Próbowaliśmy sobie jakoś radzić.

Później zaszłam w ciążę i było jeszcze gorzej, bo brakowało nam pieniędzy, a musieliśmy więcej wydawać na syna. Andrzej zdał sobie wtedy sprawę, że nie będziemy w stanie związać końca z końcem i postanowił wyjechać do pracy za granicę.

Za pierwszym razem był tam pół roku i przysyłał nam niewielkie kwoty. Ledwo starczało dla mnie, więc oszczędzałam na wszystkim. Potem mąż przywiózł zarobione pieniądze i kupiliśmy sprzęt AGD i ubrania. Żyło nam się znacznie lepiej.

Potem Andrzej znów wyjechał, ale na trzy lata, i postanowił kupić własny dom. Nikt nie przysyłał pieniędzy i w tym okresie ja i mój syn po prostu żyliśmy. Potem oddałam syna do przedszkola i wszystko stało się o wiele łatwiejsze. Zaczęłam pracować jako asystentka sprzedaży.

Minęły trzy lata i w końcu kupiliśmy mieszkanie, zapłaciliśmy ostatnie pieniądze, nie zostało ono wyremontowane, przenieśliśmy nasze meble i tak żyliśmy. Potem Andrzej powiedział, że zarobi na remont.

Popularne wiadomości teraz

"Mieszkam we Francji od dłuższego czasu. Niedawno przyjechałam i zobaczyłam, jak moja matka nadal istnieje - dokładnie tak, jak istnieje"

„Synu, jesteś intelektualistą, gdzie znalazłeś taką narzeczoną, ona nie potrafi sklecić dwóch słów”

„Mamo, kupiłem ci trochę mięsa - tylko nie mów mojej żonie, schowaj to szybko”: kobieta spojrzała na syna zdezorientowana

„W niedzielę pojechaliśmy do domu moich teściów, mój mąż chciał pogratulować mojej mamie z okazji jej urodzin, które właśnie minęły”

Znowu oszczędzaliśmy z synem, ja dalej pracowałam, a za zarobione pieniądze starałam się trochę odświeżyć garderobę, bo po porodzie nic sobie nie kupiłam. Jednak mojemu Andrzejowi się to nie podobało, cały czas próbował kontrolować moje wydatki.

Uważał, że nie potrzebuję nowych rzeczy i nie ma sensu wydawać na nie pieniędzy. A ja chciałam kupić sobie chociaż perfumy, bo też pracowałam i nic nie miałam.

Ostatnio po cichu kupiłam sobie drogą sukienkę za premię, którą dostałam w pracy. Andrzej właśnie wrócił do domu i zobaczył moje nowe ubrania. Natychmiast zapytał mnie o sukienkę i inne nowe rzeczy, które kupiłam sobie w tym czasie. Okłamałam go i powiedziałam, że dostałam je od koleżanki.

Zaczęłam ukradkiem kupować ubrania i nosić je, gdy był za granicą. A ostatnio zrobiłam sobie piercing...

Mąż udawał, że uwierzył w historię o tym, że moja przyjaciółka dała mi swoje rzeczy, ale kiedy przyszła do nas wieczorem, nie zdążyłam jej ostrzec. Andrzej podziękował jej za sukienkę i zapytał, kiedy zaczęła dawać mi takie drogie prezenty. Ania, która nie była wtajemniczona, szczerze przyznała, że nic mi nie dawała!

Zaczęłam się z tego wyplątywać jak mogłam, ale Andrzej był już zdenerwowany. Po wyjściu koleżanki Andrzej powiedział, że podejrzewa mnie o zdradę, że to inny mężczyzna dawał mi takie prezenty. Byłam w szoku, gdy to usłyszałam i powiedziałam mu prawdę. Ale było jeszcze gorzej. Zaczął oskarżać mnie o kłamstwo i powiedział, że nie może mi już ufać. Zrozumiałby zdradę, ale nie takie "podłe kłamstwo".

Tego wieczoru spakował swoje rzeczy i wyszedł. Teraz nie wiem, co robić dalej.