniądze, aby kupić mieszkanie do wynajęcia, ponieważ jest to dobry dochód pasywny na emeryturze. Oszczędzali więc przez całe życie i w końcu kupili jednopokojowe małe mieszkanie w pobliżu metra. Jednak jej mąż nie dożył czterech lat przed przejściem na emeryturę, a Anna została sama.
Postanowiła, że sama wynajmie mieszkanie, ale jej syn również miał plany co do tego miejsca. Młodzi wprowadzili się więc do mieszkania teściowej, a Mark był leniwym chłopcem przy matce, ale przy żonie był zupełnie nieskrępowany. Wstaje rano, szykuje się do pracy, nie ścieli łóżka, ma mnóstwo naczyń w zlewie, wraca wieczorem do domu, je i ogląda telewizję.
Moja synowa też taka jest, rozrzuca swoje rzeczy po całym domu i zostawia je, dopóki nie będą potrzebne. Moja teściowa myślała, że jej syn będzie jej pomocą na starość, ale po ślubie zupełnie zapomniał o swojej matce. Kiedy zaczęli mieszkać razem, dzwonili, żeby zapytać, jak ugotować tłuczone ziemniaki czy owsiankę, ale teraz stali się bezczelni - mieszkają w jej mieszkaniu i nawet nie interesują się jej życiem. A Anna ma emeryturę w wysokości 2500 UAH, jak może przeżyć za te pieniądze? Planowała mieć pieniądze z czynszu, żeby syn nie musiał się martwić, ale teraz została z niczym.
Marta rozpaczała przez prawie rok. Miała dość zmartwień, aż pewnego dnia na wiosnę powiedziała sobie: "Dość!"... Przecież tam jest mieszkanie, to chociaż pójdę i zobaczę, czy jest w porządku.
Odwiedzałam dzieci w weekendy, żeby sprawdzić, czy są w domu. Yoanna otwiera drzwi, a z mieszkania unosi się zapach stęchłego powietrza. Marta wleciała do mieszkania, podłoga z paneli była popękana, niektóre tapety się odklejały, a na korytarzu wszędzie były rzeczy, rupiecie i śmieci, których nie wynosili od wielu dni.
Następnego dnia Marta przyjechała odwiedzić syna i był to widok godny podziwu - kuchnia lśniła, panele zostały pomalowane, a do okien kupiono nowe zasłony. Yoanna właśnie gotowała rosół i poczęstowała nim teściową. Mark zaczął przepraszać matkę, nie chciał, żeby ich wyrzucili.
Teraz nawet przychodzą do jej domu, żeby jej pomóc, ale Marta zaprzecza: "Dalej radzę sobie sama". Jednak syn otworzył kartę bankową dla swojej matki i wysyła jej dwa lub trzy tysiące miesięcznie.