Kiedy zgodziłam się na związek z Romanem, wiedziałam, że ma on swoją przeszłość. Był żonaty przede mną i ma syna z poprzedniego małżeństwa.
Udało mu się utrzymać ciepłe relacje z byłą żoną, więc teraz są przyjaciółmi. Nie lubię wnikać w sprawy osobiste, więc nie pytałam o powody rozwodu.
Dla mnie wystarczy, że mąż ciepło wypowiada się o swojej byłej żonie, nie obwinia jej za wszystkie kłopoty świata i dba finansowo o synie. To świadczy o jego honorze i godności.
Ogólnie, nasz związek zaczął się jako przyjaźń, więc przez długi czas nie bawiliśmy się w chłopaka i dziewczynę. Poszliśmy na kilka randek i zdecydowaliśmy się zamieszkać razem.
Powiem tak, że chciałiśmy sprobować. Wszystko było w porządku, dopóki była żona Romana nie zaczęła wkraczać w nasze życie.
"Roześmiałam się: kto kogo utrzymuje, mieszkanie jest moje, jeździ moim samochodem. Wynika z tego, że to ja jego utrzymuję, a nie odwrotnie." Z życia
"Zostawcie męża w spokoju. Jak wam nie wstyd zabierać tatusia dziecku – patrzyła na mnie spojrzeniem pełnym determinacji. Spakowała walizkę." Z życia
"Zamiast ojca miałam ojczyma, nikt mnie nie kochał. A gdy nadszedł czas by się nim zająć, kazano mi go wziąć do siebie. Nie, nie zrobię tego." Z życia
"Wiem, kiedy jesteś na mnie zła, ale się powstrzymujesz, Kiedy chcesz dzielić się radością i tańczyć. Znam moją żonę, jesteś najlepsza." Z życia
Zosia dzwoniła kilka razy w tygodniu, aby rozwiązać problemy domowe. Kran przeciekał, bojler nie grzał wody, trzeba było żaścieć łóżko syna, przybić obraz.
Prośby są drobne, ale Roman musi jechać na drugi koniec miasta, by pomóc i zajmuje mu to dużo czasu.
Najbardziej denerwuje mnie, gdy Nata dzwoni przed weekendem ze swoimi „strasznymi” problemami i prosi o pomoc. Nie pyta, czy ma czas albo czy ma inne plany.
Po prostu bierze go i wykorzystuje. Stałam obok i znosiłam to przez długi czas, ale wybacz, nie takie jest życie.
Powiedziałem mężowi, że powinien porozmawiać ze swoją byłą i wyjaśnić, że ma teraz nowe życie i inny związek, więc niech nauczy się radzić sobie bez niego.
Zastanowił się przez chwilę i zgodził się ze mną. Nie wiem, o czym rozmawiali, ale Roman wrócił wściekły, odmówił zjedzenia kolacji i poszedł spać.
Rano próbowałam z nim porozmawiać, a on przyznał, że Zosia groziła przeprowadzką. Powiedziałam mu tak: „Cóż, jeśli mój syn i ja przeszkadzamy ci w twoim osobistym szczęściu, to lepiej dla nas, żebyśmy się wyprowadzili!”.
To była czysta manipulacja, a mąż się zgodził. Teraz mówi, że z powodu mojej głupiej zazdrości nie będzie już mógł widywać swojego syna.
Zastanawiam się, czy Roman jest gotowy na nowy związek. Wydaje mi się, że nadal nie jest w stanie zaakceptować faktu, że on i Zosia są rozwiedzeni, a ona również nie jest gotowa, aby odejść od męża.
Nie chcę stać na drodze do czyjegoś osobistego szczęścia, więc lepiej dla nas, żebyśmy się rozstali.