Mój związek z Andrzejem nie zawsze był idealny. Tak, na początku kochaliśmy się szczerze i namiętnie, ignorując nasze wady i nieporozumienia.
Oboje mieliśmy po 19 lat, kiedy się pobraliśmy. Nie mieliśmy własnego mieszkania, więc zamieszkaliśmy z rodzicami Myrona.
Moja teściowa, to kobieta przez duże „W”. Zastąpiła moją matkę, której nigdy nie miałem.
Moja matka zmarła, gdy byłam jeszcze dzieckiem, a ojciec gdzieś uciekł, zostawiając mnie na wychowanie babci. Staruszka zmarła, gdy miałem 16 lat, a dwa lata przed osiągnięciem pełnoletności spędziłam w sierocińcu.
Żyło nam się dobrze, nigdy się nie kłóciliśmy. Po raz pierwszy poczułem się jak w rodzinie. Jednak Andrzej nie chciał zostawać się z rodzicami, ciągle powtarzał, że powinniśmy mieszkać osobno.
"Zostawcie męża w spokoju. Jak wam nie wstyd zabierać tatusia dziecku – patrzyła na mnie spojrzeniem pełnym determinacji. Spakowała walizkę." Z życia
"Można przeżyć zdradę ale nie mogę znieść utraty całego majątku i biznesu. Gdzie będą nocować moje dzieci, na dworcu. Dziękuję, przyjaciółko": Z życia
Piękna wieczorna modlitwa do Anioła Stróża
Cenne właściwości gruszki
Sprzedaliśmy dom mojej babci, kupiliśmy działkę i rozpoczęliśmy budowę. Andrzej zainwestował tam całą swoją pensję, więc żyliśmy dzięki wsparciu mojej teściowej. Ona nigdy nie wytykała nic i w niczym nie odmawiała.
Mój teść robił meble na zamówienie. Nauczył też swojego syna rzemiosła. Kiedy zmarł ojciec Andzeja, on przejął rodzinny biznes.
Teściowa ukrywała swój żal. Nie płakała, nie lamentowała i starała się żartować. Często wspominała miłe chwile i wspólne doświadczenia.
Na jakiś czas wstrzymaliśmy budowę. Szczerze mówiąc, nie chciałam opuszczać teściowej i zostawiać jej samej, bez opieki.
Jednak Andrzej był nieugięty, że jeśli ma coś na myśli, to musisz to robić. Kiedy dom był w końcu gotowy, nie wprowadziliśmy się sami.
Pod moim sercem rodziło się nowe życie. Teściowa była bardzo szczęśliwa, gdy usłyszała wiadomość o nowym dziecku, co nie mogę powiedzieć o mężowi.
Andrzej martwił się, że nie będzie go na to stać. „Właśnie skończyliśmy budowę domu i zadłużyliśmy się, aby go wyremontować. Zamówień było niewiele, ale musieliśmy z czegoś żyć.
A moja mama powiedziała, że przechodzi na emeryturę i pomoże mi z dzieckiem. Mąż zaprosił mnie na szczerą rozmowę i zasugerował, że nie możemy jeszcze rodzić.
Będziemy mieli jeszcze czas, aby zostać rodzicami i lepiej będzie to zrobić, gdy staniemy na nogi.
Byłam na niego wściekła. Pokłóciliśmy się, spakowałam swoje rzeczy i z płaczem poszłam do teściowej. Poskarżyłam się jej i opowiedziałam, co się stało.
Uspokoiła mnie, poprosiła, żebym nie była zbyt podekscytowana i dała mui czas na przemyślenie wszystkiego. Oczywiście nie poparła pomysłu syna i nalegała, żebym urodziła.
Następnego dnia ona pobiegła do naszego domu wcześnie rano, aby porozmawiać z synem. Nie wiem, co mu powiedziała, ale przyszedł do mnie z wielkim bukietem kwiatów i na kolanach przepraszał mi.
Potem już nigdy się nie pokłóciliśmy i nadal jestem wdzięczna mojej teściowej za pomoc w ratowaniu naszego małżeństwa.
Urodziłam chłopca, Marka. Teściowa pomaga mi z dzieckiem. Uwielbia swojego wnuka, kocha go i rozpieszcza, a ja nie mam nic przeciwko temu.
Biznes męża rozkręcił się, zatrudnił nawet asystentów i planuje podpisać kontrakt z firmą produkującą meble biurowe. Nasza sytuacja finansowa znacznie się poprawiła, więc zaczął mówić o swojej córce.
Uśmiechnęłam się tylko, bo już od dwóch tygodni wiedziałam, że znów jestem w ciąży, a teściowa dowiedziała się o tym najpierwsza. Przytuliła mnie mocno, a w jej oczach pojawiły się łzy.
Potem pobiegła do swojego pokoju i przyniosła mi piękne pudełko, mówiąc, że to ich rodzinna pamiątka, przekazywana z pokolenia na pokolenie.
„Jesteś dla mnie jak moja własna córka. Bardzo cię kocham i chcę, żeby ten pierścionek przyniósł ci szczęście, a potem twojej córce”. Wybuchnęłam płaczem, nigdy nie wyobrażałam sobie, że ktoś obcy może stać mi się tak bliski.